poniedziałek, 30 czerwca 2014

(Wataha Mroku) od Lovely Loyal

Byłam właśnie w domu Aiome w gości ,by pożyczyć od Ao i poczytać trochę książkę o protetyce.
Gdy Ao dała mi książkę do rąk poszłyśmy do jej kuchni, przyniosła herbatę i jeszcze jedną książkę dla siebie.
Trochę pogadałyśmy o moim domku, o polityce ,o facetach i o pracy jak normalne przyjaciółki, potem Ao wstała
i powiedziała:
- Ktoś dzwoni do drzwi, poczekaj chwileczkę...
Oparłam się o krzesło, westchnęłam i zaczęłam czytać książkę o Protetyce od Ao.
Ostatnio mnie to zainteresowało ,a można nawet powiedzieć wciągnęło i stało się to moim hobby.
Nagle usłyszałam głos Minsa...chyba rozmawiał z Aiome:

- O, Mins. Co cie do mnie sprowadza?
- Ech. Chciałem cie zawiadomić, że zniknę na kilka dni. Muszę sobie wszystko poukładać.

- Ooo a co to? Czyżby nasz Mins nie umiał zapanować nad własną psychiką? -zażartowała.

- Odpuść.

- Dobrze.

- Wrócę za jakieś trzy, cztery dni. - po tym jak to powiedział z wrażenia prawie spadłam z krzesła.
Co prawda zawsze się gdzieś włóczył i rzadko bywał w swoim domu no i nie jesteśmy już od dawna razem ,ale trochę się o niego martwię...
Szybko zaznaczyłam zakładką stronę w książce na której skończyłam i cicho podeszłam do drzwi salonu Aiome i dalej podsłuchiwałam:

- Należysz do watahy od początku i lubię cie mięć pod ręką, bo jeszcze mnie nie zawiodłeś- stwierdziła Ao

- Aha.- odpowiedział ozięble

- Aaa i mam dla ciebie dość smutną wiadomość.

- Jaką?

- Emily odeszła.

- Co?!- reakcji Minsa mogłam się spodziewać...kochał Emily i dla niej mnie zostawił ,ale cóż...ona widocznie nie potrafiła żyć w nowym świecie...

- Nie krzycz na mnie. Dzień po przybyciu do tej krainy przyszła do mnie i oznajmiła, że odchodzi.- powiedziała Ao spokojnie

- Dobrze, przepraszam.

- I zanim odejdziesz, chciałabym wiedzieć w co ty się wplątałeś?- gdy to powiedziała skupiłam się na słuchaniu jeszcze bardziej, zawsze byłam ciekawa co się z nim dzieje...

- W nic.- odpowiedział prosto z mostu. Cóż, tym razem się nie dowiem gdzie się pałęta...

- Jesteś pewny?

- Tak.

- Skoro tak uważasz. No dobrze, nie będę cię dłużej trzymać. - pożegnała go , a ja szybko wróciłam na kanapę jak gdyby nigdy nic.

- Dzięki.- usłyszałam głos Minsa i zamykanie drzwi wejściowych.
Ao wróciła do kuchni i zdziwiła się trochę ,bo ubierałam moją marynarkę i szykowałam się do wyjścia, wzięłam jeszcze książkę od Ao do torby i byłam gotowa.
- Już wychodzisz ?- zapytała
- Tak...przypomniałam sobie ,że nie załatwiłam jednej ważnej sprawy... Dziękuję za książkę, herbatkę i miłą pogawędkę.- uśmiechnęłam się i jak najszybciej podeszłam do wyjściowych drzwi, chciałam dogonić Minsa.
Zanim wyszłam Ao złapała mnie za ramie.
- Podsłuchiwałaś naszą rozmowe prawda?- zapytała poważnie
-J...ja..tylko... a w ogolę jak ty...?- zająkałam się
-Mam swoje sposoby, dobra goń go... Też się trochę martwię ,że Mins wpadnie w tarapaty. Trzymaj się!- przerwała mi po czym puściła moje ramie i zamknęła drzwi.
Zmieniłam się w wilka i jak najszybciej pobiegłam za zapachem Minsa.
Pokierował się na las za miastem, przyśpieszyłam bieg.
Gdy byłam już w lesie poczułam niepokojący zapach dymu mieszający się z zapachem Minsa...
Po chwil dotarłam do rzeki i zauważyłam obcego mężczyznę siedzącego na kamieniu.
Przypadkiem nadepnęłam na patyk i trzasł, mężczyzna podniósł głowę i rozejrzał się:
-Kto tu jest?! Pokaż się!- powiedział głośno i wstał trzymając dłoń na pochwie z pistoletem w środku.
- Mins? To ty tak? - spytałam niepewnie
- Oh to tylko ty Love... Tak to ja..- schylił głowę ze smutną miną - Co tu robisz?- dodał
-E...ja...
-Śledziłaś mnie?- odpowiedział jakby za mnie
-Wybacz...- też schyliłam głowę
Nastało krótkie milczenie, było słychać tylko szum liści ,wiatru i wody.
Spojrzałam na Minsa, stał poważny wpatrzony wzrokiem w drzewo i milczał jakby nad czymś rozmyślał, tylko jego czarne włosy ruszały się pod wpływem wiatru.
Westchnął i spojrzał na mnie swoimi brązowymi niemalże kryształowymi oczami.
-Jeśli myślisz ,że śledząc mnie coś się o mnie dowiesz...mylisz się.- zdjął skórzaną kurtkę,
słońce rozświetlało jego ciało... miał na sobie białą przewiewną koszulę.
- Stało się coś? Tak dziwnie na mnie patrzysz...- zauważył
-Nic..- odwróciłam wzrok ,by nie zauważył moich rumieńców.
Nagle poczułam jak przejechał ręką po mojej twarzy
-C..co robisz?- zająkałam się
-Chociaż tak się zmieniłaś... wciąż jesteś taka śliczna...- uśmiechnął się
-Mins... usłyszałam jak mówiłeś z Ao ,że znikniesz na kilka dni... martwiłam się dlatego za tobą pobiegłam...- wykrztusiłam
-Rozumiem...- odpowiedział i usiadł znów na kamieniu
-Powiedz Love... czy ty wciąż... Ech...nieważne.- zrezygnował ze skończenia zdania,ale wiedziałam o co mu chodzi.
- Czy wciąż cię kocham...tak?- skończyłam
Popatrzył na mnie z lekkim zaskoczeniem po czym znów się uśmiechnął .
-Więc? Jaka jest twoja odpowiedź?- dodał po chwili
-Ja...Mins zrozum, nie mogę do ciebie wrócić...kocham cie jak brata i puki co niech tak pozostanie.
Zamilczał ze smutkiem, po chwili jednak podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Dobrze Love. Jeśli kochasz Brisingera rozumiem...cieszę się jednak ,że mogę być dla ciebie ważną osobą.
Nie martw się, wrócę niedługo...ale zostaw mnie samego proszę.Potrzebuje poukładać sobie to i owo... - po jego słowach z moich oczu poleciały łzy
-Uważaj na siebie i Wróć proszę...- to były moje oststnie słowa, puścił mnie dał całusa w policzek ,zmienił się w wilka i odbiegł gdzieś...
Wiem jednak ,że dotrzyma obietnicy ,więc w spokoju wróciłam do mojego mieszkania i znów zaczęłam czytać książkę o protetyce.
Postanowiłam też odwiedzić później Brisingera i przyjżeć się jego protezie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz