czwartek, 9 lipca 2015

(Wymiary) Od Trey'a.

- Może mi najpierw wyjaśnisz co to ma wszystko znaczyć?
Uniosłem brew.
- Skąd pewność, że wiem.?
Naiwny jak zawsze. Oczekuje, że przyjdzie tylko i poszczeka to od razu dostanie na wszystko odpowiedź. Niedoczekanie. Sam musi do tego dojść a nie zawsze starać się zrobić wszystko na skróty.
- Musisz wiedzieć, skoro ojciec Cię z tym przysłał. - Akatsuki coraz bardziej się irytował.
Lepiej być nie mogło. Na mojej twarzy zakwitł szyderczy uśmiech.
- To niestety, ale muszę Cię rozczarować. - Powiedziałem słodko i upiłem łyk piwa.
Chłopak zacisnął pięści, ale póki co trzymał ręce przy sobie.
- Vincent mów to...
- Trey. - Warknąłem w połowie jego zdania. - Nie używaj tego imienia, Gregory.
Akki zmrużył oczy i posłał mi jadowite spojrzenie. Nie lubił imienia od ojca jak mniemam.
Ja moje całkiem lubię, ale tutaj nikt nie może go poznać
- Wracając. Mów o co chodzi z tą grą Bogów.
- O nic takiego. Dowiesz się w odpowiednim czasie.  A teraz jazda mi sprzed telewizora, chyba że...
- Chyba, że co.?
- Chyba, że Ty dostarczysz mi odpowiedniej rozrywki. - Oblizałem usta dając mu jasny znak do przetrawienia.
Chłopak zbladł i cofnął się kilka kroków.
- Nie odważyłbyś się.
- Nie.? - Odstawiłem pustą butelkę na stolik i ustałem przed swoim bratem. - Zrobiłbym to z wielką chęcią, uwierz. - Znów posłałem mu szeroki uśmiech, który nigdy nie docierał do oczu.
- Nawet Ty musisz mieć jakieś granice przyzwoitości, prawda.?
Zaprzeczyłem nieznacznie ruchem głowy i znów rozwaliłem się na kanapie. Z lodóweczki schowanej w jednym z podłokietników wyciągnąłem kolejną butelkę.
Akatsuki odchrząknął czując się wyraźnie nieswojo i ciągnął dalej o zachciankach ojca i jego znajomych z Olimpu próbując ciągle wyciągnąć ze mnie jakieś informacje.
- Skończyłeś.? - Mruknąłem. - Mówiłem, że i tak nic Ci nie powiem. Wszystko co miałeś wiedzieć było w liście od ojczulka. Więcej Ci nie potrzeba do szczęścia, rozumiesz to smarkaczu.?
- Głupi jesteś jeśli sądzisz, że to mi wystarczy.
Zaśmiałem się.
- Nauczyłeś się trochę odkąd zwiałeś, ale wciąż sporo Ci brakuje.
- Co Ty nie powiesz. - Burknął pod nosem.
- Masz jeszcze coś do zaoferowania.?
- Ja Ci zaraz pokażę coś ciekawego... - Syknął i płynnym ruchem wyciągnął nóż.
Chciał ostrzegawczo rzucić nim koło mojej głowy, jednak zamiast w ścianie znalazł się między moimi palcami. Odwróciłem go i oddałem właścicielowi rzucając go pod jego nogi.
- Ucz się dalej. - Powiedziałem zadowolony.
Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia a nożyk rozpłynął się w powietrzu.
- Tak swoją drogą co Ty jeszcze tutaj robisz.?
- Hm.?
- Zrobiłeś co miałeś do zrobienia. Byłby niezwykle miło, gdybyś wrócił do siebie. - Przerwał na chwilę. - Gdziekolwiek to jest.
- Dokładnie tutaj. - Machnąłem ręką na pomieszczenie. - Podoba mi się w tym świecie. Jest dużo ciekawszy od Podziemi. Poza tym dawno już tutaj nie zostałem na dłużej. Ostatni raz za czasów watah i wilków obawiających się o swoje życie ze strony ludzi.
- Jaka szkoda. - Mruknął Akki.
- Niestety muszę doglądać poczynań mojego młodszego braciszka. - Powiedziałem przesadnie słodkim głosem i uśmiechem na ustach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz