niedziela, 6 kwietnia 2014

(Wataha Mroku) Od Aurory

Słońce łaskotało mnie swoim dotykiem, i chamsko budziło mnie o tak wczesnej godzinie. W dodatku coś co było dziwną, czerwoną skrzyneczką zaczęło dzwonić jak narąbane i przestało dopiero wtedy, gdy uderzyłam w nie poduszką. Jednak w tej samej chwili straciłam coś do przytulania, dlatego półprzytomna zsunęłam się z łóżka i z zamkniętymi oczami zaczęłam pełznąć w jej stronę, wyciągając przed siebie ręce i macając mojego puchatego przyjaciela. Gdy ją dorwałam zasnęłam momentalnie.
Obudziłam się po kilku chwilach, wszystko mnie bolało od spania na podłodze. W sumie to kilka chwil zajęło mi przypomnienie sobie tej akcji z poduszką, ale dopiero wtedy usłyszałam, że ktoś krzyczy na dole. Weszłam na balkon i zobaczyłam.. o zgrozo! Co to za stwór przeciskał się wąskimi uliczkami naszego osiedla? Wyglądał jak wilk, ale był wiele większy. W dodatku przypominał Phantom'a ponieważ.. to był Phantom! Wybałuszyłam oczy, ubrałam się i zleciałam na dół po schodach po czym wypadłam na klatkę schodową prosto na tą istotę.
- Phantom! - krzyknęłam i zamachałam rękami podskakując, aby mnie zauważył. Nie dość, że był teraz taki wielki, to ja byłam dość drobna i średnio wysoka - Ej! Co ci się stało, Phantomku? - spojrzał na mnie wielkimi oczami, a ja schwyciłam jego głowę i przytuliłam - Co ty tak nagle urosłeś...? Mam nadzieję, że w ludzkiej formie nie przypominasz olbrzyma! - wydawał się rozbawiony moją troską, przerażeniem i podnieceniem w jednym - Nie śmiej się! - walnęłam go delikatnie w czoło gdy zorientowałam się, że chichocze - Ja się tutaj martwię, a ty... - ciekawskie wilki z naszej watahy przechodziły obok zdziwione.
- Spokojnie - odrzekł - Czuję się dobrze. A to stało się w nocy.
- Na pewno wszystko dobrze? Nie jesteś głodny? Nie kręci ci się w głowie? Na pewno dobrze się czujesz? - zaczęłam skakać obok niego i zadawać mu rozmaite pytania.

<Phantom?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz