poniedziałek, 24 lutego 2014

(Wataha Światła) Od Esmerili



                Ta kraina podobała mi się o wiele bardziej, niż moje dotychczasowe miejsce zamieszkania... Szkoda, że nie zdążyłam się nią nacieszyć. Tak, jak się później okazało, wylądowałam, jak cała reszta wilków, w ów mrocznym miasteczku Mora Soul. Ale od początku...

                Obudziłam się z paskudnym bólem głowy. Okazało się, że to jakieś wygłodniałe ptaszysko skubało moją głowę, zapewne myśląc, że jestem martwa. Odgoniłam je szybkim ruchem ręki, uprzednio odrywając je od siebie z okrzykiem bólu, zostawiając tym samym krwawy ślad na policzku po oderwanym fragmencie skóry... Moment, policzku?
                Z powrotem zmieniłam się w wilka. Ta forma dawała mi jeszcze jakąkolwiek siłę, a ta była mi w końcu potrzebna po tym, co stało się, jak zobaczyłam tamto dziwne światło, a zaraz potem niemal całkiem utraciłam oddech. Mimo to wciąż krwawiłam, nie dało się nie zauważyć szkarłatnej cieczy po lewej stronie mojego pyska. Ale to nie to mnie teraz obchodziło. Byłam sama. Całkowicie. W Forever wiedziałam jeszcze, że mimo wszystko nie jestem sama, do tego byli tam tacy, jak ja...
                A tu nie było nikogo. Nawet ludzi.
                Choć możliwe, że ich po prostu nie widziałam? Usiadłam i, zupełnie tak, jak na Świetlnej Polanie, poinformowałam... W sumie, teraz już kogokolwiek, o ile tam w ogóle ktoś był, głośnym wyciem. Po czym, wbrew własnej woli, znów zmieniłam się w człowieka i mocno zakaszlałam, przedtem zasłaniając sobie usta dłonią, na której teraz widziałam nieliczne ślady krwi. Pięknie...
                Rozejrzałam się, gdy usłyszałam jakieś dziwne brzęczenie. Jeden z szarych, bardzo wysokich słupów, ustawionych wzdłuż drogi, zaczął migać światłem, zupełnie takim samym, jak przedmioty, w które ja tchnęłam magię mojego żywiołu. Ale po chwili zgasł całkowicie, jak i reszta, pozostawiając mnie już w kompletnych ciemnościach.
                Szybko się przy nim znalazłam, wiedziałam, że nie było szans na to, bym jakkolwiek się wdrapała na sam czubek, skąd wcześniej wydobywało się światło, sprawiłam więc, że zaraz cały słup rozjaśniał blaskiem. Westchnęłam z ulgą. Jak ja się strasznie boję ciemności... Położyłam się, opierając się o ów źródło światła. Teraz wszystko było widać. Dziwne domy zupełnie nie takie, jakie ja napotykałam w wiosce, a także zupełnie inne ogrodzenia... Jakbym trafiła do innego świata. To niepokojące.
                Ale nawet to nie sprawiło, że stałam się choć trochę mniej zmęczona. Podkuliłam nogi tak, by całkowicie przykrywała je sukienka, po czym zamknęłam oczy. Próbowałam zasnąć, nawet jeśli mi się to nie udawało...
                Otworzyłam je jednak zaraz, słysząc kroki zmierzające w moją stronę, oczywiście zwróciłam głowę w stronę źródła dźwięku. Nie jestem sama?

<No, daję Wam wolną łapkę.. Kto to będzie? ;w;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz