sobota, 5 kwietnia 2014

(Wataha Mroku) Od Aoime

Esmerila zasnęła. Przynajmniej tak wyglądała. A nawet jeśli tylko udawała - wyszłam, chciałam dać jej chwilę spokoju.
Chwilę później poczułam, że ktoś się zbliża. Wyszłam przed dom. Czekała tam Meyrin.
 - Cześć - przywitała się i posłała mi promienisty uśmiech. - Masz chwilę wolnego czasu?
 - Coś się stało? - Spytałam. - Nieczęsto wychodziłaś ze swojego mieszkania.
 - Byłam dosyć zajęta - wykonała zbywający gest ręką. - W każdym razie mam do ciebie kilka pytań. Pierwsze z nich to co oznaczają liczby:27, 2, 17, 19, 16, 20, 27, 6, 15, 10, 6... - Wyrecytowała je niczym armata.
 - O czym ty mówisz?
 - To jest dosyć prosty kod - wyjaśniła. - Cyfry oznaczają litery z alfabetu, lecz z pewną małą różniącą, cyfry są przestawione o jedną wartość.
Nadal nie rozumiałam, chyba się zawiodła i westchnęła.
 - Po rozwiązaniu tego kodu wychodziła całkiem ciekawa wiadomość - zaczęła tłumaczyć. - A raczej zaproszenie...
Po chwili wyjęła kartkę i napisała całą zagadkę.
 - I co o tym sądzisz?
Hmm, tekst brzmiał:

"20-1=s"
27 ;  2 ; 17 ; 19 ; 16 ; 20 ; 27 ; 6 ; 15 ; 10 ; 6 ;      16 ; 5 ;         17 ; 9 ; 2 ; 15 ; 21 ; 16 ; 14 ; 2 ;
14 ; 10 ; 6 ; 11 ; 20 ; 4 ; 6 ;                  20 ; 17 ; 16 ; 21 ; 12 ; 2 ; 15 ; I ; 2 ;
24 ;         4 ; 10 ; 6 ; 15 ; 10 ; 22 ;    2 000 LETNIEGO     16 ; 3 ; 20 ; 6 ; 19 ; 24 ; 2 ; 21 ; 16 ; R ; 2 ;
4 ; 27 ; 2 ; 20 ;      02.30 NOCĄ 15.03.


Jeżeli każda cyfra jest przestawiona o jedną wartość... Czyli się cofa.
- Mogę? - zapytałam i wskazałam kartkę. Kiwnęła głową, więc wzięłam ją, przekręciłam na drugą stronę, Meyrin podała mi jakiś węgielek w czymś drewnianym... Będę musiała się temu przyjrzeć.
Zaczęłam wypisywać sobie nasz alfabet i każdej literze przypisywać odpowiednią liczbę.
Beta patrzyła na mnie z nutką uśmiechu. Chyba ją to bawiło.
- Mam! - wykrzyknęłam uradowana.
- I co? Takie trudne? - rzuciła rozbawiona.
- W sumie, nie. Ale już dawno, a raczej bardzo dawno nie rozwiązywałam czegoś takiego, Meyrin.
- Ao, jest jedna sprawa. Od teraz nazywam się Rin.
- Rin? Niech będzie. - przytaknęłam.
- A więc, co ci wyszło?
Pokazałam jej w odpowiedzi kartkę:


ZAPROSZENIE OD PHANTOMA
MIEJSCE SPOTKANIA
W CIENIU 2000 LETNIEGO OBSERWATORA 

CZAS SPOTKANIA 2:30 NOCĄ 15.03

- Dobrze. - odpowiedziała. - A teraz kolejna część, kim jest ten obserwator? Znasz kogoś, albo coś, co ma 2000 lat i tu żyje...?
- W sumie, czekaj.
Po chwili pokazała się Nem.
- Wiesz, co w tym mieście może mieć 2 000 lat? - skierowałam pytanie w jej stronę.
- Na obrzeżach miasta jest pewna świątynia, a w niej... Sama się przekonasz. - I zniknęła.
- Chyba już wiemy, gdzie iść. - rzuciłam.

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz