środa, 26 czerwca 2013

(Wataha mroku )od Lovley Loyal





Noc była ciężka dla mnie...jeszcze ta impreza i pojawienie starca.
Poczułam jak ktoś lekko mnie szturcha, to był Mins.
-Mins… Czemu mnie budzisz?- spytałam zaspana
-Wstawaj i chodź ze mną. Ale musisz być cicho aby nikogo nie obudzić.- odpowiedział
-Dobrze- i gdzieś mnie zabrał
Przybiegliśmy na tak zwaną Polanę Nicości i usiedliśmy na środku.
-Love- zapytał Mins patrząc mi w oczy
-Tak?
-Słuchaj. Chciała byś zostać moją partnerką?- jak to powiedział nie zaskoczyłam się , sama chciałam go o to spytać.
-Tak -mówiąc to rzuciłam mu się na szyję
-Spokojnie , bo mnie udusisz.- zaśmiał się
-Przepraszam.- Nie chciałam go udusić, nie mogłabym, jakby on zginął
ja razem z nim...
Nagle nadleciał Zefir. No pięknie akurat teraz?! Ten ptak doprowadza mnie do nerwów!
-Więc, jesteście partnerami?
*Wow dopiero się skapnął...*- pomyślałam
-Co cię to obchodzi?! - Spytałam ostro po chwili
-Obchodzi bo jeśli jesteś jego partnerką to będziesz mogła uczestniczyć
w treningach.- te słowa mnie uspokoiły...nareszcie się zgodził.
-Serio?- Spytał Mins
-Niestety- odpowiedział
* Ja mu dam niestety...*- znów pomyślałam wrogo patrząc na Zefira, ale nie długo.
-A teraz zostaw nas samych.- poprosił Mins
-Dobrze, dobrze- odpowiedział ptak i nareszcie odleciał
Hm...ciekawe co on tam wymyśli na tych treningach.
Gdy zostaliśmy sam na sam Mins mnie pocałował i przytulił.
Po pocałunku zaczął jakąś szczerą rozmowę...co prawda ciągle on coś mówił ,bo trochę długą miał historię...ja jednak też zabrałam trochę głosu.
W południe zgłodnieliśmy to na obiad zjedliśmy łosia.
Wymyśliliśmy by zanieść łosia też innym wilkom z watahy by mogli zjeść.
Zaciągnęliśmy łosia to zrobiło się ciemno. Inni sobie pojedli ,a my weszliśmy do jaskini. Ułożyliśmy się w kącie i patrząc sobie w oczy zasnęliśmy.
Rano zbudziłam się sama...Minsa nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz