Spałem sobie kulturalnie w parku (szukałem jakiegoś
opustoszałego miejsca, gdzie nikt, by mnie nie szukał), gdy nagle obudził mnie
dziki wrzask dziecka. Dopiero co udało mi się wyślizgnąć od Rin i Nadii, żebym nie musiał nikogo oprowadzać po tym miejscu - jestem na to zbyt leniwy.
- Nie krzywdź mnie! – To była chyba dziewczyna.
Zamknąłem oczy. Pewnie to była dalsza część snu.
- Czemu? – Teraz był to głos Hinomoto.
- Nic Ci nie zrobiłam Hinoś, ja… Ja… Jestem twoją siostrą!
Kocham Cię!
- Jesteś pieprzonym bękartem z gwałtu – usłyszałem.
Otworzyłem oczy. Na pewno nie miałem tak dziwnych snów.
- Hinoś… To nie moja wina…
Hmmm… Zastanawiało mnie, czy naprawdę wypadało, żebym się
wtrącał do tej rozmowy. Tak, jakby to nie był mój interes, jeśli chodzi o
sprawy rodzinne.
- Nigdy nie powinnaś istnieć, nie powinnaś żyć, a tym bardziej nazywać mnie swoja sostrą. Nienawidzę Cię. Jesteś niczym i zabiję Cię. – Odparła bez emocji.
- Czemu...? Czemu nie masz żadnych emocji...? Czemu tak bardzo mnie nienawidzisz?!
- Przez twojego ojca. Krzywdzi mnie i moja rodzinę.
- Nigdy nie powinnaś istnieć, nie powinnaś żyć, a tym bardziej nazywać mnie swoja sostrą. Nienawidzę Cię. Jesteś niczym i zabiję Cię. – Odparła bez emocji.
- Czemu...? Czemu nie masz żadnych emocji...? Czemu tak bardzo mnie nienawidzisz?!
- Przez twojego ojca. Krzywdzi mnie i moja rodzinę.
Może, jednak zapędzała się za bardzo. W końcu to nie była
wina dziecka.
Wstałem z ciężkim westchnięciem.
Czemu nigdy nie mogę się powstrzymać przed wciskaniem nosa w
nie swoje sprawy?
Czemu zawsze mam jakieś dziwne wyczucie czasu, żeby
przeszkodzić innym w najciekawszym momencie?
Czemu zawsze powtarzam w głowie te same pytania, kiedy
zamierzam zrobić coś czego nie powienienem?
Wolnym krokiem ruszyłem alejką w stronę, gdzie usłyszałem
krzyki.
- Ale to nie moja wina! Ja też nie chcę, żebyś cierpiała! –
Dziecko musiało krzyczeć głośno w nadziei, że ktoś ją usłyszy.
Hmmm… Dotarłem na miejsce jakieś 30-45 sekund później.
Dopiero teraz ukazała mi się cała ta sytuacja w pełni.
Widziałem chęć mordu w oczach dziewczyny z wody i dziecko we krwi, które
wisiało w powietrzu machając zwiotczałymi nogami i próbując wyrwać się z
uścisku Hino, która ją dusiła.
- Co powiesz na to, żebyś tutaj się zatrzymała? – Spytałem.
Hinomoto gwałtownie się odwróciła zapominając na chwilę o
istnieniu dziecka, które wykorzystało ten moment, żeby złapać powietrze i
wyślizgnąć się z pomiędzy jej rąk, a następnie zwalić się na ziemię.
- Akatsuki!?
Stłumiłem ziewnięcie.
- Dopiero co udało mi się uwolnić od Rin i Nadii, aby chwilę
odpocząć i mnie budzicie – westchnąłem.
- To nie twoja sprawa co ja tutaj robię – odparła.
- Bycie w watasze polega między innymi na tym, że nie
polegasz już wyłącznie na sobie w rozwiązywaniu swoich problemów – zauważyłem.
– Nie żebym ja stosował tą doktrynę, po prostu słyszałem, że jest ona całkiem
użyteczna i warto, według niej żyć.
Milczała wpatrując się we mnie.
- Zabicie dziecka też nie rozwiąże problemu – dodałem po
chwili widząc, że nie zamierza mi odpowiedzieć. – Za to możesz jej zadać ten
sam ból, co ty przeszłaś. Możesz pokazać jej, jak to będzie stracić jej ojca,
nie, nie tylko ojca, jej całą watahę i wszystko co miała w ciągu niecałej doby.
Nie uważasz, że to bardziej, by pasowało do sytuacji. Potem będziesz mogła
zdecydować czy dasz jej żyć dalej ze świadomością, że straciła wszystko, bądź
ukrucisz jej męki – zaproponowałem.
- Brzmisz, jakbyś to wszystko zaplanował, żeby mnie
zatrzymać?
- Serio? – Spytałem obojętnie. – Po prostu mnie obudziłaś i
skoro już nie śpię, to nie chciałbym być kojarzonym z miejscem zbrodni – to
było kłamstwo, ale nie miało to znaczenia.
Domyślałem się, że Hino wie co chcę powiedzieć „są o wiele
lepsze i ciekawsze sposoby rozwiązywania takich sytuacji”.
Odwróciłem się.
- Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko to ja i Rin
chcielibyśmy odwiedzić wraz z tobą twoją rodzinę – rzuciłem odchodząc. –
Uznajmy, że… W ramach długu za broń, którą ci wtedy daliśmy przedstawisz nam
swojej starej watasze.
- D-dziękuję – usłyszałem głos dziewczynki. – Pan mnie
uratował.
- Nie dziękuj mi – powiedziałem. – Potem być może będziesz
mnie przeklinać, że nie pozwoliłem ci tutaj zginąć szybko i mało boleśnie. Nie
wątpię w to, że będziesz miała okazję poznać gorsze rzeczy od śmierci, tzn. o
ile Hino wcześniej nie będzie na tyle miłosierna i cię po prostu skróci o głowę
w tym momencie.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Naprawdę fascynujący zbieg
okoliczności, że spotkałem Hinomoto w takich okolicznościach. Cóż… Przynajmniej
dałem jej do zrozumienia, że mimo tego co mówiła Rin to jej nie skreśliła,
podobnie, jak cała reszta.
_____________________________________________________
Ogólnie opowiadania od Rin i Akatsukiego będą się pojawiać od teraz dosyć sporadycznie
_____________________________________________________
Ogólnie opowiadania od Rin i Akatsukiego będą się pojawiać od teraz dosyć sporadycznie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz