-To cudownie! Znowu jesteś w całości!- przytuliła mnie uradowana na wieść o automacie.
-Hehe taa...
-Tęskniłam...chciałam przyjść ,ale wiem ,że od kiedy jesteś alfą masz więcej obowiązków i zajęć...nie chciałam przeszkadzać Misiaczku.
-Love słońce...dla ciebie zawsze mam czas ,więc wpadaj do watahy ognia kiedy chcesz.
Wadera złożyła namiętny pocałunek na mych ustach, po czym pociągnęła mnie delikatnie za rękę na łóżko. Ułożyłem się na nim wygodnie, Love położyła się obok mnie.
-Kocham cię... I pragnę mieć tylko dla siebie...-wyszeptała.
-Też cię kocham.-nasze wargi znów spotkały się w czułym pocałunku.
Wadera przytuliła się do mnie.
-Wiesz.. Czuję się trochę winna..
-Hm?
-No bo gdybyś po mnie nie przyszedł ciągle miałbyś prawdziwą rękę...
-Nie obwiniaj się! To nie twoja wina! To wszystko przez tego głupiego Lizarda. Na szczęście kara go już spotkała.
-Nie jesteś zły?
-Ani trochę.
Leżeliśmy jeszcze chwilę w milczeniu.
-W mojej rodzinnej wiosce kiedy alchemik się zakochał starał się o miłość dziewczyny poprzez alchemię. Transmutował różne rzeczy żeby się jej przypodobać.
-Ciekawe.. A ty umiesz używać alchemii?
-Nie.. Nigdy nie miałem okazji poznać nawet podstaw. A szkoda. Myślę że to by było fajne, tak sobie za pomocą kręgu alchemicznego zamienić na przykład sztabki żelaza w miecz.
-Też tak sądzę.
Znów cisza. Leżeliśmy tak przez długi czas zanim zorientowałem się że Love zasnęła w moich objęciach. Nie chciałem jej budzić więc po prostu zasnąłem obok niej. Następnego dnia obudził mnie dotyk wadery.
-Dzień dobry- powiedziała z uśmiechem.
-Witaj.
-Co będziemy dzisiaj robić?
-Cóż.. Właściwie to chciałem iść do miasta ludzi poszukać jednej książki.
-Jakiej książki szukasz?
-Podstawy alchemii autorstwa Braci Elric. Pójdziesz ze mną?
-Pewnie.- znów się uśmiechnęła.
Poszliśmy jeszcze do Aoime powiedzieć że znikamy. Wadera siedziała nad wodą w kompielisku.
-Aoime wychodzimy.- powiedziałem tylko.
-Tak, idźcie.
Udaliśmy się w stronę miasta ludzi.
<Love mogłabyś ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz