Noc była ciężka dla mnie...jeszcze ta impreza i pojawienie starca. Poczułam jak ktoś lekko mnie szturcha, to był Mins. -Mins… Czemu mnie budzisz?- spytałam zaspana -Wstawaj i chodź ze mną. Ale musisz być cicho aby nikogo nie obudzić.- odpowiedział -Dobrze- i gdzieś mnie zabrał Przybiegliśmy na tak zwaną Polanę Nicości i usiedliśmy na środku. -Love- zapytał Mins patrząc mi w oczy -Tak? -Słuchaj. Chciała byś zostać moją partnerką?- jak to powiedział nie zaskoczyłam się , sama chciałam go o to spytać. -Tak -mówiąc to rzuciłam mu się na szyję -Spokojnie , bo mnie udusisz.- zaśmiał się -Przepraszam.- Nie chciałam go udusić, nie mogłabym, jakby on zginął ja razem z nim... Nagle nadleciał Zefir. No pięknie akurat teraz?! Ten ptak doprowadza mnie do nerwów! -Więc, jesteście partnerami? *Wow dopiero się skapnął...*- pomyślałam -Co cię to obchodzi?! - Spytałam ostro po chwili -Obchodzi bo jeśli jesteś jego partnerką to będziesz mogła uczestniczyć w treningach.- te słowa mnie uspokoiły...nareszcie się zgodził. -Serio?- Spytał Mins -Niestety- odpowiedział * Ja mu dam niestety...*- znów pomyślałam wrogo patrząc na Zefira, ale nie długo. -A teraz zostaw nas samych.- poprosił Mins -Dobrze, dobrze- odpowiedział ptak i nareszcie odleciał Hm...ciekawe co on tam wymyśli na tych treningach. Gdy zostaliśmy sam na sam Mins mnie pocałował i przytulił. Po pocałunku zaczął jakąś szczerą rozmowę...co prawda ciągle on coś mówił ,bo trochę długą miał historię...ja jednak też zabrałam trochę głosu. W południe zgłodnieliśmy to na obiad zjedliśmy łosia. Wymyśliliśmy by zanieść łosia też innym wilkom z watahy by mogli zjeść. Zaciągnęliśmy łosia to zrobiło się ciemno. Inni sobie pojedli ,a my weszliśmy do jaskini. Ułożyliśmy się w kącie i patrząc sobie w oczy zasnęliśmy. Rano zbudziłam się sama...Minsa nie było. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz