sobota, 6 września 2014

(Dzielnica Mroku) od Akatsukiego



Spałem sobie kulturalnie w parku (szukałem jakiegoś opustoszałego miejsca, gdzie nikt, by mnie nie szukał), gdy nagle obudził mnie dziki wrzask dziecka. Dopiero co udało mi się wyślizgnąć od Rin i Nadii, żebym nie musiał nikogo oprowadzać po tym miejscu - jestem na to zbyt leniwy.
- Nie krzywdź mnie! – To była chyba dziewczyna.
Zamknąłem oczy. Pewnie to była dalsza część snu.
- Czemu? – Teraz był to głos Hinomoto.
- Nic Ci nie zrobiłam Hinoś, ja… Ja… Jestem twoją siostrą! Kocham Cię!
- Jesteś pieprzonym bękartem z gwałtu – usłyszałem.
Otworzyłem oczy. Na pewno nie miałem tak dziwnych snów.
- Hinoś… To nie moja wina…
Hmmm… Zastanawiało mnie, czy naprawdę wypadało, żebym się wtrącał do tej rozmowy. Tak, jakby to nie był mój interes, jeśli chodzi o sprawy rodzinne.
- Nigdy nie powinnaś istnieć, nie powinnaś żyć, a tym bardziej nazywać mnie swoja sostrą. Nienawidzę Cię. Jesteś niczym i zabiję Cię. – Odparła bez emocji.
- Czemu...? Czemu nie masz żadnych emocji...? Czemu tak bardzo mnie nienawidzisz?!
- Przez twojego ojca. Krzywdzi mnie i moja rodzinę.
Może, jednak zapędzała się za bardzo. W końcu to nie była wina dziecka.
Wstałem z ciężkim westchnięciem.
Czemu nigdy nie mogę się powstrzymać przed wciskaniem nosa w nie swoje sprawy?
Czemu zawsze mam jakieś dziwne wyczucie czasu, żeby przeszkodzić innym w najciekawszym momencie?
Czemu zawsze powtarzam w głowie te same pytania, kiedy zamierzam zrobić coś czego nie powienienem?
Wolnym krokiem ruszyłem alejką w stronę, gdzie usłyszałem krzyki.
- Ale to nie moja wina! Ja też nie chcę, żebyś cierpiała! – Dziecko musiało krzyczeć głośno w nadziei, że ktoś ją usłyszy.
Hmmm… Dotarłem na miejsce jakieś 30-45 sekund później.
Dopiero teraz ukazała mi się cała ta sytuacja w pełni. Widziałem chęć mordu w oczach dziewczyny z wody i dziecko we krwi, które wisiało w powietrzu machając zwiotczałymi nogami i próbując wyrwać się z uścisku Hino, która ją dusiła.
- Co powiesz na to, żebyś tutaj się zatrzymała? – Spytałem.
Hinomoto gwałtownie się odwróciła zapominając na chwilę o istnieniu dziecka, które wykorzystało ten moment, żeby złapać powietrze i wyślizgnąć się z pomiędzy jej rąk, a następnie zwalić się na ziemię.
- Akatsuki!?
Stłumiłem ziewnięcie.
- Dopiero co udało mi się uwolnić od Rin i Nadii, aby chwilę odpocząć i mnie budzicie – westchnąłem.
- To nie twoja sprawa co ja tutaj robię – odparła.
- Bycie w watasze polega między innymi na tym, że nie polegasz już wyłącznie na sobie w rozwiązywaniu swoich problemów – zauważyłem. – Nie żebym ja stosował tą doktrynę, po prostu słyszałem, że jest ona całkiem użyteczna i warto, według niej żyć.
Milczała wpatrując się we mnie.
- Zabicie dziecka też nie rozwiąże problemu – dodałem po chwili widząc, że nie zamierza mi odpowiedzieć. – Za to możesz jej zadać ten sam ból, co ty przeszłaś. Możesz pokazać jej, jak to będzie stracić jej ojca, nie, nie tylko ojca, jej całą watahę i wszystko co miała w ciągu niecałej doby. Nie uważasz, że to bardziej, by pasowało do sytuacji. Potem będziesz mogła zdecydować czy dasz jej żyć dalej ze świadomością, że straciła wszystko, bądź ukrucisz jej męki – zaproponowałem.
- Brzmisz, jakbyś to wszystko zaplanował, żeby mnie zatrzymać?
- Serio? – Spytałem obojętnie. – Po prostu mnie obudziłaś i skoro już nie śpię, to nie chciałbym być kojarzonym z miejscem zbrodni – to było kłamstwo, ale nie miało to znaczenia.
Domyślałem się, że Hino wie co chcę powiedzieć „są o wiele lepsze i ciekawsze sposoby rozwiązywania takich sytuacji”.
Odwróciłem się.
- Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko to ja i Rin chcielibyśmy odwiedzić wraz z tobą twoją rodzinę – rzuciłem odchodząc. – Uznajmy, że… W ramach długu za broń, którą ci wtedy daliśmy przedstawisz nam swojej starej watasze.
- D-dziękuję – usłyszałem głos dziewczynki. – Pan mnie uratował.
- Nie dziękuj mi – powiedziałem. – Potem być może będziesz mnie przeklinać, że nie pozwoliłem ci tutaj zginąć szybko i mało boleśnie. Nie wątpię w to, że będziesz miała okazję poznać gorsze rzeczy od śmierci, tzn. o ile Hino wcześniej nie będzie na tyle miłosierna i cię po prostu skróci o głowę w tym momencie.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Naprawdę fascynujący zbieg okoliczności, że spotkałem Hinomoto w takich okolicznościach. Cóż… Przynajmniej dałem jej do zrozumienia, że mimo tego co mówiła Rin to jej nie skreśliła, podobnie, jak cała reszta.

 _____________________________________________________
Ogólnie opowiadania od Rin i Akatsukiego będą się pojawiać od teraz dosyć sporadycznie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz