No i to tyle z prób poznania kogokolwiek, Shadow musiał oczywiście coś popsuć, nie zdziwiłabym się, gdyby w końcu przez przypadek wszczął wojnę przez swoje głupie zachowania. A chciałam przekonać Aoime, że wilki powietrza to nie tacy idioci. No cóż, jedyne co wyniosłam z tego spotkania, to fakt iż Shadow to jest idiota. Trudno się mówi, jego strata, ja z powodu tego zadufanego w sobie, snobistycznego basiora nie zamierzam jakoś się załamywać. Biedny Shadow, ktoś musiał go na głowę upuścić, dlatego jest opóźniony w rozwoju.
Najlepiej było udać przerażenie i po prostu stamtąd się taktycznie wycofać, ponieważ a) jestem z kimś umówiona b) chciałabym jednak poznać z powietrza kogoś poza Shadowem i lepiej za bardzo nie zrażać do siebie nawet jego, bo będzie stał mi na przeszkodzie i c) ponieważ z pewnych przyczyn walka nie jest najlepszym rozwiązaniem oraz d) bo mam taki kaprys, że mi się nie chce.
Rozłożyłam skrzydła i pomknęłam przecinając niebo ciemną smugą, która powstała z powodu mojej prędkości podczas lotu. Kochałam latać, mimo że to była domena powietrza, czułam się, że mogłam się wtedy poczuć całkowicie wolną, bez zmartwień i przyziemnych spraw.
Kilka chwil później byłam już na miejscu spotkania, jednak miałam do niego jeszcze trochę czasu, wyjęłam więc ukrytą tam harfę, aby się trochę rozluźnić. Uznałam, że jedna pioseneczka, której nikt nie usłyszy nie zaszkodzi. Zagrałam śpiewając:
-"Przyrzekając sobie, że wzbiwszy się w niebo, nigdy już nie wrócę na ziemię,
Mierzę w to modre, błękitne niebo…
Pamiętając niedawny żal, zaczęłam rozumieć znaczenie bólu,
Uczucia, które nas łączyły zaczynają stawać się tylko słowami.
Budząc się z włóczęgi po snach tego nieznanego świata,
Rozpościeram swe skrzydła, wzbijając się w niebo.
Przyrzekając sobie, że wzbiwszy się w niebo, nigdy już nie wrócę na ziemię,
Mierzę w te nieskazitelnie białe chmury.
Wiem, że kiedy wyzwolę się z ich objęć,
Przedarłszy się przez nie, zobaczę to modre, błękitne niebo.
To modre, błękitne niebo,
To modre, błękitne niebo…
Rozbrzmiawszy dźwiękiem irytacji, stare, zaniedbane okno roztrzaskało się w drobny mak,
Zmęczona patrzeniem na swoją klatkę, odrzucę ją i nigdy już nie będę oglądać się za siebie.
Dostrajając mój oddech do bicia serca,
Uderzam we framugę tego okna i wzbijam się w niebo.
Powtarzam sobie, że mogę osiągnąć cel, tylko jeśli zacznę lot,
Ten głos, tak odległy, wabi mnie do siebie,
Czując się oślepiona, muszę mocno chwycić twoją dłoń,
Żeby móc dalej szukać tego modrego, błękitnego nieba…"
Nagle poczułam ukucie w głowie, jakbym była blisko jakiegoś odkrycia. Ja tą piosenkę słyszałam od... Jeszcze przed wypadkiem, do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, po prostu ją pamiętałam.
~Brawo~ usłyszałam głos w mojej głowie.~ Zastanawiało mnie kiedy na to wpadniesz, lecz będę musiała cię powstrzymać, jeśli spróbujesz się dowiedzieć o swojej przeszłości czegoś więcej, to jest zbyt niebezpieczne. Grozi ci to śmiercią!
~Gdybym bała się śmierci, nie zaszłabym tak daleko. To te miesiące cierpień ukształtowały mnie taką jaką jestem, ale...~ powiedziałam w myślach sama do siebie.
~Ale?~ Zapytał głos.
~Ale chce wiedzieć jaka byłam wcześniej, oraz mam wrażenie, że przez ten okres otarłam się o coś ważnego, co pomoże mi ostatecznie rozwiązać tą całą zagadkę, dlaczego utraciłam pamięć.~ Odparłam jej w myślach.
~Tajemnice w twojej głowie nie bez powodu zostały zapieczętowane, a pozostałe zapominanie to tylko efekt uboczny. W końcu byłaś tylko eksperymentem, nie powinnaś żyć~ głos zamilkł zdając sobie sprawę, że powiedział za dużo.
~Co przez to chcesz powiedzieć?~ Błagałam o jakąś informację, ale nic nie odpowiedziało mi ze środka.
Trudno, będę wydobywać tą wiedzę kawałek po kawałki i ułożę to wszystko w spójną całość. Dopiero, gdy to zrobię, będę mogła iść dalej naprzód, na dzisiaj i tak już wiele osiągnęłam.
Zobaczyłam Aoime wchodzącą na polanę i starałam się przybrać uśmiech (chociaż marnie mi to szło).
-Hej- powiedziałam.
- Witaj- odparła.- Chciałaś mi coś powiedzieć?
Zawahałam się chwilę po czym wypaliłam:
-Jestem w ciąży!
-CO?~!- Zdziwiła się.
-To co słyszałaś- odparłam.
-Zostawić was na kilka dni w spokoju i takie rzeczy się dzieją- skomentowała Alfa.
-Jestem pewna, że Dastan to ten jedyny, jakby to określić. Jest jedyną osobą pośród stek wilków, które poznałam. Tak jak ty i Scythe do siebie pasujecie, tak ja do Dastana. Można powiedzieć, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
-Aha- odparła.- No cóż, świat się nie zawali z tego powodu. To tyle co chciałaś mi powiedzieć?
-Tyle- kiwnęłam głową.
Poczekałyśmy chwilę w milczeniu, aż w końcu ja wstałam:
-To cześć- wzięłam mój pakunek, aby znaleźć sobie inne miejsce do grania i śpiewania.
-Co tam masz?- Zapytała Alfa.
-Nic takiego- odparłam pospiesznie machając wolną ręką.
-Ach tak- zmierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem, ale uznała, że nie jest to coś nie w porządku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz