Wstałam i wróciłam z Dastanem przed jaskinię, zauważyłam zbliżającą się Aoime, oraz Scythe, który zawsze wiernie chciał jej bronić, wraz z innymi wilkami.
- Kim jesteś? - Wadera Alfa podeszła przyczajona.
- To jest Dastan, mój przyjaciel... - Speszyłam się lekko, Jakby to wytłumaczyć... Może lepiej dać temu spokój, moje kontakty z tym basiorem, były w przeszłości dosyć zawiłe.- Nie rób mu krzywdy.
- Twój 'przyjaciel' umie mówić chyba sam? - Spojrzała na niego pytająco, a ja spojrzałam, że mój basior wystąpił naprzód.
- Jestem Dastan, jeśli pozwolisz, chciałbym dołączyć do Twojej watahy.- Przedstawił się.
Na twarzy Aoime pojawił się lekki cień uśmiechu.
- Będziesz tu mile widziany, opiekuj się moją betą- powiedziała.
- Co? - Byłam zaskoczona. Chyba coś mnie ominęło, jeśli chodzi o jej tok rozumowania - Przecież ja...
- Od dzisiaj jesteś moją zastępczynią, kochanieńka. - Uśmiechnęła się i weszła do jaskini.
Pokiwałam głową.
-No cóż witam w watasze- powiedziałam do Dastana.- Ta wadera to była Aoime nasza Alfa, a ten basior to Scythe, jej partner- powiedziałam.
-Skąd wróciła taka ilość wilków?- Zapytał się.
-No więc byliśmy na wyprawie, a to wiesz jest...- Mówiłam mu.
-Długa historia- dokończył śmiejąc się.- Zawsze tak mówiłaś jak się czegoś próbowałem dowiedzieć.
-I zawsze będę tak mówić- powiedziałam.
-Nie sądziłem, że gdzieś zostaniesz- powiedział.
-Ja też nie, ale jedyny problem jaki stał mi na przeszkodzie został rozwiązany- odparłam.
-Jaki problem?- Zapytał się.
-Amnezja- odpowiedziałam.
-To mnie nie pamiętasz?- Zapytał się.
-Hmmm... Znalazłam skuteczny sposób, aby zapamiętać ważne dla mnie rzeczy i osoby, po prostu starannie powtarzałam sobie swoje uczucia i historie co odpowiedni czas, pamiętałam ostatnie 12 h swojego życia i tak ciągle, koło się zamknęło, prawdopodobnie dlatego, że miałam kiedyś wypadek, ale ciebie pamiętam.
-Ciesze się z tego- powiedział.
- Późno już jest- zauważyłam.
-Nom- odparł.- Może wejdziemy do jaskini.
Wstałam uśmiechając się, po raz drugi od 3 lat i po raz drugi w ciągu tej godziny. Można powiedzieć, że się dziwiłam, że jeszcze pamiętam jak się śmiać.
-Chodź- powiedziałam.
Wstał posyłając mi swój popisowy uśmiech i wszedł za mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz