Zostałem odstawiony do jaskini jak małe dziecko. Żeby nie myśleć położyłem się spać. Jak to ja-przekimałem calutką noc...Do południa. Nieważne. Wstałem w każdym razie i zastanowiłem się przez chwilę co mam zamiar robić. Może by odwiedzić A-...
Debil. Przewróciłem oczami. Ogarnąłem się i zmieniłem w wilka, wyszedłem z jaskini. Miałem nawet pewien pomysł. Skontaktowałem się z Laną, która ostatnio złapała niezłe przeziębienie. Mimo to dała się namówić na wycieczkę.
-Najpierw zrobię Ci mieszankę wybuchową na ozdrowienie i odporność.-stwierdziłem, wskazując siostrze fotel. Zmieliłem rumianek z pokrzywą złotolistą i zalałem ciepłą wodą. Wszystko dokładnie wymieszałem i przecedzony wywar podałem Lanei.
-Do dna.-uśmiechnąłem się. Widząc jej minę parsknąłem i pokiwałem głową.-I na co Ci się było szlajać?-zażartowałem, spiorunowała mnie wzrokiem.
-Młody, nawet mnie nie wkurwiaj. To nawet pachnie ohydnie.-warknęła, ale wypiła. To jest ważne. Nawet po pewnym czasie poczuła się lepiej.
W końcu zmusiłem ją do zmienienia się w pegaza i wzlecenia nad Forever. Cały dzień zajęło nam szkicowanie krainy kawałek po kawałku, jakoś się jednak udało.
Wieczorem znaleźliśmy się w jaskini ze stosem papierów. Wzięliśmy się za przenoszenie szkiców na sześć zwojów pergaminu. Wszystko gotowe było o świcie, dopiero wtedy zadecydowaliśmy o drzemce. Siostrzyczka przybrała postać kota i ułozyła się na fotelu, ja zaś zasnąłem na łóżku. Cóż...Przespaliśmy pół dnia. Trudno, bywa.
Obudził mnie ciężar tej...
-Złaź, Ty kupo sadła!-wadera siedziała na mnie, ale zaraz wylądowała z hukiem na ziemi, podniosła się i otrzepała. Wzięła w pysk dwa zwoje, ja trzy pozostałe. Umówiliśmy się już wcześniej kto dokąd idzie, wyszliśmy i rozbiegliśmy się w przeciwnych kierunkach.
Szybko odhaczyłem przydzielone sobie tereny, u wejść do jaskiń pozostawiając mapy. Udałem się na Polanę Pojednania, gdzie miałem spotkać Starą Jędzę. Ułożyłem się na trawie...
<Może ktoś coś? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz