Ten nasz wspólny domek przypadł mi wyjątkowo do gustu, na reszcie mam
dla siebie wolne piętro, co raczej przy naszym budżecie nie zdarza się
zbyt często. Jednak najbardziej przypadł mi do gustu salon, w którym
stał telewizor, kanapa, i 2 fotele stojące obok siebie oraz niski
szklany stolik.
Po adopcji Dogów Niemieckich, które nazwały się
James, Lily i Sev oraz zakupie domu było już dość późno, więc
postanowiłam tego dnia nie ruszać się z domu. Po tym jak Azuri wyszła po
towar dla naszej lodówki, a ja rzuciłam "Kup mi chrupki!" zanim zdążyła
zatrzasnąć drzwi za sobą, usadowiłam się wygodnie na kanapie wraz z
psami i włączyłam telewizor(nie zapomnijmy o wystawieniu nóg na stolik). W
poszukiwaniu ciekawego filmu trafiłam na jakąś telenowele najpewniej po
hiszpańsku, która się chyba spodobała psom, ponieważ zabrały pilot i
zanim się zorientowałam zniszczyły go, tak że stał się bezużyteczny. Tak
więc ja zostałam sama na kanapie, na podłodze leżał rozwalony pilot, w
całym domu słychać było bełkoty z których niczego nie rozumiałam z
jakimiś beznadziejnymi aktorami o których słyszeli tylko w czarnej
dziurze, połowę ekranu zasłaniały psy, które wyły żałośnie, rozpaczając
nad śmiercią pewnej seniority, z zza okna słychać było narzekania
sąsiada na hałasy, a ja zastanawiałam się jak uspokoić psy. Próbowałam
spokojnym "Ciiiiiii", ale to nie skutkowało, a gdy sąsiad po raz
kolejny wrzasnął "Ucisz te psy do jasnej cho**ry", wstałam i wkurzona na
wszystko co mnie otaczało, a przede wszystkim na to co wydawało z siebie
jakiekolwiek dźwięki i krzyknęłam:
- JAMES! SEV! LILY, cisza! Wypatroszę was, potem usmażę i zjem wasze wnętrzności, wasze skóry sprzedam, a za te pieniądze kupię sobie jakiegoś ratlerka i jak też będzie tak szczekał jak wy, to wytnę mu struny głosowe, jeśli nie chcecie takiej przyszłości to CISZA!- Psy umilkły i spojrzały na mnie potulnie, jakby przed chwilą nic się nie stało. - Oooo - dodałam cicho. - A teraz idźcie na górę. - mówiąc to wskazałam schody. Psy podniosły się i posłusznie poszły na piętro. - Hm, muszę tego kiedyś spróbować na Azuri...
Tak więc, gdy zdążyłam się uspokoić, wyłączyłam telewizor z kontaktu i niechętnie posprzątałam resztki pilota z podłogi. Usiadłam ponownie na kanapie w błogiej ciszy, bez krzyku sąsiada i hałasowaniem psów, nałożyłam słuchawki, puściłam jedną z moich piosenek i wlepiłam bezmyślnie oczy w ekran telewizora zastanawiając się czy Żurek kupi mi chrupki.
Po jakiejś pół godzinie wróciła moja siostra. Zorientowałam się gdy stanęła przede mną szturchając wymownie moje nogi leżące na stoliku. Ściągnęłam słuchawki, spojrzałam na nią i spytałam:
- Kupiłaś mi chrupki?
- Ściągnij nogi, proszę...
- A kupiłaś chrupki?
- Nie. - odparła.
- To nie ściągnę nóg.
- Masz. - po tych słowach wyciągnęła z reklamówki to, na co tak długo czekałam.
- Dziękuję. - odparłam i zrobiłam to o co przed chwilą mnie poprosiła. - Jest sprawa...
- Jak--a? - dostałam się do wnętrza opakowania trochę przy tym hałasując.
- Trzeba kupić nowy pilot.
- A co się stało z tamtym? - zadając to pytanie spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Emmm... - pochłonęłam parę chrupek. - Nie dało się włączyć telewizora, próbowałam go naprawić, ale niestety się nie udało więc poirytowana go zniszczyłam i wyrzuciłam.
- Aha... dobrze... - podeszła do telewizora, zajrzała za niego i zobaczyła chyba coś co ja zdenerwowało, co można było zauważyć po jej wyrazie twarzy. - Może dlatego nie działał, ponieważ był odłączony kontakt!
O tym szczególe zapomniałam. Ups...
- Aaa... najwidoczniej, ale kto wie, może pilot był zepsuty mimo wszystko? Nie złość się już... nooo, zapłacę z swojej kieszeni. Zgoda? - no cóż, trzeba było ją udobruchać, zanim całkiem by się rozzłościła.
- Zgoda.
I z tym akcentem zakończyłyśmy pierwszy wieczór w tym domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz