niedziela, 30 czerwca 2013

(Wataha Powietrza) od Shadow'a

      Spojrzałem zaciekawiony na mojego patrona -Boga Aresa, Boga Agresji, Okrucieństwa i niesprawiedliwej wojny
-Dlaczego miałbym aktywować wielką moc? -Zapytałem zaciekawiany.
Mężczyzna westchnął.
-Jesteś potężnym basiorem który ma w sobie wielką moc, ale nie aktywowałeś ją aż do teraz. -Odparł spokojnie.
-No ale dlaczego to w ogóle nie czułem? Żadnym fajerwerek? Muzyczki jak z Hollywood.
-A co chciałeś jeszcze może do tego dziewczyny w bikini i ze wstęgą zajebistego wilka roku? Co Ty miss krainy? -Zapytał kpiąco.
-A co? Zazdrościsz? -Odparłem kpiąco.
-Już żałuję że masz tą moc. -Powiedział Bóg i rozpłynął się.
Westchnąłem i zacząłem chodzić po terenach.
Nagle moją drogę zagrodziła wadera Mroku. Meyrin. Beta Aoime.
- Co się tak mnie uczepiłaś? - Zapytałem.
 - Chciałam się z tobą zaprzyjaźnić - Walnęła.
 - Jakbyś nie widziała w jakich stosunkach są nasze watahy - powiedziałem niechętnie.
 - A co mnie to obchodzi - powiedział. - Teraz nie przychodzę jako Meyrin z watahy mroku, ale po prostu jako Meyrin. A poza tym, jeśli nasza Alfa kogoś nie lubi, to ja mam też go nie lubić? Mam własny rozum i własne zdanie o każdym.
 - Ale jestem pewna, że mogłabyś znaleźć sobie innych przyjaciół niż ja - odparłem.
 - Rozmawiam z kim chcę - odparła buntowniczo.
 - Jesteś uparta i głupia - podsumowałem.
 - O dzięki - przybrał złośliwy ton choć jej głos zadrżał i myślała że jest złośliwa.. Phhi. - Pierwsze co robisz to zauważasz wady innych. Pomyśl też o zaletach i może wtedy też inni zauważą twoje, bo jestem pewna, że ty też masz jakieś.
 - Możesz się nie wymądrzać - westchnąłem ciężko.
 - To jak? - Dociekała. - Zostaniemy w dobrych kontaktach jako przyjaciele, czy też mnie zamierzasz przegonić i ja będę udawać, że uciekam w popłochu tak jak udawałam ostatnim razem, a potem znowu będę ci się "narzucać" czy sobie odpuścisz tą niedostępność. Nie zamierzam być twoją partnerką, mam własnego partnera, ale to nie znaczy, że nie mogę się z innym basiorem normalnie zaprzyjaźnić.
Skoczyła swoją wypowiedź i czekała na moją odpowiedź.
- A co myślisz że jak będziemy przyjaciółmi to będziemy latać do krainy jednorożców i łapać chochliki i szukać końca tęczy? -Zapytałem złośliwie.
 -Jak chcesz to robić to jasne. -Zapytała obojętnie z nutka rozbawienia.
-Marze wprost o tym. -Odparłem złośliwie. -Cóż, mogę być twoim przyjacielem. -Powiedziałem z uśmiechem. -Szczęśliwa? -Dodałem ale już nie ze złośliwością ale tak po prostu...


(Wataha Mroku) Od Aoime

Targana lekkim podmuchem, na Polanie Nicości, myślałam o mojej przyszłości, o watasze, o wilkach, o terenach Forever Young. Ogółem, o wszystkim, o czym może myśleć wilczyca mojego pokroju.
W sumie... Długo rozmyślałam nad Aurorą. Sprawuje się dobrze, mogę na niej polegać. Przeszłam się do Meyrin, a następnie razem odwiedziłyśmy Aurorę. Siedziała w jaskini.
Śmiało podeszłam do wadery. Ta momentalnie podniosła się i kiwnęła głową, na znak szacunku.
- Cicho, nie wstawaj. - uśmiechnęłam się serdecznie.
Wilczyca trochę spanikowała, więc Meyrin zaczęła mówić.
- Chciałabyś zostać samicą gamma w naszym stadzie? - jak zwykle, Meyrin walnęła prosto z mostu.
Aurora znieruchomiała, najprawdopodobniej była w szoku. Nie dawała oznak życia, szturchnęłam ją łapą w bark, drgnęła i uśmiechnęła się.

sobota, 29 czerwca 2013

(Wataha Mroku) Od Minsa




Biegłem przez las. Nagle zatrzymałem się i zawróciłem(sam nie wiem czemu). Biegłem w stronę jaskini. Wbiegłem do jaskini. Lovley Loyal rzuciła mi się na szyje i pytała się gdzie byłem(byliśmy partnerami bo kilka dni temu spytałem się czy nie zechciała by zostać moją partnerką)
Odpowiedziałem jej, że w lesie.
-Chodź- powiedziałem
-A gdzie? spytała
-Nigdzie. Tak się przejść.
-Dobrze
Zmieniliśmy się w ludzi po czym pobiegliśmy w las. Biegliśmy rozmawiając. Przy niej wszystko wydawało się takie proste.


czwartek, 27 czerwca 2013

Wejście Smoka Shadow'a

Witam.
Jako że pewne adminki tego bloga chciały aby blog odwiesić, pytały się wszystkich czy to uczynić no i kto powróci.
No i pytały się także mnie.
Po przemyśleniach postanowiłam wrócić do bloga
więc ja i Shadow wracamy do Was.
Mam nadzieję że stęskniliście się za starym, wrednym Shadow'em więc w najbliższym czasie opowiadania od basiora.
Shadow^^

środa, 26 czerwca 2013

(Wataha Mroku) od Meyrin

      Moje codzienne zajęcia sprowadzały się do grania na harfie, polowań, robienia co chcę oraz bardzo rzadko zamienienia z kimś paru słów, ale coś mi nie grało i sprawiło, że czas wolny spędzałam na treningach moich fizycznych i magicznych umiejętnościach. No i jeszcze zapomniałam wspomnieć o rozmowach z Dastanem i wspólnym spędzaniu czasu.
     Teraz po polowaniu i spędzaniu czasu z Dastanem na wspólnym treningu wzięłam swoją harfę, aby chwilkę pograć i zaśpiewać. Czasami towarzyszył mi "głos", który szeptał do mnie podstępne słowa, a czasami nie.
Zaczęłam nucić cicho melodię, ale jakoś nie miałam zbyt dużo twórczej weny, więc odłożyłam instrument.
    Bardzo chciałam poznać inne wilki z watahy powietrza, zastanawiało mnie czy są tacy jak Shadow czy nie, ale na razie stosunki między alfami naszych watah sprawiły, że stał się jakiś uprzedzony do mnie, a ja zaczęłam nabierać podejścia Aoime (głupi chełpiący się Shadow itd. który uważa, że jest super, a nie jest, oczywiście stroi jeszcze miny "Jestem niebezpieczny i mroczy"), ale skoro z jakiegoś powodu alfa ziemi go lubiła, może to oznaczało, że nie zawsze jest nieznośny, a może robił to tylko przy wilkach mroku na pokaz.
Wpatrywałam się przed siebie zastanawiając się, czy może by nie spróbować raz jeszcze z nim pogadać i mieć nadzieję, że trafi się na lepszy humor. Jakby co to mogłam zawsze udawać, że uciekam z podkulonym ogonem, ponieważ nie zamierzam psuć naszych stosunków walką.
Udałam się na teren powietrza i oczywiście od razu natrafiłam na Alfę, który chyba nie był w nastroju do walki (chyba), ale i tak miałam złe przeczucia.
 - Co się tak mnie uczepiłaś? - Dociekał, bez przywitania się.
 - Chciałam się z tobą zaprzyjaźnić - walnęłam prosto z mostu.
 - Jakbyś nie widziała w jakich stosunkach są nasze watahy - powiedział niechętnie.
 - A co mnie to obchodzi - powiedziałam. - Teraz nie przychodzę jako Meyrin z watahy mroku, ale po prostu jako Meyrin. A poza tym, jeśli nasza Alfa kogoś nie lubi, to ja mam też go nie lubić? Mam własny rozum i własne zdanie o każdym.
 - Ale jestem pewna, że mogłabyś znaleźć sobie innych przyjaciół niż ja - odparł.
 - Rozmawiam z kim chcę - odparłam buntowniczo.
 - Jesteś uparta i głupia - podsumował.
 - O dzięki - przybrałam złośliwy ton. - Pierwsze co robisz to zauważasz wady innych. Pomyśl też o zaletach i może wtedy też inni zauważą twoje, bo jestem pewna, że ty też masz jakieś.
 - Możesz się nie wymądrzać - westchnął ciężko.
 - To jak? - Dociekałam. - Zostaniemy w dobrych kontaktach jako przyjaciele, czy też mnie zamierzasz przegonić i ja będę udawać, że uciekam w popłochu tak jak udawałam ostatnim razem, a potem znowu będę ci się "narzucać" czy sobie odpuścisz tą niedostępność. Nie zamierzam być twoją partnerką, mam własnego partnera, ale to nie znaczy, że nie mogę się z innym basiorem normalnie zaprzyjaźnić.
Skończyłam swoją wypowiedź i czekałam na to co odpowie... Po krótkiej chwili milczenia i trawienia mojej upartej i narzucającej się wypowiedzi (podobno działam wszystkim na nerwy, kiedy taka jestem) odezwał się...

(Wataha mroku )od Lovley Loyal





Noc była ciężka dla mnie...jeszcze ta impreza i pojawienie starca.
Poczułam jak ktoś lekko mnie szturcha, to był Mins.
-Mins… Czemu mnie budzisz?- spytałam zaspana
-Wstawaj i chodź ze mną. Ale musisz być cicho aby nikogo nie obudzić.- odpowiedział
-Dobrze- i gdzieś mnie zabrał
Przybiegliśmy na tak zwaną Polanę Nicości i usiedliśmy na środku.
-Love- zapytał Mins patrząc mi w oczy
-Tak?
-Słuchaj. Chciała byś zostać moją partnerką?- jak to powiedział nie zaskoczyłam się , sama chciałam go o to spytać.
-Tak -mówiąc to rzuciłam mu się na szyję
-Spokojnie , bo mnie udusisz.- zaśmiał się
-Przepraszam.- Nie chciałam go udusić, nie mogłabym, jakby on zginął
ja razem z nim...
Nagle nadleciał Zefir. No pięknie akurat teraz?! Ten ptak doprowadza mnie do nerwów!
-Więc, jesteście partnerami?
*Wow dopiero się skapnął...*- pomyślałam
-Co cię to obchodzi?! - Spytałam ostro po chwili
-Obchodzi bo jeśli jesteś jego partnerką to będziesz mogła uczestniczyć
w treningach.- te słowa mnie uspokoiły...nareszcie się zgodził.
-Serio?- Spytał Mins
-Niestety- odpowiedział
* Ja mu dam niestety...*- znów pomyślałam wrogo patrząc na Zefira, ale nie długo.
-A teraz zostaw nas samych.- poprosił Mins
-Dobrze, dobrze- odpowiedział ptak i nareszcie odleciał
Hm...ciekawe co on tam wymyśli na tych treningach.
Gdy zostaliśmy sam na sam Mins mnie pocałował i przytulił.
Po pocałunku zaczął jakąś szczerą rozmowę...co prawda ciągle on coś mówił ,bo trochę długą miał historię...ja jednak też zabrałam trochę głosu.
W południe zgłodnieliśmy to na obiad zjedliśmy łosia.
Wymyśliliśmy by zanieść łosia też innym wilkom z watahy by mogli zjeść.
Zaciągnęliśmy łosia to zrobiło się ciemno. Inni sobie pojedli ,a my weszliśmy do jaskini. Ułożyliśmy się w kącie i patrząc sobie w oczy zasnęliśmy.
Rano zbudziłam się sama...Minsa nie było.

(Wataha Mroku) Od Aurory


Dni mijały w miarę spokojnie, a ja cały czas byłam zajęta moim drewnianym fletem. Gra na nim niezmiernie mi się spodobała i nie miałam zamiaru powracać do jaskini, gdzie i tak było za dużo hałasu. Wszyscy którzy mieli ludzką formę niemal zawsze z niej korzystali, 24 na dobę [ja również], miałam także wrażenie, że ci który nie poszli na wyprawę bardzo żałują. W watasze Mroku mieliśmy od jakiegoś czasu parę Beta, osobiście ich nie znałam i miałam przeczucie, że nie mam ochoty przerywać gry tylko po to, aby poznać nowe wilczki. Za to zaczęło mi brakować Szawy, kiedy odwiedziłam go ostatnio w jaskini tylko coś mruczał i nie chciał rozmawiać. Pokazałam mu nawet swój flet, ale on nawet na niego nie spojrzał. Prawdopodobne że miał mi za złe, że odeszłam, albo po prostu nie chciało mu się gadać. Ale mi się chciało gadać; kiedyś potrafiłam nadawać całymi godzinami, a teraz nie miałam pojęcia jak to robiłam. Ale z każdym dniem coraz bardziej doskwierała mi samotność i zastanawiałam się nad powrotem do jaskini i wspólnym oglądaniem gwiazd z Szawą. Nikt by z pewnością tam mnie nadal nie rozumiał, ale przynajmniej ja mogłabym się przyglądać poczynaniom innych członków watahy, a nie tylko wpatrywać się we wodę. W końcu włożyłam flet w zęby, zmieniłam się w wilka i pobiegłam do jaskini. Siedział tam Mins, Aoime i kilka innych wilków, których przypuszczalnie nie miałam okazji poznać. Natomiast nigdzie nie dojrzałam Szawy.
- Mins..? - podeszłam do czarnego basiora a on spojrzał na mnie. - Wiesz gdzie jest Szawa?
- Gdzieś powinien być.. - mruknął i na tym zakończyła się nasza rozmowa.
Prychnęłam i popędziłam zapytać się kogoś innego. Podeszłam do wilka który, z tego co pamiętam, miał na imię Case.
- Witaj - powiedziałam starając się być bardzo uprzejma.
- Witaj - powiedział też niezbyt zainteresowany jakąkolwiek wymianą zdań - Czego?
- Wiesz gdzie jest Szawa? - spytałam starając się mówić bardzo dokładnie, pamiętając że miałam przez cały czas flet w zębach.
- Nie. - powiedział krótko - Nigdzie go nie widziałem.
- No... - jęknęłam i podeszłam do Aoime.
- Ooo, Aurora, dawno cię tu nie było.. - powiedziała - Chcesz coś?
- Tak, czy może Alfa może mi powiedzieć, gdzie znajdę Szawę?
- Gdyby Alfa wiedziała to by ci powiedziała - przyjrzała mi się - Co to za patyk?
- To flet.. - powiedziałam - Zrobiłam go sobie i gram na nim.
- Oo, faktycznie, flet - zaczęła go oglądać- No cóż - dodała - Nie wiem gdzie on jest, ale on ciągle gdzieś znika, więc.. o, tam jest - wskazała łapą za mnie a ja się odwróciłam.
- Szawa..! - krzyknęłam i popędziłam do niego - Stary, wiesz jak ja się cieszę?
- Doprawdy? - spytał.
- No nie mów, że będziesz zamulał.. - powiedziałam - Gdzie jest zadość życia!
- Odeszła z tamtym tygodniem - spojrzał na mnie - Ale miło cię widzieć, nie powiem..
- Co się stało? - spytałam zdziwiona.
- Nic się nie stało.. - pokuśtykał do jaskini - Tylko trochę.. nie nic.
- Oj no weź.. - uśmiechnęłam się - Aurorze nie możesz powiedzieć?
- Zwłaszcza tobie- zaśmiał się - Pamiętam, kiedy pierwszy raz cię poznałem, prawie przez ciebie nie zginąłem..
- Jasne.. - powiedziałam przypominając sobie - Byłam trochę problematyczna i roztrzepana.. muszę to przyznać, ale zmieniłam się!
- No właśnie.. lubiłem cię taką jaka byłaś.. - uśmiechnął się,
- O to chodzi? Że się zmieniłam? - spytałam zdziwiona.
- Nie.. ogólnie mi smutno. Ale to nie twoja wina - uśmiechnął się znowu i wszedł do jaskini, a ja wpadłam za nim. - Zostaniesz tu? - spytał.
- Oczywiście - rozpromieniłam się - Jesteśmy przyjaciółmi..
- Tak - powiedział i położył się - Przyjaciółmi.. właśnie, przyjaciółmi..



wtorek, 25 czerwca 2013

(Wataha Ziemi) Od Kiche

Aoime towarzyszyła mi przy odwiedzeniu Shadow'a i poinformowaniu, że jest coś nie tak. Szczerze? Przez całą drogę bałam się, że zastamy Shadow'a w jego ludzkiej postaci a my będziemy musiały pokazać swoje postacie... Bałam się o dalsze względy u Shadow'a, zwątpiłam w to, że moje ciało mu się spodoba. Po ostatniej nocy w ogóle czy ja mu spojrzę w oczy? Zanim odpowiedziałam sobie na to pytanie Shadow stanął przed nami, na moje szczęście w postaci wilczej.
- Ooo witam was. - Spojrzał na mnie - A co Wy tu robicie?
- Nie ma Saris i Trishi - zaczęłam cichutko. - coś się stało.
- Trzeba było pilnować własnej watahy - Parsknął. - To wszystko?
Warknęłam. Nigdy nie pozwalałam na to by ktoś się odnosił do mnie takim tonem:
- Shadow! My mamy problem i to wielki. A Ty jesteś potwornie samolubny.
Hmm, a może on mnie jeszcze kocha? Ta myśl zawisła mi w głowie gdy zobaczyłam w jego oczach lekką skruchę.
- Nie wiem, jak wam pomóc. - Odpowiedział. - Kiche mogę Cię prosić na słówko?
 - To ja pójdę dalej, wiesz Kiche gdzie mnie szukać.
Skinęłam głową i spojrzałam na czarnego wilczura. Fakt, faktem wyglądał groźnie ale według mnie to taka maska, na prawdę dało się go złamać gdy tylko weszło mu się na serducho.
Zachichotałam z tej myśli.
- Z czego się smiejesz? - Uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
- Aaa ogólnie. Śmieszny jesteś. - Lekko musnęłam jego futerko pyskiem i postanowiłam iść dalej ujmując w myślach, że te słowa zostaną wzięte za żart jednak byłam w błędzie... Przeleciał nade mną i z zamyśloną miną spytał:
- Ja śmieszny?
- Yhym.
- Grrr, nie yhym tylko tak lub nie.
- Tak.
W duchu nie mogłam się powstrzymać ze śmiechu. Shadow przybrał cielesną postać.
- A teraz?
Spojrzałam na niego i spuściłam wzrok. Był hmm, przystojny i wydawał mi się o wiele starszy niż moje JA ludzkie...
- Pokaż się. - Ciągnął dalej.
- Nie. - Odskoczyłam do tyłu. Shadow chyba nie spodziewał się takiej reakcji.
- Co? Czemu?
- Bo nie!
Odwróciłam się i pobiegłam w stronę jaskini kolejnej  Alfy z którą miałyśmy rozmawiać.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

(Wataha Powietrza) Od Rapix

~Ludzka postać hmm całkiem całkiem .~pomyślałam zmieniając się w człowieka. Chciałam wypróbować nowe ciało więc chwiejnym krokiem ruszyłam ku ciemnemu borowi. Nie miałam jeszcze równowagi , to trudne przejść z czterech łap w dwie kończyny. Spacerowałam wolno niekiedy się przewracając. Księżyc oświetlał ciemny bór. Na mojej drodze stanął chłopak.
-Ktoś Ty ? -zapytałam z poważną miną.
- Witaj Laluno. -odparł.
~Laluna ? Nikt mnie tak nie nazywał od czasu ...~
-Drake ? -zapytałam zdziwiona.
-Tak to ja. -wyłonił się z cienia pokazując twarz.
-Chwila. Jesteś ... człowiekiem ? -zapytałam z niedowierzaniem.
-A co myślałaś , że tylko ty potrafisz przyjmować ludzką postać ?-odparł.
-Myślałam , że Ty zginąłeś.-powiedziałam spoglądając mu w oczy.
-Haha Rapix , oni tylko zmyślili moją śmierć by mnie ratować.-odrzekł siadając przy jednym z drzew.
-Dlaczego nie było Cię wcześniej ? Dlaczego nie było Cię gdy byłeś potrzebny , wtedy kiedy musiałam uwolnić krainę ?! -wykrzyczałam.
-Nie mogłem. Wraz z uwolnieniem krainy uwolniłaś i mnie. -odparł.
-Po co tu jesteś ? -zapytałam.
-Byś czegoś się nauczyła.
-Możesz jaśniej ? -zapytałam.
-W tym ciele drzemie pewne brzemię , duchy wojowników , ich umiejętności i strategie.  -odrzekł.
-Nauczę Cię jak to odkryć -dodał.
-Kiedy ? -zapytałam.
Dreak spojrzał w niebo wyraźnie coś go zaniepokoiło. - Nie teraz , teraz musisz stąd iść , szybko ! -powiedział.
-Dlaczego ? -zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
-Uciekaj stąd ! -krzyknął.
Odbiegłam kawałek i skryłam się za drzewami tak by mnie nie dostrzegł. Nagle na niebie w świetle księżyca zaczęły przelatywać dziwne kształty , wyglądało to jak dusze. Chwilkę krążyły nad koronami drzew potem jednak zaczęły pikować w dół i zaczęły przeszywać ciało Dreak'a niczym ostrza mieczy . Unosiły się i znów opadały by wbić się w ciało. Dreak w końcu upadł , podbiegłam do niego i przycupnęłam.
-Co to było ?! -powiedziałam.
On jednak nie odpowiedział , jego ciało stawało się coraz bardziej przezroczyste aż w końcu zniknął.
Nie wiedziałam co jest grane wstałam i pobiegłam do jaskini.

(Wataha Wody) Od Moonlight Shadow

Dookoła wiosna, a wilki niedawno wróciły z wyprawy. Szczerze mówiąc to ja nie wiem co oni takiego widzą w tej 'ludzkiej postaci'. Patrząc na nich wydaje mi się, że człowiek to chyba najbardziej niezdarna istota stąpająca po tym świecie. Ja tam chyba wolę 'starą' wilczą siebie. Odwróciłam się od wilków próbujących opanować ludzką postać i popatrzyłam na wschodzący księżyc. Wczoraj była wyjątkowa noc, ponieważ księżyc znajdował się najbliżej nas w ciągu całego roku. Dzisiaj nie jest już taki ogromny, ale za to nadal piękny. Ale może przestanę się już zajmować księżycem i zainteresuję się trochę wodą, w końcu wszystko co nocne to specjalność wilków mroku. Z ponaddźwiękową prędkością ruszyłam przez jeszcze zamarznięte Lazurowe Bagna do Rzeki Snów. Gdzieniegdzie pływały jeszcze niewielkie kry lodowe. Wskoczyłam na jedną z nich i tworząc ogromną falę popłynęłam pod prąd rzeki w kierunku wodospadu. Kiedy tylko wypłynęłam poza granice naszych terenów postanowiłam wypróbować umiejętność zmiany formy. W końcu jeszcze nigdy tego nie robiłam. Tylko w co się zmienić? Wiem, może w słowika! One tak pięknie śpiewają... a zwłaszcza przy księżycu... Eh, Moon ogarnij! Przestań myśleć o tym przeklętym księżycu! Co jest, dlaczego kra zrobiła się większa? Pewnie jak się rozkojarzyłam przez przypadek zamroziłam trochę wody. Zdarza się... Chwilka, rzeka wylała? Drzewa urosły?! Co się tutaj dzieje? Spojrzałam na moje odbicie i pacnęłam się skrzydłem w środek czoła. No tak jestem słowikiem. To było prostsze niż myślałam. Wzbiłam się w powietrze i zaczęłam śpiewać. Heh, przynajmniej w jednej postaci robię to dobrze. Nagle kątem oka spostrzegłam sylwetkę wilka zbliżającą się do mnie w nie zwiastującym nic dobrego tempie. Odruchowo zaczęłam lecieć w stronę wody. Jednak moje mizerne skrzydełka okazały się niczym w porównaniu z jego łapami. Rzucił się na mnie na szczęście tylko lekko zarysowując mi skrzydło. Ale tylko dlatego, że rzuciłam się do wody w wilczej postaci. Odbiłam się od dna i odpowiednio formując wodę 'wyrzuciłam się' na brzeg zostawiając za sobą stopniowo opadający słup wody. Otrzepałam resztki cieczy z mojego gęstego futra i od razu skarciłam wzrokiem skołowanego wilka mówiąc:
 - Może byś uważał na kogo polujesz.
 - J-ja.. przepraszam.. nie wiedziałem - powiedziała nadal zszokowana postać jąkając się. - A tak właściwie to kim jesteś? - dokończyła już spokojniej.
 - Wilkiem - odparłam ze śmiechem. - a konkretniej wilkiem z wody.
 - Nie da się ukryć. A jak ci na imię?
 - Moonlight Shadow. Ale mów mi Moonlight, albo Moon, nie lubię końcówki tego imienia.
 - Shadow?
 - Dokładnie źle mi się kojarzy - powiedziałam ze skrzywioną miną i przeszły mnie dreszcze.
 - A ty kim jesteś? - spytałam się wilka.

niedziela, 23 czerwca 2013

(Wataha Mroku) Od Minsa


Obudziłem się późnym rankiem. Wyszedłem przed jaskinię. Dookoła było wiadomo, że zbliża się wiosna. Ruszyłem w głąb lasu. Lubiłem samotność. Przez większość  życia byłem sam. Ale teraz? Cóż, będzie trzeba się zmienić.
Zmieniłem się w człowieka, po czym sięgnąłem do torby. Poszperałem w niej i znalazłem nóż, kilka jabłek, szkatułę od ojca, pióro, atrament, kilka kartek i....mapę. Wyciągnąłem mapę i rozwinąłem. Była to mapa krainy Forever Young i kilku pobliskich dolin. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Niestety byłem daleko od jaskini. Wtedy przypomniało mi się, że mogę się teleportować. Wyobraziłem sobie jaskinie i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem byłem w jaskini. Ruszyłem w niezamieszkaną część jaskini. Na szczęście rok temu odblokowałem przejście. W głębi jaskini był jeden wielki korytarz i dużo pobocznych grot. Pomyślałem wtedy czy by nie porozmawiać z Aoime czy by nie przenieść części mieszkalnej. Grot było dużo wiec każdy dostałby własną. Natychmiast zawróciłem. Po chwili byłem przed jaskinią. NA szczęście Aoime tam siedziała
-Cześć Aoime.
- Witaj Mins.
-Słuchaj nie myślałaś kiedyś aby nie przenieść części mieszkalnej w głąb jaskini.
-A źle ci tu gdzie śpimy?
-Trochę bo jest ciasno. A w głębi jaskini jest dużo grot i każdy mógłby dostać własną.
-Przemyślę to, a teraz idź.
-Dobrze- powiedziałem i pobiegłem w las.

sobota, 22 czerwca 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

Czas leciał jak szalony, wiosna zadomowiła się  w niektórych miejscach krainy, a do innych dopiero nieśmiało pukała do drzwi. Co, jak co, ale w powietrzu czuć było jakąś nutkę napięcia.
Jeśli chodzi o sprawy watahy, to.. Meyrin coraz lepiej szła gra na harfie, skąd niby wiem? Czasem udało mi się ją podsłuchiwać.
Od paru dni nie widziałam  Trishii, ale podejrzenia zachowam dla siebie. W zamian za to, postanowiłam wybrać się do Kiche. Intencją mej wizyty była oczywiście Trishia, ale i ogólny stan alfy ziemi.
Przechodziłam przez Polanę Pojednania, rzuciłam okiem na Wodospad Żywiołów, ostatni lód skuwający wodę, właśnie puścił i spłynął w dół rzeki. Sprawnie przeskoczyłam bród rzeki i ujrzałam skraj, a może początek terytorium ziemi.
Dotarłam do jaskini, liany i kwiaty sprawnie oplatały Depresję Przyszłości. Zagadałam do wilków ziemi, w oczekiwaniu na Kiche. Niedługo potem przybyła, kroczyła dumnie, a gdy mnie zobaczyła, jej pysk sprawiał wrażenie, że była zaskoczona mym przybyciem.
- Aoime?  - Co Cię do mnie sprowadza?
Jest sprawa. - Trishia nam zniknęła. - Rzuciłam niechętnie, nie lubię mówić o swoich problemach, a to, że wilk nam zniknął, świadczyło tylko i wyłącznie o moim kiepskim pilnowaniu członków stada.
Kiche była zamyślona. W końcu powiedziała.
- Prawdę mówiąc też się martwię bo od paru dni Saris nie widziałam...
W mojej głowie pojawiło się niewielkie światełko, które zaraz jednak zgasło. Myśli mi się kotłowały. Jedyne, co nam zostało,  to przeanalizować sytuację i wybrać się do innych alf, potwierdzić nasze przypuszczenia.

(Wataha Ziemi) Od Kiche

Mijały dni a ja dalej nie spróbowałam zmienić się w człowieka, postanowiłam wybrać się nad rzekę i spróbować. Wiosna witała się z kwiatami lekko głaszcząc je ciepłym wiatrem, było tu ładnie, jak zawsze w wiosnę. Szłam wolno w towarzystwie pszczół i motyli, były zadowolone, że wróciłam z tak długiej podróży.
- Jak tam było ? - Jedna mała pszczółka podleciała i usiadła mi na nosie. - Jak tam jest?
- Za długo opowiadać, ale powiem Ci żadne słowa tego nie opiszą. - Uśmiechnęłam się a mała pszczółka lekko westchnęła.
Droga do rzeki jest krótka więc zanim się zdąrzyłam zorientować byłam już na miejscu.
- Ufff. Boję się, a jak brzydka jestem? - Zapytałam sama siebie bowiem pszczoły i motyle wróciły do pracy. - Kiche, nie ! Nie mów tak, dopóki się nie przemienisz.
Zamknęłam oczy i zamieniłam się w człowieka.
Spojrzałam w lustro wody i otworzyłam szeroko oczy z wrażenia, byłam dość niska, miałam czarno - brązowe włosy z białym połyskiem i... brązowe oczy. Moje ubranie było dość zwyczajne - zwykła tunika z narzuconą na to bluzą i czarne obcisłe spodnie.
Hmm, przyznam szczerze nie wyglądałam najgorzej. Postanowiłam zrobić swoje pierwsze kroki lecz nie wychodziło mi to najlepiej. Ciągle upadałam, zaczęło mnie to irytować.
- W kieszeni masz mały sztylet. Tylko uważaj jak go używasz. - Hekate zadbała o moje bezpieczeństwo. Stanęła obok mnie i patrzyła jak zmagam się z pierwszymi krokami i poznawianiem mojego ciała. - Śmieszna jesteś.
- Jaaa? Czemu ? - Stanęłam i założyłam ręce. - Nic śmiesznego w tym nie widzę.
- Ledwo co chodzisz, i w ogóle wyglądasz jak dziecko 13 letnie. - Hekate zaczęła pokładać się ze śmiechu. - A tak w ogóle to teraz masz minę foszka.
Warknęłam lekko i usiadłam ciężko na ziemi:
- Mój wygląd nie jest śmieszny. I mam 6969 lat a nie 13 ! A chodzić się nauczę.
- Już to widzę.
Zniknęła a ja odetchnęłam z ulgą. Nie przepadała za mną, wiedziałam, że nie jest dumna z powodu, że ma mnie a nie np. Shadow'a.
Wróciłam zrezygnowana do jaskini (oczywiście w postaci wilczej ) i przy wejściu spotkałam Aoime.
- Aoime? - Zdziwiłam się. - Co Cię do mnie sprowadza?
- Jest sprawa. - Powiedziała zamyślona. - Trishia nam znikneła...
Zamyśliłam się:
- Prawdę mówiąc też się martwię bo od paru dni Saris nie widziałam...

piątek, 21 czerwca 2013

Powracamy!

A czy ja się zgodziłam na zawieszenie? :)

Kochane, piszemy, piszemy, postaram się wprowadzić Wam jakieś nowe tematy do pisania.

Bardzo prosiłabym was żebyście pisali we własnych opowiadaniach także o innych - dalibyście wtedy szanse do dokończenia innym. 

Pozdrawiam !

Kiche.