poniedziałek, 15 lipca 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

Skoro świt, zgarnęłam Meyrin, Scythe'a i Shadow'a do centrum. Miały stawić się tam wszystkie alfy i ich bety.
Ranne ptaki wygłaszały swe myśli, ranek był przyjemny, orzeźwiający i chłodny, lecz nie za zimny.
Szłam na przedzie grupy z Shadow'em, po drodze obudziliśmy Kiche i zgarnęliśmy ją także.
Alfa Wody, wraz z Sunshine i Oris, siedziały na niewielkiej, drewnianej kładce, a za nimi stały niepewnie ich bety. Na nasz widok, odgarnęły włosy (tak, były w ludzkiej postaci, my także), i wstały dumnie. Miałam wrażenie, że tutaj tylko Oris zachowuje się normalnie...
- Po co mnie tu wzywałaś? - Perrie spojrzała mi głęboko w oczy i zadarła podbródek.
- Za moment się dowiesz. - Mruknęłam i uśmiechnęłam się dziko.
Nagle, zza Meyrin wyłonił się maluch. Niepewnie stąpał na swoich nikłych łapach, rozglądając się za jakąś muchą.
Obserwowałam, jak w Perrie się gotuje. Kasta zdążyła jedynie musnąć rękę Alfy, ta była za bardzo porywcza.
(Swoją drogą, Kasta była jedną z piękniejszych kobiet, jakie widziałam)
Podłożyłam Perrie nogę, zaryła o ziemię. Podeszłam do niej drapieżnym krokiem i przycisnęłam nogą, stawiając nogę na jej plecy. Jęknęła z bólu.
Straciłam równowagę, coś mnie pchnęło i w ostatnim momencie ją odzyskałam, gdy moją twarz dzielił metr od ziemi.
Zacisnęłam zęby, otworzyłam oczy, i zaczęłam się podnosić.  Obróciłam się gniewnie w ich stronę. Osoby, które wcześniej stały z boku, zaczęły się zbliżać, zataczając krąg.
Odciągnęłam Meyrin na bok, która była ciężarna, wraz z maluchem i dałam sztylet.
- Masz i uważaj na siebie.  - Uśmiechnęłam się niepewnie i odbiegłam od niej.
W tym całym zamieszaniu, nie zauważyłam Rapix, ani Blue... To dziwne.
Poczułam silny podmuch,  a potem upadłam.
- Możesz wstać? - usłyszałam znajomy głos. - Przepraszam, to była jedyna opcja, inaczej dostałabyś mocno w głowę. - Scythe posłał mi czarujący uśmiech.
Pomógł mi wstać, byłam mu wdzięczna. Skradłam mu buziaka, po czym przysiadłam przy Perrie, która leżała wycieńczona na ziemi.
Przyłożyłam jej niewielki nóż do gardła.
- I co teraz? - wyszeptałam grobowym tonem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz