Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Inne wilki jeszcze spały. Postanowiłam się przejść na Górę Huraganu. Już byłam na miejscu gdy zobaczyłam śpiącego tam wilka. Nie widziałam go nigdy na oczy. Może to ta nowa? Nagle się zbudziła.
- Ktoś ty?- spytała zaspanym głosem
- Centuria należę do watahy powietrza. A ty??
- A co ci do tego?
- No wiesz ja się przedstawiłam to chyba teraz twoja kolej. - powiedziałam stanowczym głosem.
- Calypso. A teraz sory ale muszę iść.
Poszła gdzieś, a ja poleciałam na tereny mroku. Właśnie przelatywałam nad ich jaskinią. Wtedy zobaczyłam, że jest tam spore zbiorowisko. Zleciałam. Podeszłam chwiejnym krokiem do przypadkowego wilka i spytałam:
- Co się stało,że takie zbiorowisko?
- To ty nic nie wiesz?? W jaskini mroku jest mały gryf. Podobno Perrie alfa watahy wody chce je uprowadzić i zabić.....- dalej nie usłyszałam bo ktoś krzyknął.
Odleciałam od tego zbiorowiska i poleciałam z powrotem na Górę Huraganu. Tam siadłam sobie i zamieniłam się w człowieka. W końcu muszę się przyzwyczaić do tej postaci. Słońce powoli zachodziło. Czekałam aż nadejdzie noc. Po godzinie może i dwóch nastąpiła noc. Niebo było gwieździste. Nagle poczułam ukucie i straszliwy ból w głowie. Ktoś przeglądał moje wspomnienia. Zaczęłam słabnąc. W końcu zemdlałam.
Po ocknięciu zauważyłam że jestem nad wodospadem. Dziwne.... Jakim cudem się tu znalazłam? Wstałam. Przemieniłam się w wilka i poleciałam do jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz