Patrzyłam chwilę na Hinomoto uważnie, ale nie zmieniając wyrazu twarzy. Oceniłam jej postawę, mimikę... Nie... Nic nie wskazywało na to, że jest typem, który łatwo mieć z głowy.
- Jesteś dość dziecinna. Wiesz, ze jeśli zawiedziesz to może zginąć nawet całe miasto. Traktujesz to jako zabawę? Nie sądzę. - Przyjrzała mi się uważnie.
Zapowiadało się na dłuższą rozmowę...
- Jesteś natarczywa. Radziła bym Ci się zwijać. - Poradziłam uprzejmie, ale mój wzrok wcale taki nie był.
- Po prostu jestem ciekawa twojej osoby. - Odparła.
Taaa... Nie lubię tego typu osób. Bardzo mnie przypomina, dawną mnie. Nie mogę jej zignorować i pozwolić, by dowiedziała się zbyt wiele jednocześnie. Nie wątpię, że wie, iż informacja jest potężną bronią. Tylko czy wie, że jest ona bronią obusieczną...
- Ciekawa? Heh, nie wyglądasz na taka, którą coś obchodzi. - Zauważyłam od niechcenia.
- Nie jesteś zwyczajna, raczej zagubiona. Niby szukasz atrakcji, a co za tym się kryje tak naprawdę… Jeszcze tego nie odkryłam.
Teraz to już zupełnie mi się to nie podobało... Ale jednocześnie omal nie wybuchłam śmiechem i utrzymałam tylko moją minę ze względu na idealną samokontrolę moich reakcji. Ja zagubiona? Nie sądziłam, że wpadnie na coś takiego.
- Nie dociekaj. - Udałam, że się wkurzam.
- Nie zamierzam. Kiedyś się i tak dowiem - Odparła.
Nagle podszedł do nas ten osobnik, którego spotkałam ostatnio w ruinach, gdy byłam z Aoime. Wiedziałam, że to on, chociaż wciąż nie znałam jego twarzy.
- Czyżbyś sprowadziła pomocniczkę? - Zapytał.
- Czyżbym nie mogła tu stać i rozmawiać, bez żadnego celu? - Zapytała ironicznie Hinomoto.
- Wyszczekana. - Zwrócił się do mnie.
Hinomoto najwyraźniej go kompletnie nie interesowała. Czego więc ode mnie chciał...?
- Jak już mówisz takie rzeczy to zwracaj się z łaski swojej do mojej osoby. - Skomentowała.
- Z całym szacunkiem, nie do Ciebie tu przyszedłem. - Odparł.
- Jednak mówisz coś o mnie, jakby mnie tu nie było. Jest to nie tyle co nie uprzejme, jak i nie stosowne - powiedziała.
- Wystarczy tych grzeczności. – Wtrąciłam, czując, że ta dyskusja nie zmierza w dobrym kierunku.
- Jak zwykle znudzona - skomentował kręcąc głową.
- To nie przedłużaj i do setna - powiedziałam nie mając już nic w sobie z tego beztroskiego tonu.
...
Westchnął. Chyba liczył, że wykażę się większym zainteresowaniem tą sprawą.
Trochę byłam niezadowolona, że była tutaj Hinomoto, nawet jeśli jej moce mogły być przydatne to nie chciałam przy niej zadawać pewnych pytań... Jednak nie wątpię, że będę miała jeszcze okazję się tego dowiedzieć.
Uśmiechnęłam się pod nosem i powiedziałam:
- Ostatnio nie udało ci się pogrzebać mnie i Alfy Mroku w tych ruinach, rozumiem, że tym razem wymyśliłeś coś bardziej skutecznego.
- Nie mieliśmy na celu ciebie zabić - odparł.
Co? Więc co w takim razie było ich celem?
Na dwie sekundy straciłam maskę emocji. Nie mogłam w to uwierzyć... Jeśli nie chcieli mnie zabić, czy to możliwe, że... Nagle zdałam sobie sprawę co przeoczyłam. Nie jest dobrze, przecież to szalone.
Na mojej twarzy odbiła się dzika złość z iskierką strachu połączone z ironicznym uśmiechem niedowierzanie i drwiną, która była w tym zawarta. Trwało to tylko chwilę, ale jednak jestem pewna, że ani on, ani Hinomoto tego nie przegapili.
Po chwili się jednak roześmiałam.
- To nie jest możliwe - zapewniłam go. - Prawdopodobieństwo, że to się uda wynosi mniej niż jeden do biliona, a stawka jest wysoka.
- Nie dowiemy się, dopóki nie spróbujemy - odparł. - A ja nie boję się zaryzykować.
Zacisnęłam dłonie w pięści.
- Co za szkoda - uśmiechnęłam się bez emocji. - Że nie zamierzam wam w tym pomóc, ani tym bardziej brać udziału w dzisiejszej zabawie.
- To najwyraźniej ci ludzie zginą - wzruszył ramionami i po jego postawie stwierdziłam, że naprawdę jego to nie obchodziło. Zrobi wszystko, żeby osiągnąć cel, a na końcu uzna, że nie to i tak się opłaciło.
- Rin - zwróciła mi uwagę Hinomoto. - Nie powinnaś w to mieszać niewinnych cywili.
- Więc niech może twoja przyjaciółka się tym zajmie? - Zaproponował.
- Bez obrazy - zwróciłam się do niej, a potem moje spojrzenie zwróciłam w jego stronę. - Nie sądzę, żeby ona miała wystarczające umiejętności do tego. Raczej jest typem do walki.
- Zrobię to - powiedziała Hinomoto.
- A więc twierdzisz, że nie da rady i chcesz ją dobrowolnie wystawić na śmierć?
Powstrzymałam narastającą chęć uduszenia go, ponieważ miałam jakieś dziwne przeczucie, że bezpośredni atak nic nie da i westchnęłam.
- Wygląda na to, że nie mam wyboru - uśmiechnęłam się, tym razem niby bezradnie. - Dobrze, wezmę w tym udział tylko lepiej, żebyś tego później nie żałował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz