poniedziałek, 19 maja 2014

(Wataha Mroku) od Rin

Spojrzałam niechętnie na ulicę za oknami. Z jednej strony to miasto mogło wprowadzić w depresje... Szare ulice, trupie światła latarni i monotonne sylwetki zwykłych ludzi, którzy odwiecznie gdzieś się spieszyli. Jedyne ładniejsze miejsca to oryginalne budowle, bądź zakątki z zielenią. Temu miejscu bez dwóch zdań było daleko pod każdym względem do magicznych terenów Forever Young.
Z drugiej strony... Niektóre z tych uliczek i okolic również skrywały swoje tajemnice, a podziemia pod tym miastem zapewne były niezbadane podobnie jak ruiny. Można byłoby spędzić całe lata odkrywając tutejsze sekrety, a i tak zawsze byłoby coś czego się nie wie.
Jedno wiem, jednak z góry. Na pewno się tutaj tak łatwo nie dopasuje do tego pośpiechu i nie zależy mi zbytnio na znalezieniu stałej pracy... Praca w określonych godzinach do której muszę się dopasować nie jest dla mnie, gdyż wolę raczej by inni dostosowywali się do mnie. Chyba poszukam lepszej oferty.
Uśmiechnęłam się pod nosem, gdyż wpadłam na całkiem ciekawy pomysł, ale...
Ostatnio mam inne zajęcia...
Skrzywiłam się wspominając ostatnią morderczą wycieczkę. Nie przypadła mi zbytnio do gustu, ponieważ moje moce i Aoime nie pomogły nam jakoś szczególnie i polegając tylko na nich nie zostałyby nawet po nas kości.
Hmmm.... Nagle poczułam silną potrzebę otworzenia skrzynki pocztowej konta na którym dostałam zaproszenie do tej morderczej łamigłówki... Ciekawe, czy się pojawiło coś nowego.
Szybko wklepałam login i hasło, a po chwili wyskoczyła mi informacja o nowej wiadomości.

"Ostatnio poszło wam całkiem nieźle, co nie? Może spróbujesz sił w następnym wyzwaniu?

[**Wybaczcie, ale nie będzie dzisiaj kolejnej łamigłówki zamiast tekstu, ponieważ jestem zbyt nieprzytomna i nie mam jakiegoś fajnego pomysłu xD**]

Z łatwością rozszyfrowałam resztę wiadomości.
Miałam mu szczerą ochotę napisać, żeby się odpierdolił, ale miałam przeczucie, że to nie zadziała, a Aoime nie zamierzałam w to ponownie wplątywać. Nie kiedy wiem, że przez coś takiego można stracić życie, a raczej potrzebujemy tutaj Alfy. Chyba nie mam wyboru i będę musiała zająć się tym sama.
Westchnęłam. Ostatnio było ciężko we dwójkę, ale sobie powinnam jakoś poradzić.
Do wyznaczonego terminu zostało jeszcze kilka dni, ale za to tym razem kolejna atrakcja nie była przygotowana w Mora Soul tylko w jakimś innym mieście. W dodatku amerykańskim o ile pamiętam... Amityville.
Wzięłam plecak z łóżka i wrzuciłam w niego tylko najniezbędniejsze rzeczy i kilka zestawów ubrań, ponieważ uznałam, że resztę kupię już na miejscu i wyszłam z wilii do garażu, by wziąć dwa podręczne pistolety oraz jeden większego kalibru, a wszystko umieściłam w innym wymiarze, a następnie wybiegłam na lotnisko.
...
Załapałam się akurat chwilę przed odlotem dla klasy VIP, gdyż zwolniło się miejsce i dostałam z promocją. Lot minął mi dosyć szybko i wkrótce wylądowałam w Amityville.
Co prawda miałam jeszcze około trzech dni przed spotkaniem, ale zaciekawiło mnie ustalone miejsce spotkania, ponieważ jeśli wybiorę się wcześniej może znajdę jakieś wskazówki co do następnego wyzwania - łamigłówki.
Hmmm... Wszędzie były tłumy, tylko wokół jednego domu było dziwnie pusto, a mi się nie chciało przepychać, więc postanowiłam sobie pójść na skróty przez ten dom, który był stylizowany na nawiedzony - ludzie serio nie mają co robić?
Dosyć szybko przeprawiłam się przez pierwszą część domu, aż nagle zatrzasnęły się za mną drzwi, mimo że je ciągnęłam z całej siły nie chciały się otworzyć. Jako ciekawostkę zauważyłam, że była na nich wypisany napis krwią "Wynosić się stąd!"
Zaklęłam pod nosem, a potem ruszyłam - to czy się otworzą czy nie tamte drzwi nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia, ponieważ mój cel był po przeciwnej stronie.
Nagle usłyszałam niewyraźne głosy zza drzwi. Wpakowałam się chyba w jakiś środek serii buddy-stycznej. Oczywiście istniało jeszcze jakieś 50% że trafię na prawdziwego ducha, więc dla pewności wykorzystałam otaczającą mnie energię do stworzenia osłony z ektoplazmy.
Otworzyłam drzwi i byłam zaskoczona.
Nie spodziewałam się takiego składu.
Duch i dwie dziewczyny przy czym jedną kojarzyłam z widzenia z watahy wody.
 - Co do…  - Zaczęłam zdziwiona.
 - Ty, siadaj tu z nami, Misao cicho - rozkazała.
 - Kim ty… - Spróbowałam zwrócić się do tej z wody, ponieważ w sumie to nigdy nie poznałam jej imienia.
 - SIADAJ. – Warknęła tylko wściekle.
Miałam ochotę odpowiedzieć jej jakąś kąśliwą uwagą, ale sobie to darowałam, ponieważ nie miałam tyle czasu, żeby tracić go na kłótnie z których nic nie wyniknie. Druga wilczyca z wody w skrócie streściła mi sytuację, a ja zdecydowałam się jej pomóc ze zrozumieniem zagadki ducha.
Nie trwało to zbyt długo nim domyśliłyśmy się odpowiedzi.
 - Masz an imię Dark, ciemność. – Powiedziała.
 - Matka Cię katowała kiedy żyłeś. – Dodałam.
 - Ojciec pił. – Kontynuowała.
 -  Nienawidzisz ludzi, bo im się układa. Teraz prosimy Cie byś odszedł..
No i po wszystkim.
 - Tak w ogóle to kojarzę ciebie z watahy wody - zauważyłam. - A nazywasz się...
 - Mów mi Hinata - odparła. - A ty?
 - Rin - powiedziałam. - Mrok.
 - A tak w ogóle co tutaj robisz? - Zapytała.
 - Mam pewne... Interesy - spojrzałam na nią nie będąc pewna, czy powinnam mówić o tym przy tej Misao. - I myślałam, że sprawdzę teren przed wypadem. Postanowiłam sobie zrobić tutaj skrót, ponieważ wszędzie były tłumy, podczas, gdy tutaj nikogo nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz