Moje codzienne zajęcia sprowadzały się do grania na harfie, polowań, robienia co chcę oraz bardzo rzadko zamienienia z kimś paru słów, ale coś mi nie grało i sprawiło, że czas wolny spędzałam na treningach moich fizycznych i magicznych umiejętnościach. No i jeszcze zapomniałam wspomnieć o rozmowach z Dastanem i wspólnym spędzaniu czasu.
Teraz po polowaniu i spędzaniu czasu z Dastanem na wspólnym treningu wzięłam swoją harfę, aby chwilkę pograć i zaśpiewać. Czasami towarzyszył mi "głos", który szeptał do mnie podstępne słowa, a czasami nie.
Zaczęłam nucić cicho melodię, ale jakoś nie miałam zbyt dużo twórczej weny, więc odłożyłam instrument.
Bardzo chciałam poznać inne wilki z watahy powietrza, zastanawiało mnie czy są tacy jak Shadow czy nie, ale na razie stosunki między alfami naszych watah sprawiły, że stał się jakiś uprzedzony do mnie, a ja zaczęłam nabierać podejścia Aoime (głupi chełpiący się Shadow itd. który uważa, że jest super, a nie jest, oczywiście stroi jeszcze miny "Jestem niebezpieczny i mroczy"), ale skoro z jakiegoś powodu alfa ziemi go lubiła, może to oznaczało, że nie zawsze jest nieznośny, a może robił to tylko przy wilkach mroku na pokaz.
Wpatrywałam się przed siebie zastanawiając się, czy może by nie spróbować raz jeszcze z nim pogadać i mieć nadzieję, że trafi się na lepszy humor. Jakby co to mogłam zawsze udawać, że uciekam z podkulonym ogonem, ponieważ nie zamierzam psuć naszych stosunków walką.
Udałam się na teren powietrza i oczywiście od razu natrafiłam na Alfę, który chyba nie był w nastroju do walki (chyba), ale i tak miałam złe przeczucia.
- Co się tak mnie uczepiłaś? - Dociekał, bez przywitania się.
- Chciałam się z tobą zaprzyjaźnić - walnęłam prosto z mostu.
- Jakbyś nie widziała w jakich stosunkach są nasze watahy - powiedział niechętnie.
- A co mnie to obchodzi - powiedziałam. - Teraz nie przychodzę jako Meyrin z watahy mroku, ale po prostu jako Meyrin. A poza tym, jeśli nasza Alfa kogoś nie lubi, to ja mam też go nie lubić? Mam własny rozum i własne zdanie o każdym.
- Ale jestem pewna, że mogłabyś znaleźć sobie innych przyjaciół niż ja - odparł.
- Rozmawiam z kim chcę - odparłam buntowniczo.
- Jesteś uparta i głupia - podsumował.
- O dzięki - przybrałam złośliwy ton. - Pierwsze co robisz to zauważasz wady innych. Pomyśl też o zaletach i może wtedy też inni zauważą twoje, bo jestem pewna, że ty też masz jakieś.
- Możesz się nie wymądrzać - westchnął ciężko.
- To jak? - Dociekałam. - Zostaniemy w dobrych kontaktach jako przyjaciele, czy też mnie zamierzasz przegonić i ja będę udawać, że uciekam w popłochu tak jak udawałam ostatnim razem, a potem znowu będę ci się "narzucać" czy sobie odpuścisz tą niedostępność. Nie zamierzam być twoją partnerką, mam własnego partnera, ale to nie znaczy, że nie mogę się z innym basiorem normalnie zaprzyjaźnić.
Skończyłam swoją wypowiedź i czekałam na to co odpowie... Po krótkiej chwili milczenia i trawienia mojej upartej i narzucającej się wypowiedzi (podobno działam wszystkim na nerwy, kiedy taka jestem) odezwał się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz