- A może byś tak nie patrzył się na mnie jak na ciasto które można zjeść. - Ironiczny głos dziewczyny śmieszył mnie.
- A nie można? - Zapytałem.
- Spadaj.
Wstała a ja usiadłem na jej łóżku i patrzyłem na nią. Dziewczyna westchnęła.
- Czy Ty możesz stąd wyjść?! - Chyba się zdenerwowała.
- Ale mi się nigdzie nie śpieszy - Droczyłem się.
- A ja chciałabym się ubrać!
- Dobra, wyjdę ale pod warunkiem... - Udałem zamyślonego.
- Pod jakim ?
- Dasz się namówić na spotkanie ze mną.
- Chyba sobie kpisz ! - Dziewczyna zaczęła się śmiać.
- To nigdzie nie idę. - Odparłem i położyłem się na jej łóżku.
<Tytaniaaaa ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz