Chciałem jeszcze na chwilę wpaść do Hinomoto, by podziękować, że mnie wcześniej kryła. Udałem się do Dzielnicy Wody i do jej mieszkania, a raczej do miejsca w którym powinno ono stać, a gdzie były jedynie ruiny czegoś co od dawna nie powinno nadawać się do użytku.
Zajrzałem i od razu pomyślałem, że wszyscy ludzie ceniący porządek wołaliby o pomstę do nieba.
Na łóżku leżała Hinomoto w bandażach, a ja patrzyłem się na to w szoku.
Miałem wizję mniej więcej co się tutaj wydarzyło.
Westchnąłem ciężko i podszedłem do pomieszczenia - kuchni, które jakimś cudem jeszcze nadawało się do użytku i wygrzebałem z gruzu potrzebne przybory.
Szybko wpadłem do pobliskiego sklepu i kupiłem potrzebne składniki, a także nowy opatrunek, ale jak wróciłem to Hino nawet nie przesunęła się o centymetr od czasu, kiedy ją zostawiłem.
Szybko przygotowałem jej klopsiki z mięsem i ziemniaki, a także zostawiłem w najczystszym miejscu kuchni pieczywo, masło oraz parę innych drobnostek, które mogłaby użyć, jako śniadanie. Ostatecznie obok położyłem zgrzewkę wody.
Zastanawiałem się chwilę, czy budzić Hino, czy zostawić jedzenie przy niej z jakąś notką, że jak się nie doprowadzi do porządku to będzie mieć kłopoty z mojej strony.
Ostatecznie zdecydowałem się na tą pierwszą opcję.
Podszedłem do niej i potrząsnąłem jej ramieniem, a ona wymruczała coś nieprzytomna, a potem otworzyła jedno oko.
- Akki? - Zapytała zdziwiona. - Chyba jeszcze śpię...
Zamknęła oczy, lecz ja ją delikatnie pociągnąłem za ramię i sprowadziłem do pozycji siedzącej, a potem rozkazałem:
- Jedz.
Nie stawiała żadnego oporu, wprost przeciwnie - jadła tak szybko, że musiałem jej pilnować, żeby się nie udławiła.
- Pokaż ręce - nie czekając na jej pozwolenie wziąłem jej lewą rękę i zestaw opatrunkowy, który przyniosłem.
- Nie zdezynfekowałaś - westchnąłem. - Poza tym niektóre rany nadają się do zszycia.
- Zszycia? - Zapytała coś nieprzytomnie. - Nie chcę. To będzie boleć.
Przytrzymałem jej rękę i zacząłem dezynfekować, a ona chociaż się wyrywała to i tak nie miała siły mnie powstrzymać przed "operacją".
- To piecze - poskarżyła się.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę - poprosiłem i wziąłem igłę tak, żeby jej nie zauważyła, a potem zacząłem zszywać ranę.
Zaczęła się jeszcze mocniej wyrywać, a ja po prostu ścisnąłem jej rękę jeszcze mocniej.
W pewnym momencie poczułem mocne ugryzienie w ramię.
- Auu.. - Syknąłem.
Spojrzałem na nią, płakała. Może nie lubiła igieł.
Na szczęście szybko uporałem się z raną i to była chyba jedyna, która wymagała zszycia.
Chociaż jednocześnie musiałem sam zabandażować ugryzienie, ponieważ głęboko rozdarła mi skórę i leciała krew.
Z drugą ręką poszło już łatwiej, zająłem się także pozostałymi ranami i położyłem ją do łożka.
- Dzięki - odezwała się. - Myślałam, że już nie wrócisz i nie wiem czemu płakałam, ale dzięki, że wróciłeś, nawet jeśli to tylko w moim śnie.
- Śpij - powiedziałem i wyskoczyłem przez okno.
Wróciłem do "zbrojowni" w mieszkaniu Rin i zdjąłem zbędny ekwipunek, ostatecznie pozostawiając sobie parę noży, truciznę oraz dwa pistolety.
Następnym moim celem było mieszkanie, gdzie się odświeżyłem.
Chyba czasy spokoju w tym mieście się skończyły się spokojniejsze czasy i Dzielnica Mroku chyba trochę się ożywi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz