piątek, 28 sierpnia 2015

(Techniczna) od Rin

Spojrzałam w stronę Ezry. Nie do końca rozumiałam jego słowa.
A potem znowu to uczucie się pojawiło.
Niby nic się niczym nie różniło, ale po ilekroć miałam to dosyć nieprzyjemne uczucie mogło oznaczać to tylko jedno. Widziałam przyszłość.
Niezbyt to lubiłam. Nie dość, że mi to przeszkadzało na co dzień to nie mogę powiedzieć, żebym nad tym panowała. Jeśli przykładowo bym zobaczyła coś podczas krojenia chleba i omsknęłaby mi się ręka, a ja bym nawet o tym nie wiedziała to czy nie mogłabym sobie kawałek dłoni? Trochę się bałam, że w końcu mogę skończyć w podobnej sytuacji.
- Mam nadzieję, że tęskniliście za mną - usłyszałam głos Eve. Mrugnęła ona do mnie porozumiewawczo, a Ezra w międzyczasie wstał i odsunął jej krzesło.
Moje spojrzenie skupiło się na zegarze 9.09
Zauważyłam jej uważne spojrzenie, które ewidentnie próbowało odgadnąć co my przez ten czas robiliśmy.
Westchnęłam:
- Co to za mina? - Zapytałam się jej.
- Po prostu... - Rzuciła mi uważne spojrzenie i ściszyła głos nachylając się do mnie. - Mam nadzieję, że nie zrobiłaś niczego pod moją nieobecność.
- Hę? - Nie rozumiałam o czym mówiła.
Otworzyła usta.
Wróciłam do rzeczywistości. Zamrugałam kilka razy.
Westchnęłam. Byłam bardzo ciekawa co chciała powiedzieć Eve... I w ogóle co ona miała na myśli...?  Ale teraz miałam inny problem.
Ezra był całkiem uparty, aby udowodnić, że posiadam nietypowe zdolności. Nie wyglądał, jakby zamierzał się poddać. Poza tym ta rozmowa, która na początku mnie irytowała nie wydawała się być taka zła...Co było zaskakujące, ponieważ normalnie większość ludzi doprowadzała mnie do szewskiej pasji o ile potrafiłam zrozumieć o co im chodzi. Chociaż nie mogę powiedzieć, abym wszystko z niej rozumiała, ale jednak...
Eeech. Może zasługuje na to, aby mu powiedzieć.
Nagle przypomniało mi się o zegarze. Spojrzałam na niego ukradkiem. 9.06. Czyli to co widziałam było do przodu tylko o te kilka minut.
- Wydaje mi się, że ta rozmowa zaczyna cię wciągać. Szkoda dla ciebie, że zostały tylko trzy minuty na jej skończenie. - Oznajmiłam.
Cóż. To powinno go usatysfakcjonować, bo odpowiedzi wprost na pewno nie zamierzam mu dać.
- Mam w takim razie nadzieję, że kiedyś dane nam będzie kontynuować dyskusję - przymknął oczy i czekał.
Chciał sprawdzić to co ja powiedziałam? Nie pomyślał nawet przez chwilę, że mogę go wrabiać albo stroić sobie żarty? Naprawdę jest dziwny. I uparty. I irytujący. I...
Pozostałe trzy minuty spędziłam na próbie wymyślenia złośliwych i jednocześnie pasujących do niego określeń.
Dokładnie tak jak w chwilę wcześniej widzianej wizji Ezra wstał i odsunął krzesło dla Eve, która usiadła z szerokim uśmiechem, który sekundę później nieco się zmniejszył.
Wlepiła to samo przeraźliwe spojrzenie we mnie. Naprawdę nie sądziłam, że wzrok jednej licealistki może dawać odczucie, jakby namierzał ciebie ruski statek podwodny i właśnie celował we mnie torpedami. Wzdrygnęłam się.
- Po prostu... - Rzuciła mi uważne spojrzenie i ściszyła głos nachylając się do mnie. - Mam nadzieję, że nie zrobiłaś niczego pod moją nieobecność.
- Hę?
Otworzyła usta.
W tym samym sekundzie zobaczyłam obraz, jak odsuwam się gwałtownie od niej z przerażeniem w oczach.
Rozszerzyły mi się oczy.
To było tylko z powodu wrażenia bycia namierzaną przez niebezpieczną torpedę czy też... przyszłość.
Cokolwiek zamierzała powiedzieć wiedziałam jedno: NIE chcę o tym wiedzieć.
- Po namyśle... - Odsunęłam się od niej. - Wolę nie wiedzieć.
- Ach tak.... - Zrobiła niewesołą minkę. - A miało już być tak zabawnie - mruknęła to ledwie słyszalnie pod swoim nosem.
Odsunęłam się od niej jeszcze bardziej. Już wcześniej to podejrzewałam. To nie mogła być normalna licealistka. Normalna nastolatka nie sprawia, że ktoś się czuje namierzany przez statek uzbrojony w broń masowego zniszczenia, a ona... Z pewnością chwilami przyprawia mnie o takie wrażenie.
- Oj. Chodź. Pooowiem ci toooo. To będzie ciekawe - na jej twarzy pojawił się niewinny uśmieszek, ale błysk w jej oczach ujawniał, że coś kombinuje.
- Nie - ucięłam. - Poza tym ty już musisz wracać do szkoły, prawda?
- A ty? Może odwiedzisz nas dla odmiany? - Spytała bezczelnie wiedząc, że powinna unikać tego tematu w towarzystwie innych.. - Jestem już pewna, że nauczyciele zapomnieli, jak wyglądasz.
Spojrzałam na Ezrę. Taaa... Chyba zrozumiał o co jej chodzi, a zresztą co mnie obchodzi jego opinią.
- Powinnaś przejmować się sobą - powiedziałam wstając od stołu. - Ja muszę już iść - oznajmiłam.
Eve szczęśliwa popędziła za mną.
- No to do zobaczenia - rzuciła przez ramię w kierunku mężczyzny, a potem mnie dogoniła. - Co powiesz na to, żebym dzisiaj u ciebie nocowała? - Wyrzuciła z siebie szczęśliwa. - Po prostu masz fajnie, że nie musisz pytać o takie rzeczy rodziców. Też chciałabym sama mieszkać~!
- Mam pytanie - odparłam. - Jak odmówię, abyś do mnie dzisiaj przyszła to mnie posłuchasz?
- Nie - jej uśmiech się rozszerzył.
- Niech będzie, jak chcesz - przewróciłam oczami.