Wściekle kopnęłam puszkę stojąc przed centrum handlowym.
Od spotkania z Hinomoto minął już pozostały czas do spotkania, a ja jedyne co zdobyłam to plany podziemi miasta oraz budynku w którym miało się odbyć spotkanie - czyli jednego z większych centr handlowych w Amityville - ostatniego miejsca w którym spodziewałam się, żeby zorganizowali tą samobójczą grę - łamigłówkę.
Zostało mi jeszcze około godziny czasu, ale nie mam zbytnio ochoty przepychać się w tym tłumie ludzi od sklepu do sklepu. Większość śmiertelników jest zaślepiona przyziemnymi sprawami, podczas swoich marnych żywotów.
- Jeszcze ciebie nie spytałam - usłyszałam za sobą głos. - W jakim celu w ogóle przybyłaś do Amityville?
Odwróciłam się. Za mną stała Hinomoto.
- Powiedz mi chociaż jeden powód, dlaczego miałabym ci to powiedzieć? - Uśmiechnęłam się.
- A jest niby taki dla którego miałabyś mi nie powiedzieć - spojrzała na mnie badawczo.
- Nie sądzę - odparłam, a wzór chodnika mnie nagle zainteresował. - Nie zdradzam watahy, nie uciekam, ani nic w tym stylu. Po prostu nie sądzę, żeby ciebie to zainteresowało.
- Myślę, że ja powinnam osądzać co mnie interesuje.
Prychnęłam rozbawiona. Czy oni wszyscy muszą brać wszystko na poważnie?
- A więc lubisz wpychać nos w cudze sprawy?
Hinomoto nie podzielała mojego rozbawienia.
- Chyba to ty zaczęłaś wpychać nos w sprawy innych, nie sądzisz? - Zauważyła.
- Ale ja tego nie zrobiłam specjalnie - wzruszyłam ramionami.
Milczała chwilę mnie obserwując. Naprawdę kiedyś mogłam ją przypominać... Super poważna starająca się ukryć wszystkie swoje wady i słabości.
Hmm... Chyba nudzi mnie ta farsa, ona nawet nie dostarcza mi rozrywki.
- Po prostu jestem umówiona na spotkanie - powiedziałam zamykając lewe oko. - Można powiedzieć, że ze znajomym.
"Znajomym".... chyba powinnam dodać określenia takie jak: chcący mojej śmierci, psychiczny, niebezpieczny itd.
- A w jakim celu? - Zapytała i czekała na moją odpowiedź.
- A w jakim celu mnie śledziłaś? - Zapytałam, a po chwili kontynuowałam. - Ciekawość? Podejrzliwość? Pragnienie utrzymania kontroli nad sytuacją? A może jeszcze coś innego?
Niezbyt spodobało się jej to pytanie, ponieważ niemalże warknęła, ja ponownie się uśmiechnęłam na chwilę, a potem spoważniałam.
- Zapomnij o pytaniu. Twoja reakcja wystarczy mi za odpowiedź na to co mnie nurtowało, ale nie zawarłam w pytaniu, które samo szczerze mówiąc zbytnio mnie nie obchodziło. Po prostu ktoś z moich znajomych miał ponownie ochotę rzucić mi kolejne samobójcze wyzwanie. - Stłumiłam ziewnięcie. - I jak zwykle musieli dać jakiś argument nie do odrzucenia w typie "zniszczę cały miasto, jeśli nie przyjdziesz".
- W skrócie dajesz im się sobą manipulować - podsumowała.
Roześmiałam się.
- Tak myślisz? Niestety, ale jesteś w błędzie.
- A więc jaki jest powód dla którego tu przebywasz?
- Powód? A potrzebuję powodu, żeby to robić? Owszem, mam jeden, ale naprawdę powinnaś już przestać wtykać nos w moje sprawy.
- Możesz przestać wreszcie mówić w ten sposób?
Patrzyłam na nią przez chwilę i w końcu otworzyłam lewe oko.
- Myślałam, żeby trochę zapewnić sobie trochę rozrywki w ten sposób - powiedziałam normalnie bez uśmiechu czy śmiertelnej powagi. - Myślałam, że pomoże mi to zabić nudę, ale faktycznie takie mówienie jest męczące, a uciążliwych rzeczy nie warto robić, jednak doszłam do wniosku, że jeszcze bardziej uciążliwe byłoby branie wszystkiego na poważnie oraz czekanie przez godzinę tylko się snując, a w ten sposób ucięłyśmy sobie ciekawą pogawędkę.
Hinomoto zostawiła to bez komentarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz