Patrzyłem sarkastycznie na Meyrin która zadumała się na moim pytaniem ,,Szczęśliwa?".
-Tak bardzo... -Powiedziałam dość złośliwie. Uśmiechnąłem się.
-No to żegnaj.. -Przerwałem po czym dodałem. -Przyjaciółko. -Rozłożyłem skrzydła i wbiłem się w powietrze.
Poleciałem leniwymi machnięciami skrzydeł do mojej jaskini. Wleciałem do środka i owiał mnie przyjemny chłód bijąc od groty. Westchnąłem. Kątem oka spostrzegłem że Rapix właśnie do nas przybyła podszedłem do niej.
-Rap , co Ci jest ? -zapytałem uważnie przyglądając się jej.
-Nic mi nie jest wszystko jest okej.-odrzekła z udawanym uśmiechem.
-Widzę w twoich oczach , że coś Cię gnębi.-Powiedziałem poważnie.
-Taa byłam na małej przechadzce w moim nowym ciele i troszkę je
poturbowałam , teraz mnie wszystko boli. -odpowiedziała łapiąc się za nogę.-Sam widzisz , że to nic takiego -uśmiechnęła się.-Nie masz się czym martwić-dodałam.
-W sumie racja.-Powiedziałem i odszedłem na swoje legowisko.
Ułożyłem się wygodnie kiedy ktoś próbował do mnie coś powiedzieć telepatycznie. Próbowałem to odpędzić jak muchę, ale dalej uparcie ktoś chciał mi coś powiedzieć.
*Kurwa noo nie można mieć chwili spokoju.* -pomyślałem po czym otworzyłem umysł na tego kogoś.
Była to Aoime i wzywała mnie na Polane Pojednania, bo coś tam się stało.
Ech..
Wstałem i pobiegłem do tamtego miejsca. Po drodze napotkałem Meyrin która tak samo była wezwana przez Aoime.
Polana była prawie rzesz w ruinie. I zostawić wilczyce same to od razu jakieś kłopoty. Zszedłem na dół razem z Betą Mroku i zobaczyłem Aoime która obrania jakieś jajo i Perrie która chciała to rozwalić.
-Co tu się dzieje. -Zapytałem z mocą podchodząc do wader.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz