niedziela, 2 lutego 2014

(Wataha Ziemi) od Lanei

   Obrzuciłam butelkę krytycznym spojrzeniem, prawdopodobnie właśnie stanie się moim największym wrogiem. Oj tam.Zastanowiłam się przez moment...
 -A jeśli wybiorę pocałunek to na jakiej zasadzie?-uniosłam brew. Zadanie może być głupie a pytanie jeszcze gorsze...
 -Wybiorę Ci kogoś.-odpowiedział basior.
 -Dobra, wal.-rzuciłam bez zastanowienia i dopiero teraz dotarło do mnie ilu mamy w towarzystwie panów. Serce na moment mi stanęło, przecież ja żadnego nie tknę. Zrobię cyrk i po ptokach.
   Brisinger przebiegł uważnym spojrzeniem po towarzystwie, przygryzłam wargę. Chyba jednak nie miał żadnego "genialnego" pomysłu, bo wskazał ręką waderę obok mnie. Nie, nie Amei. Tę po lewej. Nie znam jej imienia, ale dostała tylko krótkiego, treściwego buziaka, po którym wytarła rękawem usta.
   Zakręciłam szatańskim szklanym pojemnikiem na ciecze, w tym momencie trochę źle się poczułam.
   Nie wiem na kogo padło. Zdążyłam zemdleć. Nie wiem co działo się potem, ale obudziłam się na trawie, Ruda siedziała obok. Chciałam się podnieść, zatrzymała mnie jednak gestem ręki.
-Leż.-powiedziała stanowczo. Przetarłam oczy i podparłam się na łokciu.
-Przestań, to u mnie norma. Zdarza się co jakiś czas...Phan coś może zaradzi.-uśmiechnęłam się lekko.

<Przepraszam, że krótko. Nie umiem ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz