wtorek, 30 grudnia 2014

(Wataha Mroku) od Akatsukiego

Obudziłem się w niezbyt ciekawej sytuacji. No... może była ciekawa.
Ruszyłem głową, aby się rozejrzeć, a wtedy moją skroń przeszył potworny ból. Ręce wciąż miałem skrępowane (chociaż knebel na szczęście już zniknął), więc uniosłem obie, aby jej dotknąć. Odkryłem na głowie opatrunek. Nie mówcie, że ten ktoś był na tyle silny, by jednym ciosem zranić wilka, nawet w ludzkiej postaci byliśmy silniejsi od ludzi. Czysto teoretycznie oczywiście. Teraz przestało mi się to podobać. Owszem, domyślałem się, że nie jesteśmy jedynymi niecodziennymi istotkami w tym wielkim świecie, ale jakim cudem tutaj musiały się jakieś trafić.
Ostatecznie nie wiedziałem czy nazwać to ciekawą sytuacją, czy też może nieciekawą... W końcu niecodziennie budzisz się w otoczeniu iluś ludzi o posturze goryla, którzy nie wyglądają, jakby zamierzali ci dać cukierka tylko co najwyżej w mordę.
- Nie sądziłem, że tyle osób trzeba do upilnowania jednego chłopca - wyrwała mi się złośliwa uwaga.
Ostatnio coś przestawałem panować nad językiem... Mam nadzieję, że mi się za to prędzej czy później nie oberwie.
Na szczęście ci panowie, którzy zabrali mnie na przymusową darmową wycieczkę do bliżej nieokreślonego i nieznanego mi miejsca byli na tyle mili, aby nie spróbować mnie uciszyć siłą.
To było dziwne... Skoro mnie gdzieś zabrali... No, nie powinni mieć do mnie jakieś sprawy?
Westchnąłem cichutko, ale i tak nikt nie zwracał zbytnio uwagi na moje reakcje.
Chciałem już wstać i pozwiedzać miejsce, ale któryś z nich warknął:
- Siedzieć! - To był drugi "goryl" od drzwi w lewym drzewie.
Super. Dlaczego tylko nie dali jakiegoś sudoku, żebym nie nudził się przez czas oczekiwania. Albo lepiej... Jakieś gry. Przecież czekanie i nic nie robienie potrafią być bardzo wyczerpujące psychicznie.
Po kilku, kilkunastu minutach zacząłem zatapiać się w swoje myśli. Owszem, mogłem zachować stałą czujność, ale gdyby zamierzali by mi coś zrobić zrobiliby to na początku.
Poza tym... Kto wie, może doprowadzi mnie to do osiągnięcia swojego celu.
Nagle przypomniało mi się. Siatka z dokumentami...
Rozejrzałem się gorączkowo.
Zniknęła.
Miałem ochotę jęknąć. Nie dość, że mnie porywają to jeszcze straciłem dotychczasowe poszlaki co do tajemniczej postaci Jego.  Po prostu gorzej być już nie mogło. Poświęciłem tyle czasu i wysiłku by zdobyć każdą z informacji na temat miejsc w którym na niego natrafiłem, a większość z tego prowadziło donikąd bądź jakiś organizacji terrorystycznych, ale ostatecznie nie mających związku z jego osobą lub po prostu wykonującą dane zlecenie.
Nie sądziłem, że wpakuję się przez to w coś takiego. Owszem, mogłem poprosić Rin o informacje, ale wyjątkowo zależało mi na tym, aby ona nie wiedziała, także ostatecznie obróciło się to przeciwko mnie.
A teraz byłem zdany na siebie... Ach, zapomniałem o Aurorze, ale nie liczyłem od niej na zbyt wiele. Inaczej pewnie, by wkroczyła do akcji, kiedy "przypadkowy uczeń" nie mógł zobaczyć jej mocy co oznaczało tyle, że albo zostawiła mnie na pastwę losu, albo najzwyczajniej zgubiła - to drugie moim zdaniem było akurat całkiem możliwe.
Nagle drzwi się otworzyły.
Wow. Odmiana. To jest już coś. Może teraz zaproszą mnie na pogawędkę z herbatką? Osobiście wolałbym kawę, ale nie będę narzekał cokolwiek, by mi nie dali, ponieważ już dawno zaschło mi w gardle.
Mężczyzna, który wszedł był wysoki. Miał niebieskie oczy i lekko przydługie brązowe włosy, które  były matowe. Miał na sobie proste ubranie. Pozornie nie wydawał się nikim wielkim, albo na takiego starał się wyglądać.
Moją uwagę przyciągnęła mała dziewczynka, która za nim weszła. Miała białe włosy i zielone oczy, a przy tym niespotykaną wśród ludzi urodę. Zastanawiało mnie ile mogła mieć lat. Trudno było zgadnąć przy takim wyglądzie. Mogła zarówno chodzić do podstawówki, jak i do liceum. Co było ciekawsze... Z jakiegoś powodu miała szalik. Owszem, na zewnątrz jest zimno, ale szalik w pomieszczeniu?
Dziewczyna się rozejrzała po pokoju, a kiedy jej wzrok utkwił we mnie na jej wargach pojawił się cień uśmiechu.
Wywoływała większe wrażenie niż ten mężczyzna. Takie trochę nieludzkie...
- Można wiedzieć skąd to masz? - Facet rzucił przede mnie moją siatkę.
W środku były te same dokumenty...
Tylko bez pendrive'a - nagle zdałem sobie sprawę zaskoczony.
Próbowałem sobie przypomnieć scenę, jak oberwałem (nie, nie było to zbyt przyjemne) i skojarzyło mi się, że musiał on wypaść z siatki, kiedy pozbawili mnie przytomności.
Oby tylko tam leżał, albo Aurora go zabrała... Tam były bardzo ważne dane.
Milczałem patrząc się na to.
- Miałem jedynie to komuś przekazać - powiedziałem w końcu.
- Dzieciaku, czy ty masz pojęcie co to jest? - Spojrzał na mnie pogardliwie.
- Nie - kolejne kłamstwo. - Tak, jak powiedziałem wcześniej miałem to jedynie komuś przekazać.
- Komu?
- Nie wiem - odparłem.
Oberwałem porządnym ciosem w splot słoneczny. Oni nie żartowali.. To faktycznie naprawdę bolało i daleko było poza poziomem straszenia, jakiegoś dzieciaka, który im podpadł. Musieli być bardzo zdesperowani.
- Naprawdę nie wiem - powiedziałem. - Zapłata była duża, a ja potrzebowałem pieniędzy, więc nie wnikałem - rozwinąłem moją wcześniejszą wypowiedź. - Miałem się spotkać z kimś w umówionym miejscu i to przekazać - mój wzrok przyciągnął zegar. - Ale jest już po czasie.
Hmm... To kłamstwo brzmiało całkiem wiarygodnie, więc uznałem, że w nie uwierzą. Oby.
Czy uwierzyli czy nie... Ostatecznie się tego nie dowiedziałem, ponieważ on tego nie skomentował. Tylko wyszedł zostawiając tą dziewczynę w tym miejscu.
Nie wiedziałem co powiedzieć, więc w końcu pomyślałem, że szczerze zapytam o nurtującą mnie rzecz:
- Po co nosisz ten szalik w środku?
Wiem, mądre pytanie, co nie? Nie, dlaczego zostałem porwany? Co mnie dalej czeka? Czy coś w tym rodzaju. Tylko... "Po co nosisz ten szalik w środku?"., Ooo... W sumie takiej sytuacji dobre byłoby też pytanie "Kim ty jesteś?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz