Ktoś się ze mną przywitał, nie skupiałem się jednak za bardzo, jakoś mnie nie interesowało kim jest moja rozmówczyni. Odpowiadałem bez przekonania i jakby...Melancholijnie. Dopiero słowa "mógłbyś chociaż na mnie spojrzeć" wywołały u mnie większą reakcję, albo raczej zmusiły doń. Podniosłem się leniwie i przeciągnąłem, zerknąłem na...
-Aurora...?-szepnąłem, chyba po to, żeby uświadomić sobie jej obecność, otwarłem szerzej oczy i mrugnąłem kilka razy. Zaraz potem skoczyłem ku niej.-Auroś, wróciłaś!-niemal wykrzyczałem, biorąc ukochaną w ramiona.-Jak się cieszę...Tak mi Ciebie brakowało...-mruknąłem do jej ucha.
-Wiesz...Mnie Ciebie też brakowało.-odparła z czułością, kiedy złapałem jej dłoń i przystawiłem sobie do ust, te musnęły delikatną skórę.-Ale teraz już zawsze będę w Forever, nie mam zamiaru już nigdy Cię opuścić.-dodała.
-Trzymam Cię za słowo, najdroższa.-oznajmiłem, przytulając ją mocniej do siebie.
-Jesteś zajęty? Co powiesz na mały spacerek?-zaproponowała, na co przytaknąłem z entuzjazmem. Objąłem partnerkę w talii i poprowadziłem w kierunku lasu, dobrze czuję się pośród drzew. Tym też poleciłem dać siostrze sygnał wskazujący, że ma na mnie nie czekać.
-Dla Ciebie zawsze mam czas, skarbie.-odpowiedziałem po paru chwilach na pytanie i pocałowałem Aurorę w policzek, chłonąc przy tym jej cudowny zapach.
Strasznie mnie ciekawiło co działo się z nią przez ostatni czas-gdzie była, co robiła, po co, oraz czy samopoczucie sprzed odejścia ma szansę jeszcze powrócić. Te halucynacje i otępienie...Nie chciałem, żeby mnie zostawiała (chociaż obiecała-różnie może przecież być, prawda?), ale przede wszystkim by cierpiała. To najgorsze. Osoba którą kocham w takim stanie...Nie mogłem nawet częściowo uśmierzyć jej bólu. Postradałbym zmysły gdyby to działo się jeszcze dłużej.
-Kocham Cię, tak bardzo...-rzuciło mi się na język przez poprzednie myśli, pocałowałem waderę czule, tęskniłem za smakiem jej ust [Jakkolwiek to brzmi xD], nie chciałem już przestawać.
-Ja Ciebie też.-powiedziała po chwili, gdy jednak ku memu zawodowi się rozdzieliliśmy. Uśmiechnąłem się i westchnąłem lekko. Dotarliśmy do wejścia do jaskini mojej watahy, jednak nie była naszym celem. Stanowi "drzwi" do Podziemi, gdzie w jednej z nisz znalazłem miejsce wręcz ociekające magią-szczelina w skałach stropu przepuszczała strumień światła słonecznego, odbijającego się od krystalicznie czystego stawiku, woda lśniła jak zaczarowana (ale była piekielnie zimna, swoją drogą). Niby nic wielkiego, a szczęka opada.
-A teraz opowiadaj gdzie to mi uciekłaś.-ponagliłem, przysiadając na kamieniu, dziewczyna znalazła się na moich kolanach.-Zamieniam się w słuch.-zażartowałem jeszcze, wtulając się w nią.
<No nie wiem, nie wiem. Jakieś pomysły, Auroś? Klimat jest xD
I wybacz, że tyle musiałaś czekać, miałam nieogar przed studniówką ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz