Spojrzałem zaciekawiony na mojego patrona -Boga Aresa, Boga Agresji, Okrucieństwa i niesprawiedliwej wojny
-Dlaczego miałbym aktywować wielką moc? -Zapytałem zaciekawiany.
Mężczyzna westchnął.
-Jesteś potężnym basiorem który ma w sobie wielką moc, ale nie aktywowałeś ją aż do teraz. -Odparł spokojnie.
-No ale dlaczego to w ogóle nie czułem? Żadnym fajerwerek? Muzyczki jak z Hollywood.
-A co chciałeś jeszcze może do tego dziewczyny w bikini i ze wstęgą zajebistego wilka roku? Co Ty miss krainy? -Zapytał kpiąco.
-A co? Zazdrościsz? -Odparłem kpiąco.
-Już żałuję że masz tą moc. -Powiedział Bóg i rozpłynął się.
Westchnąłem i zacząłem chodzić po terenach.
Nagle moją drogę zagrodziła wadera Mroku. Meyrin. Beta Aoime.
- Co się tak mnie uczepiłaś? - Zapytałem.
- Chciałam się z tobą zaprzyjaźnić - Walnęła.
- Jakbyś nie widziała w jakich stosunkach są nasze watahy - powiedziałem niechętnie.
- A co mnie to obchodzi - powiedział. - Teraz nie przychodzę jako
Meyrin z watahy mroku, ale po prostu jako Meyrin. A poza tym, jeśli
nasza Alfa kogoś nie lubi, to ja mam też go nie lubić? Mam własny rozum i
własne zdanie o każdym.
- Ale jestem pewna, że mogłabyś znaleźć sobie innych przyjaciół niż ja - odparłem.
- Rozmawiam z kim chcę - odparła buntowniczo.
- Jesteś uparta i głupia - podsumowałem.
- O dzięki - przybrał złośliwy ton choć jej głos zadrżał i myślała że jest złośliwa.. Phhi. - Pierwsze co robisz to zauważasz
wady innych. Pomyśl też o zaletach i może wtedy też inni zauważą twoje,
bo jestem pewna, że ty też masz jakieś.
- Możesz się nie wymądrzać - westchnąłem ciężko.
- To jak? - Dociekała. - Zostaniemy w dobrych kontaktach jako
przyjaciele, czy też mnie zamierzasz przegonić i ja będę udawać, że
uciekam w popłochu tak jak udawałam ostatnim razem, a potem znowu będę
ci się "narzucać" czy sobie odpuścisz tą niedostępność. Nie zamierzam
być twoją partnerką, mam własnego partnera, ale to nie znaczy, że nie
mogę się z innym basiorem normalnie zaprzyjaźnić.
Skoczyła swoją wypowiedź i czekała na moją odpowiedź.
- A co myślisz że jak będziemy przyjaciółmi to będziemy latać do krainy jednorożców i łapać chochliki i szukać końca tęczy? -Zapytałem złośliwie.
-Jak chcesz to robić to jasne. -Zapytała obojętnie z nutka rozbawienia.
-Marze wprost o tym. -Odparłem złośliwie. -Cóż, mogę być twoim przyjacielem. -Powiedziałem z uśmiechem. -Szczęśliwa? -Dodałem ale już nie ze złośliwością ale tak po prostu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz