niedziela, 7 lipca 2013

(Wataha Mroku) od Blue

Znowu we śnie widziałem JĄ. Piękną jak zawsze. Stała przy wodospadzie. Znałem go aż za dobrze. Wiedziałem co się teraz stanie. Wiedziałem, że nie zdążę. Mimo to, zacząłem biec w jej kierunku. Poruszałem się jak w zwolnionym tempie. Gdybym był wilkiem, mającym cztery łapy już bym tam dobiegł. Ale nie byłem. Byłem człowiekiem. Ostatni raz w życiu byłem człowiekiem.  Dlaczego akurat wtedy?! Byłem dopiero w połowie drogi, gdy zza drzewa, po jej lewej wyskoczył inny człowiek. Zamachnął się na nią mieczem. Widziałem w jej oczach przerażenie. Krzyknęła. Na twarz bezimiennego dla mnie człowieka prysneła krew. Usłyszałem, że ktoś krzyczy jej imię. Po chwili zorientowałem się, że to byłem ja. W końcu do niej dobiegłem. Akurat, żeby chwycić ją, zanim upadła na ziemię. Trzymałem ją w ramionach, nie mogąc zatamować krwi. Nie mogąc zrobić nic, by uratować jedyną bliską mi osobę.
- Blue. – powiedziała cicho, dotykając mojego policzka. Dopiero teraz poczułem, że spływają po nim łzy. Łzy bezradności, smutku i wściekłości. Wtedy jeszcze nie nosiłem tam maski.
- Bądź silny, Blue. – powiedziała. Jej ręka opadła. Jej oczy już nie patrzyły na mnie. Jej piękne, niebieskie oczy były…martwe.
Obudziłem się, ledwo powstrzymując się od krzyku. Podniosłem głowę, próbując ocenić, gdzie jestem.
- Blue? – obok mnie Toboe właśnie podnosił zaspane powieki.
- Ciiii, śpij dalej, młody. – powiedziałem pocierając go lekko nosem. Była noc. Nie wiem jak znalazłem się w ten jaskini pełnej obcych wilków, ale wiedziałem, że teraz niczego się nie dowiem. Wciągnąłem w nozdrza powietrze, przesycone zupełnie mi obcymi zapachami. Chociaż… jedną woń kojarzyłem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz