Mijały dni a ja dalej nie spróbowałam zmienić się w człowieka, postanowiłam wybrać się nad rzekę i spróbować. Wiosna witała się z kwiatami lekko głaszcząc je ciepłym wiatrem, było tu ładnie, jak zawsze w wiosnę. Szłam wolno w towarzystwie pszczół i motyli, były zadowolone, że wróciłam z tak długiej podróży.
- Jak tam było ? - Jedna mała pszczółka podleciała i usiadła mi na nosie. - Jak tam jest?
- Za długo opowiadać, ale powiem Ci żadne słowa tego nie opiszą. - Uśmiechnęłam się a mała pszczółka lekko westchnęła.
Droga do rzeki jest krótka więc zanim się zdąrzyłam zorientować byłam już na miejscu.
- Ufff. Boję się, a jak brzydka jestem? - Zapytałam sama siebie bowiem pszczoły i motyle wróciły do pracy. - Kiche, nie ! Nie mów tak, dopóki się nie przemienisz.
Zamknęłam oczy i zamieniłam się w człowieka.
Spojrzałam w lustro wody i otworzyłam szeroko oczy z wrażenia, byłam dość niska, miałam czarno - brązowe włosy z białym połyskiem i... brązowe oczy. Moje ubranie było dość zwyczajne - zwykła tunika z narzuconą na to bluzą i czarne obcisłe spodnie.
Hmm, przyznam szczerze nie wyglądałam najgorzej. Postanowiłam zrobić swoje pierwsze kroki lecz nie wychodziło mi to najlepiej. Ciągle upadałam, zaczęło mnie to irytować.
- W kieszeni masz mały sztylet. Tylko uważaj jak go używasz. - Hekate zadbała o moje bezpieczeństwo. Stanęła obok mnie i patrzyła jak zmagam się z pierwszymi krokami i poznawianiem mojego ciała. - Śmieszna jesteś.
- Jaaa? Czemu ? - Stanęłam i założyłam ręce. - Nic śmiesznego w tym nie widzę.
- Ledwo co chodzisz, i w ogóle wyglądasz jak dziecko 13 letnie. - Hekate zaczęła pokładać się ze śmiechu. - A tak w ogóle to teraz masz minę foszka.
Warknęłam lekko i usiadłam ciężko na ziemi:
- Mój wygląd nie jest śmieszny. I mam 6969 lat a nie 13 ! A chodzić się nauczę.
- Już to widzę.
Zniknęła a ja odetchnęłam z ulgą. Nie przepadała za mną, wiedziałam, że nie jest dumna z powodu, że ma mnie a nie np. Shadow'a.
Wróciłam zrezygnowana do jaskini (oczywiście w postaci wilczej ) i przy wejściu spotkałam Aoime.
- Aoime? - Zdziwiłam się. - Co Cię do mnie sprowadza?
- Jest sprawa. - Powiedziała zamyślona. - Trishia nam znikneła...
Zamyśliłam się:
- Prawdę mówiąc też się martwię bo od paru dni Saris nie widziałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz