piątek, 14 marca 2014

(Wataha Ognia) od Brisingera

-Kondrakar!- krzyknąłem.
-Jak dobrze cię widzieć.
-Witam. Również się cieszę.
-Znalazłeś kogoś jeszcze od nas z watahy?
-Niestety nie, ale mam pytanie. Powiesz mi jak się tutaj dostaliśmy?
-Nie wiemy na pewno, ale zgadujemy, że to sprawka bogów.
-Czyli w takiej sytuacji jesteśmy bezsilni. Jesteśmy na ich łasce...- powiedział basior smutnym głosem.- Cóż. Tutaj chyba się rozejdziemy. Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.- poszedł.
Nie miałem zamiaru go gonić. W końcu jego sprawy są jego sprawami. Postanowiłem wrócić do tamtego budynku gdzie znalazłem iPhone'y. Pomyślałem, że tam na razie mogę szukać schronienia. Ale co z jedzeniem? Cóż. Na razie udałem się do nowego.. domu? Ciężko będzie mi się przyzwyczaić do tego miejsca. Tęskniłem za Forever. Za tymi wszystkimi lasami, rzekami, za tym magicznym klimatem. Zastanawiałem się czy kiedykolwiek tam wrócimy.
Dotarłszy już na miejsce zacząłem urządzać je po swojemu. Cały sprzęt zdjąłem ze stolików, które ustawiłem pod ścianami, po czym spowrotem ułożyłem elektronikę. Odrazu zrobiło się więcej miejsca. Następną rzeczą jaką się zająłem było zbadanie reszty budynku. Znalazłem tam jeszcze jedno pomieszczeie oraz schody na gorę. Mały pokój robił za magazyn, ponieważ tam było jeszcze więcej sprzętu. Poszedłem na górę. Znacznie różniła się od reszty. Znajdowały się tam 4 pokoje. w jednym z nich stało łóżko, więc podejrzewam, że to musiała być sypialnia. Zajrzałem do środka. Niby nic specjalnego, ale zastanawiało mnie, czym jest ten wielki prostąkąt na ścianie na wprost łóżka. Cóż.. Może później się tego dowiem. Zajrzałem do następnego pokoju. Znów wisiał tam ten wielki prostokąt. Podszedłem do okna. Chciałem zobaczyć co z niego widać. Nic ciekawego. Tylko inne budynki. Nagle zza wazonu (podejrzewam że do tego właśnie służy w tym świecie) wydobył się dźwięk. Jakby ktoś zadzwonił dzwoneczkiem. Wyleciała zza niego mała wróżka po czym podleciała do mnie. Miała na sobie długą, czerwoną sukieneczkę. Jej skrzydełka, chociaż przeźroczyste, miały w sobie czerwone żyłki układające się w piękny, niepowtarzalny wzor.
-Witaj Brisingerze.- powiedziała.
-Kim jesteś? Skąd znasz moje imię?
-Nazywam się Eldunari. Jestem wróżką. Będę twoją przewodniczką po tym świecie.
-Jak to przewodniczką? Kto cię przysłał?
-Bogowie.
-A skoro o nich mowa... Co z Hefajstosem?
-Ciągle czuwa nad tobą. Tak samo pozostali bogowie nad innymi alfami.
-Cóż... Skoro jesteś moją przewodniczką, to powiedz mi, gdzie ja jestem? Co to za budynek?
-Znajdujesz się teraz w sklepie firmy Apple połączonym z domem sprzedawcy. Jeżeli chcesz możesz tutaj zostać, ale ja proponuję ci abyś zastanowił się nad przeniesieniem się do głównej siedziby. Jest kilka ulic stąd.
-Jest więcej takich miejsc jak to?
-Tak.
-Dobrze.. A nauczysz mnie w pełni obsługiwać to?- wyciągnąłem z kieszeni iPhone'a.
-Oczywiście. Ale może nie teraz. Radzę ci znaleźć miejsce w którym zostaniesz na dłużej.
-No dobrze.. No to prowadź bo tej siedziby Apple'a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz