Czy to przez co przechodziłam z Aoime można było nazwać zwykłą przeciwnością losu, pechem, nieszczęściem? Chyba nie, w końcu podobno wszystko ma swoje granice, a to już je przekracza.
- Co teraz? - Spytałam Aoime.
- Szczerze? Nie mam pojęcia - westchnęła.
Milczałyśmy chwilę patrząc na wypełniający się kwasem zbiornik z niewesołą miną. Zapewne przygotowali to paskudztwo specjalnie dla nas, więc raczej ma dosyć silne działanie i na miejscu strawi mnie żywcem.
- Nie ma szans, by można było rozgryźć tą konstrukcję - oceniłam. - Nie widzimy wszystkich jej elementów i do tego jest wiele ślepych rur, albo niepodłączonych do konstrukcji.
- Może lepiej pomyśl nad tym i wykorzystaj swój geniusz, ponieważ prawdopodobnie nie pozostaną po nas nawet kości, jeśli zetkniemy się z tym kwasem.
- Wybacz, ale nie mam nieograniczonych możliwości - odparłam już nieco wkurzona. - Poza tym nie musiałaś się tutaj pchać razem ze mną.
- Uspokój się i pomyśl co z tym zrobić - nakazała mi. - Twoje gadanie nie jest ostatnią rzeczą jaką chce usłyszeć w życiu.
Westchnęłam. Nie da się nad tym od tak pomyśleć...
W dodatku oznaczone są tylko początki konstrukcji i się potrafią łączyć ukrywając za trybami, ktokolwiek to wymyślił musiał być prawdziwym geniuszem, a nie kimś takim jak ja, kto zaczął się dopiero z tym bawić.
Poza tym... Zawsze pozostaje problem oparów... A raczej powinien być skoro to jest silnie żrący kwas.
Wciągnęłam powietrze zaskoczona. Nic. Nawet nie było zatęchłe. Może to oznaczać, że...
Wyciągnęłam monetę z kieszeni i rzuciłam nią w dół poza platformę. Opadła około dwa metry, a po chwili usłyszałam cichy brzęk i krążek metalu odbił się od niewidzialnego podłoża.
Aoime również była zaskoczona. Ostrożnie podeszłyśmy do samego brzegu platformy i zeskoczyłyśmy na dół o chwili lądując bezpiecznie na niewidzialnym gruncie.
Prześledziłam wzrokiem tor rur, które były najbardziej prawdopodobne i pobiegłam wgłąb konstrukcji, której wcześniej nie mogłam zobaczyć.
Nic z tego była również zasłonięta od dołu.
- Powinnam to zniszczyć? - Spytała się Aoime.
Pokręciłam głową:
- Lepiej nie - odparłam. - Tam może płynąć kwas i jeśli to uszkodzimy on zacznie się wylewać tutaj.
Wróciłyśmy na platformę, gdzie został tablet, a ja w milczeniu starałam się myśleć, a Alfa również stała cicho nie chcąc mi przeszkadzać.
- Chyba nic z tego - podsumowałam rozmyślania z ostatnich paru minut. - Teraz zostaje nam jedynie czekać na kwas, ponieważ...
Zamilkłam wpatrując się w układ rur.
- Ponieważ...?
Nie odpowiedziałam niemalże czując jak przestawiają mi się przysłowiowe trybiki w mózgu.
Złota opaska na moim ramieniu również zaczęła świecić.
- Rin... Na pewno wszystko w porządku? - Upewniła się Alfa.
- Coś nie tak? - Odwróciłam się pytając.
- Twoje prawe oko jest czerwone - stwierdziła.
- Teraz jest to nieważne - odparłam. - Nie przeszkadzaj mi.
Jeszcze uważniej przyjrzałam się rurom i sposobie jaki je ułożono, gdyż nie było to przypadkowe. W tym istniała reguła...? Trudna, skomplikowana, niekoniecznie prawdziwa, ale być może jednak była.
- Pierwsza rura odpada - powiedziałam. - Trzecia... Też. Zostaje...
- Jesteś pewna?
Podeszłam do sznurków i pociągnęłam trzecią linkę.
Aoime wstrzymała oddech, lecz nic się nie stało. Po chwili zaczął spadać poziom kwasu, który był już 2,5 metra pod platformą.
Osunęłam czując duży ból głowy. Chyba miała trochę za dużo myślenia i emocji jak na taki krótki okres czasu po tym jak się przyzwyczaiłam do względnego spokoju.
Aoime również odetchnęła, chociaż zmartwiona patrzyła się na mnie, podczas, gdy ja roześmiałam się dając upust zdenerwowaniu.
- Nic mi nie jest - upewniłam ją raz jeszcze. - Po prostu dawno czegoś co wymagało aż tyle myślenia nie robiłam.
Po chwili dodałam:
- I mam nadzieję, że szybko nie będę robić.
- Ja też. Chociaż to trochę dziwne, żeby to się skończyło tak po prostu.
Platforma się obniżyła, a na podłożu pozostały jedynie małe kałuże kwasu, które ominęłyśmy idąc w kierunku schodów.
Przejście się otworzyło, gdy przed nim stanęłyśmy, więc poszłyśmy do koni, które spokojnie, jak gdyby nigdy nic stały.
Moja klaczka spojrzała na mnie oskarżycielskim wzrokiem, który mógł wyrażać:
"Dlaczego to tyle zajęło?!"
Wskoczyłam na nią i powoli wyjechałam wejściem, które się otworzyło. Aoime zrobiła to samo obok mnie.
- Chyba wiem co zrobię, jak tylko wrócę do domu - stwierdziłam. - Coś co nie będzie wymagało myślenia, czyli pogram sobie w jakąś głupią zabijankę, albo obejrzę sobie film.
- Dobry pomysł - odparła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz