poniedziałek, 10 marca 2014

(Wataha Wody) od Gilberta

 ,,Skutki nocnej przechadzki cz.1’’


Dziś rano przyszedłem do mieszkania alfy Alastaira i poinformowałem go , że nie podoba mi się życie w mieście ,że jest tu niebezpiecznie oraz ,że wracam do lasu, posprzeczaliśmy się, a on to zakończył słowami:
”- Nie możesz wrócić do lasu, a poza tym reszta jest przystosowana do tutejszego otoczenia, tylko tobie to przeszkadza. Daje ci tydzień na przemyślenie sprawy… może w tym czasie oswoisz się z miastem. Nie chce się kłócić… do zobaczenia’’
Po tych słowach zamknął drzwi ,a ja wróciłem do starego i ciemnego budynku ,w którym się ukrywałem przed ludźmi…
…………………………………………………………………………………


Była ciemna i chłodna noc, tylko księżyc lśnił w mroku miasta.
Przechadzałem się samotne jako człowiek po pustej ulicy około 23.30,
to życie w mieście było dziwne… na około tylko budynki, światła, drogi…
brakowało mi tam lasów, rzek i innych cudów natury.
Dalej nie miałem zaufania co do tego miejsca… kto wie co może się zdarzyć…?
Przez jakiś czas było spokojnie ,ale nagle usłyszałem kroki za mną,
ktoś był coraz bliżej…
Wyjąłem ze schowka pistolet, niestety nie był naładowany… Zacząłem biec przed siebie już jako wilk.
Odwróciłem się szybko a mym oczom ukazały się dwa duże i czarne psy ze ślepiami jarzącymi się na czerwono w mroku.
Wybiegłem na niemalże granice miasta do ostatnich uliczek. Psy ciągle mnie ścigały… Skręciłem w prawo w jedną małą uliczkę.
Jeden pies był na tyle szybki by mnie dogonić, ugryzł mnie w nogę przez co upadłem na ziemię, szybko wstałem mimo okrutnego bólu i jednym i szybkim chwytem szczękami szarpnąłem za jego gardło, już nie żył, pękła mu tętnica i krew prysła mi w twarz… drugi pies rzucił się na mnie z pazurami drapiąc mnie po klatce piersiowej ,a następnie zadrapał moje lewe oko pazurem, krzyknąłem i mocno go odepchnąłem, z ostatków sił jakoś dobiegłem kulejąc do balkonu, wszedłem na niego.
Okno było otwarte na rozszerz, szybko wskoczyłem do pokoju zmieniając się w człowieka
i natychmiast zamknąłem okno, potknąłem się i upadłem na ziemię, pies skoczył chwile później uderzył w szybę.
Otrząsnął się i wycofał. Odetchnąłem z ulgą. Próbowałem wstać, ale strasznie bolała mnie noga ze śladami po ugryzieniu i rana na oku z zadrapania… pomyślałem o czymś miłym i wstałem mimo uporczywego bólu. Zacząłem rozglądać się po pokoju, wydawało się ,że nikogo nie ma… wszedłem kulejąc do łazienki.
Podszedłem do umywalki i przepłukałem sobie twarz. Ochłonąłem troszkę.
Otworzyłem szafkę nad umywalką, były w niej ręczniki i kosmetyczka.
Wziąłem jeden ręcznik i nożyczki z kosmetyczki.
Stanąłem przed lustrem i ściąłem trochę swoje czarne włosy.
Coraz bardziej byłem senny, wróciłem do pokoju i upadłem na podłogę…
Rana krwawiła ,a ja po prostu zasnąłem z braku sił…


………………………………………………………………………………


Zbudziłem się w łóżku, obok mojego ramienia kładła głowę dziewczyna…
Piękna ,szczupła dziewczyna o lokowanych blond włosach do ramion, ubrana w czarną ,luźną bluzkę i dżinsy.
Powoli się podniosłem siadając na łóżku.
Odkryłem kołdrę i zobaczyłem moje spodnie ścięte na krótkie i lekko poprute ,opatrunek na mojej prawej nodze i to ,że mam obandażowaną klatkę piersiową. Dotknąłem oka na którym miałem zadrapanie, było przykryte gazą przyklejoną na taśmę.
-Nareszcie się zbudziłeś, nieźle musiałeś oberwać skoro zasnąłeś na moim dywanie umazany krwią...
Mam na imię Kasina, mieszkam tu, a ty jak masz na imię?- usłyszałem
i szybko spojrzałem na niebieskooką dziewczynę.

-Ja… jestem Gilbert. Jak długo spałem?
-Jakieś 3 godziny odkąd wróciłam do domu o 4 nad ranem z nocki w pracy. Leżałeś na dywanie cały we krwi, wiedziałam ,że muszę ci pomóc, jak podeszłam bliżej to zobaczyłam ,że tylko śpisz. Namoczyłam ręczniki i obtarłam delikatnie twoje ciało z krwi, po czym opatrzyłam ci rany, masz szczęście ,że jestem medykiem. Koszulę łatwo ci zdjęłam, niestety spodnie musiałam ci rozciąć inaczej nie dostałabym się do rany na nodze, a żeby nie wyglądało głupio zrobiłam krótkie spodenki. Potem jakoś położyłam cię na łóżku choć wcale łatwo nie było…- uśmiechała się wesoło.
To była zwykła dziewczyna… nie miała pojęcia, że wcale nie znam się na tym świecie… i ,że w rzeczywistości jestem wilkiem, który tylko może zmienić się w człowieka…
-Tak w ogóle to skąd jesteś? ,bo chyba nie stąd co?- zapytała
-Skąd wiesz?
-Domyśliłam się… tutaj raczej nikt nie nosi takich płaszczy długich aż do ziemi i pistoletów… ,ale skoro nie chcesz mówić skąd jesteś nie musisz. Nie będę cię przemęczać pytaniami. Idę zrobić ciepłą herbatę i coś do przegryzienia dla nas na śniadanie, zaraz wrócę!- powiedziała i wyszła.
Chyba ją polubiłem… czy mogłaby mnie czegoś nauczyć o tym świecie?
Nie wiem czemu ,ale coś czuje ,że się zaprzyjaźnimy… i ,że tak prędko stąd
 nie odejdę…
CDN…

…………………………………………………………………………………
,,Skutki nocnej przechadzki cz.1’’ END
(~Drodzy czytelnicy! To jest historia dziejąca się poza akcją z FY, pare postaci z bloga jednak się tu pojawi w dalszych częściach, ale tylko kilka… jakiś czas będzie to trwać ^^ ,jeśli się nie podoba wybaczcie i proszę nie zaznaczajcie ,że nudne, chcemy więcej itp. TT^TT choć mam nadzieje ,że się podoba… :3 nawet jeśli jest trochę drastyczne w pewnym Momencie i mało możliwe… Ja po prostu chciałam na pewien czas odstąpić od prawdziwej akcji bloga
i stworzyć coś własnego.~katia222 [Howrse] )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz