czwartek, 2 maja 2013

(Wataha Mroku) od Dastana

 Dotarłem na te piękne tereny tropiąc pewną wilczycę, nie miałem żadnej pewności, że ją tu znajdę, więc zdałem się na instynkt. Zastanawiało mnie co się z nią działo, od ostatniego czasu, kiedy ją widziałem. Pojawiła się wtedy na terenach mojej watahy, była taka dziwna i tajemnicza, a każdego dnia inna, nawet z charakteru. Odbyłem z nią tylko jedną rozmowę, a już zakochałem się w niej po uszy. Meyrin, wadera mroczna i niebezpieczna, czyli idealna dla mnie.
         Zawędrowałem tutaj na miejsce tutejszej Watahy Mroku, miałem nadzieję, ją spotkać, zamiast tego ujrzałem dziewczynę o czarnej opasce oraz prostym gotyckim stroju, jedyne co mi się wydawało w niej znajomego to jej spojrzenie, pogardliwe i zdziwione, zupełnie jak Meyrin. Chwila... Meyrin?
-Meyrin?- Zapytałem.- Co ty tu robisz? I dlaczego jesteś w formie człowieka?
-Hmm... Była wyprawa, potem impreza no i się z niej wymknęłam. No i wzięłam trochę tych ziół, ale nie wiem co to za zioła.
Spojrzałem do jej plecaka wypchanego różnego rodzaju zielskiem, chwila to były ero- zioła!!!???
-Skąd to masz?- Zapytałem.
-Z imprezy- powiedziała.- Ale ja nie lubię imprez, szybko się stamtąd ulotniłam.
-To może pobędziesz trochę ze mną?- Zaproponowałem.
Kiwnęła głową, zapowiadał się cudowny wieczór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz