niedziela, 7 września 2014

(Dzielnica Mroku) Od Nadii

- Zeskakuj Nadia, nie mam dużo czasu, bo chcę jeszcze znaleźć Aoime i zapytać się jej o parę rzeczy. Może chciałabyś ją przy okazji spotkać ?
 - Czemu by nie, ale później i tak będę musiała tu wrócić - zeskoczyłam z gałęzi przy czym przybrałam ludzką postać - wyżej jest ukryta torba Tod'a, domyślasz się z czym.
Rin jedynie posłała uśmiech.
Po chwili zauważyłam jakiś chłopak unieruchomił dziewczynę, przykładając jej sztylet do pleców i szyi
- Salai - wysyczała Rin.
- Witam - odparł chłodno.
Stała nieruchomo. Ja próbowałam użyć moich mentalnych zdolności ale to nie dało rady bym nad nim zapanowała. Chyba większość wilków jest na to odporna.
- Zostaw ją - wyczułam w jej głosie złość.
- Kim ona jest ? - spojrzał na mnie swoimi złotymi oczyma.
Był wyższy ode mnie i Rin.
 - Jest jedną z nas.
- Nie - warknął - Nie jest wilkiem.
No świetnie, tak czułam, że wcześniej czy później się ktoś przyczepi, chociaż nie sądziłam, iż od razu ktoś będzie chciał przejść do rękoczynów.
- Rasista się znalazł - odepchnęła mnie i stanęła przede mną.
Odetchnęłam z ulgą gdy już nikt nie miał przyłożonych ostrz do miejsc, które stawiają krzyży na twoim istnieniu. Czułam, że zaraz może się zrobić niezła afera, a jakby nie patrzeć jesteśmy w parku gdzie zawsze ktoś przechodzi.
- Nie sądzisz, że pewne rzeczy warto sobie odpuścić? - spytała - Walka nie jest jedynym rozwiązaniem problemów.
Spojrzał na dziewczynę niepoważnym wzrokiem.
- A tak w ogóle po co tutaj przyszedłeś ? - spytała - Chcesz informacji? Jeśli ci o to chodzi musisz pamiętać o kulturze i dobrym zachowaniu- uśmiechnęła się - Bo inaczej Cię zabiję.
Widać chłopak był bardziej zainteresowany nią niż mną. W pewnym stopniu to dobrze bo przez chwile czułam, że mogę spokojnie podnieść wzrok.
- Hino wróciła ? - zapytała - Ostatnio kiedy ją spotkałam nie była w najlepszej formie, więc zastanawiało mnie, czy znowu przypadkiem nie powtórzy tamtego błędu.
Hmm... ciekawe o co chodzi, chociaż to nie moje sprawy, to lepiej nie będę się interesować.
- Co masz na myśli ? - zapytał. - Jeśli chcesz się dowiedzieć to powinieneś zmienić trochę nastawienie - za proponowała. - I tak się dowiem tego co chce, więc nie stawiaj mi warunków- złapał Rin za kołnież i uniósł do góry.
Przez chwile myślałam nad rzuceniem się na niego, ale zrezygnowałam bo oprócz tego, że dostałoby mi się to jeszcze zrobiłoby się niepotrzebne zamieszanie.
 - Nadia... uciekaj stąd- rozkazała chłodno. Zaskoczyła mnie tym, z jednej strony rozsądek mówił aby uciekać natomiast sumienie aby zostać i pomóc.
- Ale... - Uciekaj - powtórzyła - Jak będziesz w pobliżu to nie będę mogła pójść na całość, bo istnieje ryzyko , że przez przypadek cię uszkodzę bądź zabiję.
Widać Beta była u kresu cierpliwości i wcale nie ukrywała tego, wręcz przeciwnie bardzo dobrze to pokazywała.
- W końcu pokazujesz prawdziwy charakterek - uniósł ją jeszcze wyżej, że aż była nad nim.
- Czekałam na moment, kiedy będę mogła spojrzeć na ciebie z góry - przyznała - Ułatwiłeś mi znalezienie takiej okazji.
 Cofnęłam się kilka kroków po czym odwróciłam się i zaczęłam biec ile sił w nogach gdy nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam - chciałam biec dalej ale złapał mnie za ramię.
- Spokojnie - powiedział uśmiechnięty - Nic się nie stało. Chciałbym jednak żebyś popatrzyła, jak powinnaś sobie radzić wśród wilków w takich sytuacjach, więc nie uciekaj. Posłusznie zostałam, bo i tak pewnie zdążył by mnie złapać.
- Wiesz.... Nie tylko ty jesteś mieszańcem - stwierdził. - Miło jest znaleźć kogoś kto nie jest stu procentowym wilkiem w tym miejscu.
 - Co masz na myśli? - Zapytał się Salai. - Nie czuję od ciebie innego zapachu niż wilka.
 - Ponieważ on nie ma zapachu - odparł. - Ale to nieważne.
 A to ciekawe, ja od niego też nie czułam niczego innego jak wilk.  Po chwili zauważyłam, że w jego dłoni zmaterializował się miecz i wycelował nim w lewe oko Salai'a ale ściął jedynie parę włosków a broń utknęła w drzewie.
 - Wiesz... To trochę niesprawiedliwe - oznajmił. - Nie powinieneś bawić się cudzymi zabawkami - Wskazał na miejsce, gdzie wcześniej znajdowała się Beta Mroku.
 - Kogo nazywasz swoją zabawką? - Zapytała przystawiając mu nóż do gardła. - Chcesz zginąć?
 - Ja tu nadstawiam za ciebie karku, a ty się tak odwdzięczasz?! - Syknął cicho w jej stronę.
 - Nikt cię o to nie prosił - odparła równie cicho.
 - W każdym razie - powiedział głośniej. - Co powiesz na to, żebyśmy dobili targu? - Za proponował. - My powiemy ci to czego chciałeś się dowiedzieć, a ty odpuścisz sobie walkę. Uczciwa oferta, co nie?
 - Jeśli chodzi o Hinomoto - powiedziała Rin. - Można powiedzieć, że ma kłopoty.
Odwróciła się i skierowała w moją stronę i powoli odeszłyśmy.
 - Nie musisz się jednak niczym martwić - dodała po chwili. - My się wszystkim zajmiemy i nie chcemy, żebyś odbierał nam tej krwawej zabawy, ani osłabiał naszej formy przed nią, dlatego chcemy żebyś odpuścił.
Dziewczyna dalej szła ze mną natomiast chłopak na chwile się jeszcze oddalił.
Przez chwile szłyśmy same, ale po upływie chwili dało się usłyszeć bieg.
 - Jeszcze się nie przedstawiłem - powiedziałem. - Jestem Akatsuki z Dzielnicy Mroku. Na przyszłość radzę ci uważać, ponieważ on chyba sprawia wrażenie, jakby miał za dużo czasu, a tacy lubią wywoływać różne konflikty. Na pewno nic wam się nie stało? Nie jesteście ranne? - Upewnił się. - On chyba dosyć lubi trucizny.
Nawet nie wiedziałam, że miał zatrutą broń, widać, że upłynie sporo czasu nim zacznę to wszystko pojmować.
 - Nie. Na szczęście ostrza nie przecięły mojej skóry - stwierdziła Rin. - Inaczej miałabym pecha. Dobrze, że ubrania są również nie tknięte. Jeśli wszystkie by się niszczyły po czymś takim musiałabym niedługo się wybrać na zakupy... A tego nienawidzę.
Widać, że z niej jest typowa chłopczyca, ja sama również nie przepadam ale, żeby od razu nienawidzić?. Szliśmy tak w ciszy, ja teraz starałam się prze analizować wszystkie wydarzenia z ostatnich kilku dziesięciu minut. Zdałam sobie sprawę z tego, że gdybym była tam sama to pewnie zabiłby mnie bez najmniejszego sumienia a gdyby nie Akatsuki to Rin mogłaby również zginąć.
- Czy wszystkie wilki noszą przy sobie zatrute sztylety i w ogóle broń ? - zapytałam, przerywając ciszę.
- Hmm to zależy kto, bo akurat to mało kto nosi zatrutą broń w mieście - od powiedziała Rin - biorąc pod uwagę nasze zdolności to bez problemu byśmy pokonali zwykłego człowieka.
- Ty też powinnaś sobie sprawić jaką broń - rzucił chłopak.
Taa może i powinna bym, ale raczej chodzić z nią to nie bo wtedy akurat Tod zaczął by mi grzebać w rzeczach. A właśnie niedługo muszę iść do pracy.
Jeszcze chwile z nami szedł chłopak ale odłączył się po jakimś czasie.
- Ja już pójdę do domu - powiedziałam skręcając w uliczkę.
- Nie chcesz by cię odprowadzić ? - zapytała.
- Nie dzięki, dam sobie radę, z resztą  do domu mam parę minut drogi.
Kobieta jedynie przytaknęła i odeszła w swoją stronę.
Ja już po paru minutach widziałam swój blok.
***
- Nie cierpię tych parszywych kundli !- wrzasnął Tod przy czym kopnął ścianę na zapleczu.
Ja akurat wtedy wyszłam bo się przebierałam. Markus jeszcze nie wrócił ale jutro już powinien być, a to oznaczało, że niedługo moje męki się skończą.
- A co masz do psów? - spytałam wrednie się uśmiechając - To urocze zwierzęta oddane człowiekowi.
- Nie twój interes, wiem tylko tyle, że te istoty psowate  powinny być wyłapane - powiedziała zapalając fajkę.
- Najwidoczniej coś do ciebie mają - odwróciłam się po czym poszłam obsługiwać klientów.
***
- Ej słyszałeś o tym, że w parku znaleziono odciski łap wielkich psów - wymamrotał jakiś mężczyzna.
- Jakie wielkie psy ? To były wilcze ślady - poprawił go inny.
- Ale przecież to środek miasta skąd by miały się tu wziąć?
- Nie wiem, ale pisano w gazecie, że policja oraz naukowcy chcą przyjrzeć się temu bliżej.
Stałam na drugim końcu sali i podsłuchiwałam.
Nawet jeżeli nie dadzą się im schwytać to teraz wszędzie będzie mnóstwo gości w białych fartuchach i glin.
- Taa, tak czułem, że kryją się tu gdzieś wilki - powiedział za mną ponury głos.
To był jeden z kucharzy miał na imię Ver i miał około czterdziestki, kiedyś służył we wojsku ale zakończy służbę.
- A czy widziałeś je kiedyś ? - zapytałam.
- Raz, ale tylko w oddali jednak było to lata temu, jeszcze nim ty się urodziłaś, wtedy mieszkałem na wsi.
Cóż, sądziłam do przed wczoraj, że wilki to byłą istna rzadkość i występują tylko w lasach bądź dzikich terenach. A teraz odkąd zjawili się oni to wiem, że potrafią się dobrze kamuflować.
- Ver, a on miał jakąś specjalną maść?
- Nie był najzywklejszy, teraz to uchodzą one jedynie za wymierający gatunek, ludzie doprowadzili w większej mierze do ich wymierania, a są to tak maje statyczne stworzenia.
Nie sądziłam, że ktoś tak o nich jeszcze powie, bo jak kiedyś się spytałam Markusa jak je sobie wyobraża to powiedział, ze wyglądają niczym wilkołaki. Heh.. widać za dużo horrorów się naczytał.
- Teraz wszędzie na ulicy będą policjanci - mruknęłam do siebie ale mężczyzna usłyszał.
- Z tego co wiem to mają być uzbrojeni bo według nich wilki, żywią się ludzkim mięsem - zaśmiał się - ale to tylko mity z tych głupich książek.
- A ty boisz się tych stworzeń?
- Nie - mruknął - póki ja ich nie zaatakuje to one mnie też nie.
- Ale jednak miej się na baczności, bo to są nieprzywidywalne stworzenia, nawet bardzo - ostrzegłam go, pamiętając o moich "wilczych" znajomych.
- Hehe, dzięki ale teraz pozwolisz wrócę do kuchni - odeszdł w stronę kuchni.
Jak skończę zmianę to napisze Sms'a Rin, nie wiem czy go odczyta, ale w razie czego spotkamy się.
***
Założyłam czarną skórę na siebie i wyszłam z lokalu. Z torebki wygrzebałam telefon i znalazłam zapisany numer Bety Mroku po czym wysłałam wiadomość z tematem " WAŻNE"

" Dzisiaj podczas zmiany usłyszałam, że natrafili na ślady wilczej łapy i po mieście kręci się mnóstwo naukowców, biologów oraz gliniarzy, którzy chodzą uzbrojeni po zęby. Jeżeli to odczytasz to oddzwoń."
Wysłałam przy czym miałam nadzieje, że nosiła przy sobie telefon i to odczyta. Wiem, że wilki są zwinniejsze od ludzi ale nawet one nie mogą wiecznie ukrywać się.
Umyłam się i przebrałam po czym wskoczyłam pod pościel i szybko udałam się w objęcie snu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz