niedziela, 5 maja 2013

(Wataha Mroku) od Meyrin

          Po spacerku z Aoime i spółką znalazłam ustronne miejsce, aby wyjąć prezent od przyjaciółki z poprzedniej watahy, napis na nim głosił: ,,Kiedy będziesz miała ludzką postać" i jakimś cudem go nie otworzyłam (wszystko inne jak nie powinnam otwierać, to o razu to robiłam).
          Zamieniłam się w swoje ludzkie wcielenie i westchnęłam, mój wygląd niewiele odbiegał od wyglądu ludzkiego Aoime, nie żebym była z tego powodu zła, tylko, że to jest trochę dziwne. Wzięłam do ręki ogromny karton, był mniej więcej wysokości około półtora metra. Zdarłam folie i otworzyłam pudełko, tylko po to, aby ukazało mi się kolejne pudełko wraz z owiniętą wokół niego folią ozdobną, no i w końcu kiedy dotarłam do ostatniego pudełeczka (cud), okazało się, że samo opakowanie zajmowało około 30 cm, zamiast max 1, na żarty jej się zebrało chyba.
          Otworzyłam ostatnie pudełko i moim oczom ukazała się ręcznie rzeźbiona harfa, z wysokiej jakości ornamentami i ozdobnikami. Był tylko jeden problem: nie umiałam grać na harfach. Postanowiłam jednak mimo wszystko spróbować, najwyżej wszystkim wilkom w promieniu trzech kilometrów odpadną uszy.
          Przejechałam delikatnie palcami po strunach i usłyszałam miły dla ucha dźwięk, właśnie wtedy okazało się, że mam smykałkę do muzyki, następnie kolejno wypróbowałam każdą możliwą kombinacje i uznałam, że mogę spróbować coś zagrać.
         Przypomniałam sobie kiedyś taką pewną delikatną piosenkę, co prawda delikatność i ja nie idą w parze, ale można poudawać. Hmmm... Pamiętam jak jakaś dziewczynka śpiewała kiedyś piosenkę, wtedy nie za bardzo rozumiałam o co w niej chodzi, ale teraz już tak.
-,,Seiippai  meippai  imi wo ikiyou
Sou yatte  ikite kita kedo
Ienai  ienai  sayonara nante
Konna ni  daisuki na no ni

Mou  wakareyou to
Kimi no koe ga  kikoeta shunkan
Mou  masshiro ni natte
Karadajuu ni  hashitta hibana

Kimi no koto wo  wasureru koto ga
Mae ni susundeku koto na no?
Wakaranai yo  nakete kuru yo

Seiippai  meippai  ima wo ikiyou
Sou yatte  ikite kita kedo
Ienai  ienai  sayonara nante
Konna ni  daisuki na no ni"

          Zwykła piosenka o pożegnaniu i życiu, sensie itd. Zastanawiało mnie, że kiedyś się wzruszyłam widząc tamta dziewczynę. Było oczywiście więcej zwrotek, ale nie widziałam sensu ich śpiewać.
-Nie wiedziałem, że taka dusza artystyczna z ciebie- zażartował Dastan wyłaniając się zza drzew.
-Podsłuchiwałeś?- Zrobiłam się cała czerwona, ale nie ze wstydu, zrobiłam się czerwona ze złości.- Radzę ci następnym razem nie podglądać, ani nie podsłuchiwać, bo przekonasz się o mojej sile w ludzkiej postaci...- Na koniec już żartowałam.
-Dlaczego nigdy nie mówiłaś, że grasz?- Zapytał.- Ani, że pięknie śpiewasz?
-Bo nie gram, ani nie śpiewam- powiedziałam.- To mój pierwszy raz.
-Jakoś trudno mi w to uwierzyć, brzmiałaś jak profesjonalistka- westchnął.- Chciałbym tak umieć wzruszać serca, jeszcze nigdy o tej pory się tak nie poczułem.
-Ale nikomu o tym nie mów- powiedziałam.- Że mam harfę, że na niej grałam i że śpiewam- powiedziałam.- Pewnie nasza Alfa i tak się o tym dowie, ale mimo wszystko nie muszą o tym wiedzieć wszyscy.
-Dlaczego nie chcesz o tym powiedzieć?- Dociekał.
-Bo nie- dałam mu moją ulubioną odpowiedź.- Lubię mieć sekrety.
Poderwałam się łapiąc go za rękę i mówiąc:
-To co wracamy? A tak w ogóle to jak się niby wzruszyłeś skoro pewnie nie wiesz co to za słowa?
-Eeeeee... chodźmy już lepiej- powiedział momentalnie wstając i niemal mnie ciągnąć w stronę jaskini. Ciekawe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz