Nagle poczułam wibracje telefonu. Szczerze mówiąc to kompletnie o nim zapomniałam po tym, jak go wyciszyłam.
Wyjęłam go i spojrzałam na ekranik. Osobą, która do mnie dzwoniła był Akatsuki. Rzadko kiedy do mnie dzwonił i jakoś przeważnie mnie nie wkurzał przez telefon, więc mogę z tego wywnioskować, że to jest raczej coś ważnego albo ciekawego.
- Coś się stało? - Spytałam odbierając.
- Tak jakby - usłyszałam. - Wpadłem dzisiaj przypadkiem na Hinomoto. Wygląda na to, że jest pełna energii.
Prychnęłam.
- A gdzie? - Spytałam.
- W tamtym parku - odparł.
Krótko streścił mi sytuację.
- Ciekawe... - Mruknęłam podsumowując.
Milczeliśmy chwilę.
- Cóż... Wyjątkowo co powiesz na to, żebyśmy zawiązali sojusz? - Zaproponował.
- W sensie, żeby odpuścić na chwilę wzajemne próby morderstwa?
- Tylko na czas, aż skończymy pracę nad tymi dwiema sprawami.
- Mówiąc o tej drugiej sprawie masz na myśli porwanie Akatriela? - Upewniłam się.
Przytaknął.
Zastanowiłam się chwilę.
- Mi pasuje -zgodziłam się. - Chyba pora, żebym odwiedziła Hino, jestem ciekawa, jaką będzie miała reakcję.
- Jestem pewien, że nie ucieszy się na twój widok.
Rozłączyłam się.
Spojrzałam na ekran. Był jeszcze jeden SMS. Od Nadii. Otworzyłam go...
" Dzisiaj podczas zmiany usłyszałam, że natrafili na ślady wilczej
łapy i po mieście kręci się mnóstwo naukowców, biologów oraz gliniarzy,
którzy chodzą uzbrojeni po zęby. Jeżeli to odczytasz to oddzwoń."
Wysłałam przy czym miałam nadzieje, że nosiła przy sobie telefon i to
odczyta. Wiem, że wilki są zwinniejsze od ludzi ale nawet one nie mogą
wiecznie ukrywać się.
Umyłam się i przebrałam po czym wskoczyłam pod pościel i szybko udałam się w objęcie snu.
Ciekawe co za idiota zostawił ślady. Eeechh... I tak się nikt nie przyzna, a mi się nie chce przeglądać nagrań i szukać tej osoby. Znalezienie winnego nie zmieni tego, że się to już stało, a i tak przygotowałam się na taką ewentualność, że w końcu zostawimy jakiś ślad.Wygląda na to, że będę musiała oddzwonić od Nadii, ale tym się zajmę już po odwiedzinach u Hino.
Wstałam z fotela i zarzuciłam na siebie swoją ulubioną bluzę - idealnie zakrywała wszelką broń tak, żeby nie dało się domyślić, że pod nią coś ukrywam. Oczywiście wyposażyłam się również w broń, chociaż tym razem ograniczyłam się jedynie do czterech małych noży (w tym dwóch do rzucania) oraz dwóch pistoletów. Mały zestaw, który nie zwróci uwagi ze względu na swój rozmiar.
Wyszłam i podążyłam w stronę mieszkania Hinomoto. Zastanawiało mnie... Jaką strategię powinnam wybrać w tej konfrontacji słownej? Być cierpliwa? Sprawiać wrażenie wkurzonej? A może pół na pół, żeby zmienić swoje nastawienie w środku rozmowy? Naprawdę nigdy nie wiedziałam do końca, jak z nią rozmawiać. Np. Ari była typem wobec którego nie trafiały żadne uwagi i aluzje, jednocześnie warto było mówić wszystko do niej prosto z mostu. Aoime była dosyć bystra i mądra, więc warto było użyć stosunku do niej bardziej wyrafinowanego słownictwa - w większości przypadków doskonale rozumiała moje intencje. Dyskusje z nią potrafią być niezwykle interesujące. Akatsuki... Do tego idioty było najlepiej nic nie mówić i ubić bez ostrzeżenia, ale jeśli musiałabym z nim już prowadzić tego typu dyskusję to i tak nie miałoby znaczenia jaką bym technikę obrała - on zawsze wie o co chodzi komuś od początku, właśnie to mnie w nim naprawdę irytuje.
A Hinomoto... Chociaż udaje mi się do niej dotrzeć to i tak nie wiem, czy sposób, jaki użyłam wtedy zadziała następnym razem.
Westchnęłam stojąc przed drzwiami.
- Hej. To kiedy witamy twoich znajomych? - Weszłam do środka.
- Rin szczerze nie potrzebuje twojej pomocy. Odpuść sobie i wyjdź z mojego mieszkania. - Odparła od razu.
Widocznie nie była w nastroju do rozmowy.
- Dałam Ci broń. - Zauważyłam.
- Nie używana. - Oddała mi ją.
Czyli taktyka nr 1 odpada.
- Możesz do cholery dać sobie pomóc? - Zmieniłam na ton z nutką irytacji.
- Nie interesuje mnie to czy zginę, więc... - Mruknęła.
- A kogo darzysz miłością? - Zmieniłam temat.
Ciekawe co odpowie na to... Nawet, jeśli znałam odpowiedź to nie potrafiłam sobie odpuścić tego, żeby usłyszeć to z jej ust.
- Twoje informacje nie zawsze mogą być kompletne. - Rzuciła mi rozbawione spojrzenie.
- Co Ci szkodzi mi powiedzieć?
- Twoje wścibstwo i narcyzm. Poza tym co Ciebie to obchodzi? Serio myślisz, że wszyscy wokół potrzebują pomocy, bo jesteś nie wiadomo kim? Idź lepiej knuć jakieś intrygi z Akkim i tą cała resztą.- Westchnęła.
Auć. To było okrutne, że mnie wrzuciła do jednego worka z nim. Poza tym ja nie knuję intryg przeciwko reszcie. No i może określam to przy niej, jako pomoc, ale w rzeczywistości chcę tylko usunąć problem i zagrożenie, jakie sprawiają tamte obiekty.
Czy to moja wina, że nasze interesy są ze sobą związane? I żeby to od razy nazywać intrygą?
- Nie szufladkuj mnie. - Mruknęłam.
- Mówię prawdę, nie szufladkuję Cię. Serio nie chce mi się z Tobą rozmawiać na moje tematy.
- Słyszałam, że puściłaś tamto dziecko jak Akatsuki się zjawił. - Przypomniało mi się.
- I co w związku z tym? - Hino wstawiła wodę.
- Wiem, że normalnie byś tak nie zareagowała, nie jesteś typem takiej osoby. Darzysz zboka, jakimiś uczuciami? - Uśmiechnęłam się.
- Nie jestem Tobą. - Odparła szybko.
Jakoś zbyt szybko to powiedziała.
- Coś ty powiedziała?! - Wstałam i podniosłam głos.
Miałam już dosyć, że wszyscy nas szufladkują razem i myślą, że moglibyśmy być razem ze sobą. Już mi się niedobrze robiło, jak tego słuchałam. Ile można razy było zaprzeczać na ten sam temat i do ludzi nie docierał ten prosty fakt, że - mamy wiele powodów żeby siebie wzajemnie nienawidzić.
- Nie krzycz. Wyjdź jak Ci coś przeszkadza. - Wyłączyła gaz.
- Jesteś nie do zniesienia ostatnio. -Zdenerwowałam się.
- Takie życie, teraz wynocha
- Nie odzywaj się tak do mnie. - Syknęłam.
- To wyjdź z mojego mieszkania. - Odwróciła się w moją stronę, czekając, aż wyjdę.
Uśmiechnęłam się.
- Liczyłaś na to, że mnie wkurzysz i sobie stąd wyjdę wściekła? - Spytałam. - Nie zamierzam tego zrobić.
- Mówiłam ci, że nie potrzebuję twojej pomocy - upierała się.
- Skoro nie chcesz żebym nazywała to pomocą co powiesz na to, że się chcę wkręcić na krwawą imprezę?
- Znajdź sobie inną.
- Ale teraz jest trudno znaleźć dobrą zabawę.
- Jestem pewna, że masz w tym swoim Akkim dużo dobrej zabawy.
- Niestety mimo, że próbowałam go wiele razy zabić to mi się nie udało - wzruszyłam ramionami. - Więc nie mogę nazwać tego dobrą zabawą.
Milczała.
Zastanawiało mnie czy inni brali na poważnie moje słowa, że próbowałam go zabić. Pewnie nie, ponieważ każda inna osoba, którą próbowałam zabić dawno już nie żyła, jednak on był takim idiotą, który kiedy zostanie zamordowany zapomina umrzeć.
- W każdym razie ile byś nie protestowała wynik będzie taki sam - podsumowałam. - Jestem dosyć upartą osobą i raczej nie odpuszczę, a nawet jeśli odpuszczę to Akatsuki nie odpuści i Salai również ostatecznie mógłby się uprzeć. W końcu nie możesz nam zabronić robić tego co chcemy.
Milczała przez kilka sekund.
- Jeśli wejdziecie w drogę mojej zemście to wam nie odpuszczę - stwierdziła.
- My nie zamierzamy wchodzić w drogę twojej zemście - odparłam. - Dostaniesz głowę tych osób co chcesz i szczerze mówiąc nie mogę o to mniej dbać o to czy oszczędzisz tego bękarta z parku i jej ojca. Ich życie należy do ciebie, co do tego nie mam wątpliwości.
Zastanowiła się.
- To przekonałam ciebie czy nie?
[Oczywiście, że postaram się odpisywać na wszystkie opowiadania, ale czasami może mi to chwilę zająć, a poza tym pisanie z tb Oliv to sama przyjemność :3 ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz