wtorek, 9 lipca 2013

(Wataha Mroku) Od Blue

 W momencie, gdy ją dotknąłem, przeszedł mnie dreszcz. Zmieniła się w człowieka. Patrzyła na mnie z przerażeniem i zdziwieniem. Spojrzałem na jej nadgarstki. Zobaczyłem na nich znaki, które znałem aż za dobrze. Odsunąłem się od niej, a ona z powrotem zamieniła się w wilka.
- Ja… chyba już pójdę. – powiedziała, odwracając się.
- Stój. – powiedziałem głosem chłodniejszym, niż chciałem. Stanęła, jakby ten głos ją zamroził.
- Skąd to masz? – zapytałem równie chłodno.
- Ale co? – udawała, że nie wie o co chodzi. Spojrzałem na wilki, których uwagę przykułem.
- Chodźmy na zewnątrz. – rozkazałem. Poszła za mną ze zwieszonym łbem. Już po pierwszym kroku stwierdziłem, że to nie był najlepszy pomysł. Noga bolała mnie niemiłosiernie. Ale to było ważniejsze. Życie tej wilczycy zależało ode mnie. Jakoś udało mi się wykuśtykać z jaskini. Położyłem się pod najbliższym drzewem.
- Skąd to masz? – powtórzyłem.
- Ja, to… - zawiesiła się.
- Wiesz co to jest? – zapytałem, patrząc jej w oczy.
- Nie. – odpowiedziała prosto. Westchnąłem.
- Znowu jakiś żółtodziób robi coś, o czym nie ma zielonego pojęcia… Byłaś w czyśćcu?
- Tak
- A nie powinnaś. Jesteś za młoda. Nie wiesz, na co się porywasz i jakie to może mieć konsekwencje – mruknąłem. Opuściła wzrok, skruszona. Z jakiegoś powodu odczuwała przede mną respekt.
- Te znaki to pieczęć, zabezpieczająca klątwę. – powiedziałem po chwili.
- Klątwę?! – spojrzała na mnie przerażona.
- A tak. Klątwę. – odparłem spokojnie.
- Ale… oni…
- Nigdy nie wierz zmarłym. Zrobią wszystko, żeby dostać się powrotem do świata żywych.
- Ale… co ta klątwa robi? – trochę było mi jej żal. Taka młoda, taka przerażona. Widziałem w jej oczach doświadczenie wykraczające nad jej wiek, ale teraz stanęła przed czymś nowym. Nowym i strasznym. Każdy na jej miejscu byłby przerażony.
- Niezłamana, wysysa z ciebie energię życiową i przekazuje ją duchowi, który ją rzucił. On rośnie w siłę, ty słabniesz. Znaki są bramą. Przez nią, duch, gdy będzie silniejszy od ciebie, przeniknie do świata żywych i zawładnie twoim ciałem. Nie wiadomo co się dzieje z twoją duszą, ale na pewno nie chcesz tego sprawdzać, wierz mi.
- Wierzę. – powiedziała cicho.
- Mówiłeś „niezłamana”. Czyli można ją złamać? – dodała.
- A można. – odpowiedziałem wymijająco.
- Ale jak?! – chyba ją zirytowałem.
- Poprzez rytuał. – odpowiedziałem z uśmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz