Dopiero co dołączyłam do watahy, a już zaczęła się wojna.
Mimo tego, że byłam nowa musiałam dać sobie radę. Nie mogę przecież zawalić sprawy na początku.
Sztuka szpiegowania była trudniejsza niż by się to mogło wydawać, ale podstawowe umiejętności opanowałam.
Teraz nadszedł test musiałam udać się na terytorium wroga i dowiedzieć się co nie co na temat jego zamiarów i taktyki.
Udałam się więc do watahy powietrza.
Im wyraźniej słyszałam głosy tym szybciej
waliło mi serce. Z momentu na moment zaczęłam obawiać się nie o to, że
ktoś mnie zauważy, a o to czy moje serce nie bije zbyt głośno.
-Nie możemy tego tak załatwić...
… Nawet jeśli zaatakujemy ze wschodu…
… Będziemy zbyt przewidywalni…
… Mamy swoich w ich „sojusznikach” to powinno na początek wystarczyć…
… Zawsze możemy zaatakować z ich strony, nasi nas przemycą niepostrzeżenie…
… Racja wschód był oczywisty, ale zachód…
… Nammina idź do nich i powiedz im o wszystkim…
Rozmowa ucichła. Po chwili wadera przebiegła tuż obok mnie.
Nikt nic nie zauważył, ale wciąż byłam zestresowana.
Gdy wróciłam nigdzie nie mogłam znaleźć Shadowa.
W sumie to nie widziałam go od kilku dni gdzie on się podziewał?
Uznałam, że najlepszym wyjściem będzie wysłanie mu wiadomości.
Mam nadzieję, że pojawi się gdy tylko usłyszy, że mam dla niego interesujące informacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz