-Psia mać...Przepraszam...-powiedział cicho, unosząc wzrok na mnie.-Wszystko w porządku?- spytał.
- Tak, wszystko ok. Jednak z Tobą nie zbyt. – Zauważyłam.
- Do jakiej watahy należysz? Nie kojarzę Cię. – Szybko spostrzegł.
- Wataha Wody. – Odpowiedziałam.
- Ja jestem z Watahy Ziemi. Phantom. – Odparł.
- Hinomoto, miło poznać. – Przedstawiłam się.
- Ciekawi mnie, od kiedy ty jesteś w Watasze? – Zapytał.
- Od dawna, tylko jestem raczej skryta. – Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Pracujesz? – Zapytał znowu.
- Tak. Jednak nie chciałabym o tym rozmawiać. Wyglądasz na zmęczonego. Czyżbyś chciał wrócić do domu? – Zapytałam.
- Noo… - Spojrzał smutno.
- W końcu kogoś znalazłam. – uśmiechnęłam się.
- Tak wiec ty też chcesz wrócić? – Zapytał.
- Mam swoje sprawy, w tamtym świecie. – Odpowiedziałam.
- Gdzie mieszkasz? – Spojrzał mi w oczy.
- Niedaleko. Skoro już o tym mowa, to chodźmy do mnie, bo tu rozmowa w tym miejscu nie jest dobrym wyjściem. – Rozejrzałam się podejrzliwie.
- Do mnie jest bliżej. – Odparł stanowczo.
Kiwnęłam głową. Zmieniliśmy się w ludzi i ruszyliśmy do niego. Był przystojnym, wysokim mężczyzną. Po wejściu do jego mieszkania usiedliśmy na fotelach.
- Całkiem przytulnie. – Rozejrzałam się.
- Dziękuję. Teraz do rzeczy. – Spojrzał chłodno.
- Nie wiele wiem, znam to miasto już dosyć nieźle, bo przestudiowałam parę ksiąg, poza tym można poszukać tutaj magicznych stworzeń, czy kogoś takiego. Nie mam pojęcia jak się tu dostaliśmy i nie wiem jak wrócić, ale jeśli znajdziemy wyrocznię… - Zamyśliłam się.
- Kiepski plan. W tych czasach nie ma wyroczni, magiczne istoty dobrze się ukrywają. Znalezienie kogokolwiek jest trudne. – Odparł.
- Trafne spostrzeżenie, ale… Jesteśmy wilkami, świetnie tropimy. Dowiedzieć się czegokolwiek w takim miejscu nie jest trudno, wystarczy popytać. – Odparłam.
- Tak i podejdziesz do człowieka i zapytasz jak wrócić do domu, bo jesteś wilkiem. – Zakpił.
- Po co? Jest Internet. – Wzruszyłam ramionami.
- Uznają Cię za wariatkę. – Westchnął.
- Znajdź sobie prace i poobserwuj ludzi to zrozumiesz. – Wstałam.
- Gdzie się wybierasz? – Zjechał mnie wzrokiem.
- Do domu. Mam trochę roboty. – Powoli ruszyłam ku drzwiom.
- To podaj choćby numer telefonu. – Również wstał.
Podałam mu go szybko i wróciłam do domu. Skrzynkę miałam napakowaną zleceniami prywatnymi i z pracy. Przejrzałam to dość szybko. Na jutro miałam dwa spotkania prywatne i do napisania o czarnej magii. Cała noc nad tym siedziałam. Rano tylko wzięłam prysznic i poszłam do pracy. Dałam wszystkie materiały i poszłam do biurka.
- Hej. – Podeszła do mnie szczupła dziewczyna ze stosikiem kartek.
- Witam. – Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Jestem twoja podwładna. – Uśmiechnęła się.
- Hę? – Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Wczoraj awansowałaś mnie przyjęto dzisiaj. Przydzielono mnie do tego by szukać Ci tematów. Właśnie i przenosimy się do działu magii. Szef właśnie uznał, że to co przygotowałaś było świetne. – Powiedziała.
- Nie potrzebuję Cię. – Powiedziałam oschle.
Kobietę lekko zatkało i odeszła zostawiając mi dwie kartki an biurku. Nagle wstałam i wrzasnęłam, by wróciła.
- Co to ma być?! – Krzyknęłam.
- Wyjazd. – Odpowiedziała przerażona.
- Nikt mnie o zdanie nie pytał! – Walnęłam pięścią w biurko.
- To nie moja sprawka… To znaczy…
- No? – Spojrzałam wściekle.
-Ja tylko zaproponowałam temat, szef się zgodził, ale do tego potrzebny jest ten wyjazd.
- On jest jutro kretynko! – Chlastnęłam papierami o monitor.
- Przepraszam. – Po policzkach pociekły jej łzy, do tego wszystkiego wszyscy an mnie patrzyli.
- Dobra zrobimy tak, pojadę na ten wyjazd, ale to ostatni raz kiedy cos robisz bez konsultacji ze mną. Do tego jedziesz ze mną, załatwiasz wszystko co potrzebne. – Powiedziałam.
- Ale ja mam męża i… - Zawahała się.
- Twoje życie prywatne jest teraz na takim samym poziomie jak moje. – Położyłam jej dłoń na ramieniu.
Kobieta zaroiła się jak posąg. Pokiwała głową i odeszła, ja za to spojrzałam na tematy, w jeden dzień musiałam załatwić jeszcze dwie sprawy. Ta dziewka popsuła mi moje plany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz