- Widzę, że wszelki rozum, to zaabsorbował on od swojego właściciela - odparła odsuwając się. - To fajnie, że masz kolegę. To... - wyglądała, jakby chciała stąd uciec. - ... dobrze świadczy o człowieku, że zwierzę go lubi i się go trzyma, nawet jeśli zamierza go skonsumować..
- Tak sądzisz? - Patrzyłem się, jak się odsuwa coraz dalej. Oho. Czyżby Auroś bała się króliczków? Było to co najmniej zabawne. Hmm... Może by tak... Usiadłem obok niej z miną, która wyrażała całkowitą nieświadomość o jej fobii. - W sumie to znalazłem go całkiem dawno temu.. - Cwana bestia zaczęła mi przeżuwać koszulę. Ojj... Nie martw się pasz...Pasztet. Potem mi za to zapłacisz. Na razie wykorzystam ciebie do wystraszenia Auroś. - Buł taki mały i kicał i to mnie urzekło..
Cóż... Tak właściwie to nie to mnie urzekło. Chociaż jego niewinny wygląd też mi się spodobał, jednak najlepszy jest jego paskudny charakterek w którym rozpoznałem swoje odzwierciedlenie już przy pierwszym spotkaniu Paszteta.
- No, jesteś wrażliwszym facetem, niż myślałam.. czy on nie jest przypadkiem senny? Nie powinien iść spać, czy coś?
- Tak sądzisz...? - Wypluł moją koszulę i przykrył przeżuwany kawałek. I tak ciebie to nie uratuje. Już jutro wylądujesz na moim talerzu cwana bestio... Z pewnością będziesz smaczny. - Myślę, że jest całkiem ruchliwy. W
sumie, to może chcesz go potrzymać? - Wysunąłem go w jej stronę.
- Nie, dziękuję - jej skóra zaczęła przyjmować biały odcień. - ... naprawdę.
- Ale spójrz, jakie on ma miękkie futerko.. - Pogłaskałem go po grzbiecie, a on z zadowoleniem przekręcił głowę.
- Od kiedy to ciebie urzekło coś, co jest słodkie i się zabawnie
zachowuje...? - Jej oczy wyglądały, jakby lada chwilę zamierzały opuścić orbitę.
Miałem ochotę parsknąć śmiechem. Boże. Jakie to jest zabawne. Nigdy bym nie pomyślał, że boi się małych króliczków.
- Oj tam. Pasztet to coś zupełnie innego. O matko.. - podskoczyłem nagle - ..zapomniałem,
że zrobiłem sobie kawę. Potrzymaj! Zaraz wracam.
Przekazałem jej królika, który miał prawdopodobnie najpaskudniejszy charakter na całym świecie.
- Nieeeeeeee.....!! - wrzasnęła, gdy słodko i niewinnie wyglądający króliczek wylądował na ich kolanach. - Akki, ja nie... - Chwilę później jej głowa walnęła o stolik, a pasztet powędrował wprost na jej głowę zadowolony, że znalazł sobie nową ofia.. osobę.
Nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem. Jak można tak się bać czegoś co jest tak małe i niewinne. Cóż.... Muszę przyznać, że ten królik był wyjątkiem i wielokrotnie zalazł mi za skórę, ale żeby mdleć na widok tak małego futrzaka.
- To... Jest dla... mni..e zbyyyt... wiele - wykrztusiłem między kolejnymi salwami śmiechu.
Kiedy po kilki sekundach się uspokoiłem stanowczym ruchem zdjąłem Paszteta z twarzy Aurory, której oczy chociaż otwarte wydawały się widzieć zupełnie inny świat.
- Zostaw mnie - wydarła się, kiedy pochyliłem się nad nią, aby zabrać jej głowę ze stolika.
- Przecież nic nie robię - odskoczyłem zaskoczony.
- A jeśli chodzi o ciebie... To się jeszcze z tobą policzę - powiedziałem pod adresem mojego przyszłego pasztetu, który zamierzał po raz kolejny się gdzieś zakamuflować. Najwyraźniej doskonale orientował się, że zamierzam mu się odpłacić za tą koszulkę.
Postanowiłem nieco zmienić pozycję Aurorze, ponieważ domyślałem się, iż stolik nie jest najwygodniejszą poduszką tego świata.
Ostrożnie przełożyłem jej głowę, gdy nagle złapała mnie za swoją rękę. Spojrzała na mnie:
- Phantom, to ty? - Spytała.
Nie odpowiedziałem. Ona mnie chyba właśnie nie widziała, jako jej byłego...
- Idźże nastróż kartofli, bezużyteczny imbecylu. Oj, no nie krzyw się tak, wiesz, że cię kocham - przytuliła się do mnie.
Spróbowałem delikatnie wyswobodzić się z jej objęć, jednak Aurora miała zaskakująco dużo siły, jak na nieprzytomną osobę, ponieważ nieważne co zrobiłem ona i tak mnie trzymała.
Doprawdy... Auroś powinna być nieco ostrożniejsza. Nie dość, że mdleje na widok królików to jeszcze zachowuje się tak nieostrożnie. Jest raczej urodziwa, więc powinna się mieć na baczności. Gdyby trafiła na kogoś innego w takiej sytuacji (przez myśl przeszedł mi osobnik zwany moim starszym bratem) to z pewnością by to ten ktoś wykorzystał.
- W ogóle wiesz, Phantom? Mam wrażenie, jakby dawno ciebie nie było W ogóle rzadko ostatnio do mnie zaglądasz. Smutno mi bez ciebie. Brakuje mi twojego biadolenia. Obiecujesz, że wrócisz do mnie i znowu będzie tak, jak dawniej?
Dopiero wtedy od dłuższego czasu odczułem poczucie winy. Domyślałem się kto zabił Phantoma. Znałem tą osobę i nie powstrzymałem go unikając tym samym śmierci. Wiem, że nie było wtedy innego wyboru, ale takie momenty zawsze potem wracają do myśli starając się złamać człowieka od środka.
- Wiem, że tobie jedynemu mogę zaufać. Wrócisz, nie? Znowu będziemy razem przepuszczać czas, który moglibyśmy wykorzystać produktywniej, znowu będziemy śmiać się z innych ludzi i jedli razem lody.. obiecujesz?
Cóż, mogę na chwilę pozwolić jej śnić o lepszym świecie, gdzie on wciąż jest na tej ziemi.
- Obiecuję - powiedziałem miękkim głosem. - A teraz wracaj do spania.
Czekałem, aż Aurora mnie puści, ale chyba nie zamierzała tego tak szybko zrobić....
Nagle poczułem się bardzo zmęczony. W sumie jak o tym pomyślę to tej nocy spałem może dwie godziny... Posiedzę jeszcze chwile i zaraz wstanę - postanowiłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz