poniedziałek, 21 lipca 2014

(Wataha Mroku) Od Aoime

 Kiedy już udało mi się zamknąć oczy i zasnąć, obudził mnie wyjątkowy rumor. Ktoś walił do drzwi jakby za moment jakieś krwiożercze zombie miało mu wyjeść wątrobę i mózg. Chyba oglądam za dużo filmów ostatnio...
Wsunęłam stopy w kapcie (udało mi się dorwać różowe króliczki z zębami wampirów, kiedy chodziłam obijały  uszkami o siebie, były strasznie urocze) i zeszłam po schodach na dół.
Tajemnicza osoba numer jeden nadal waliła do drzwi.
Przecież idę.
- Cześć, Ao, mogę wejść? - Hino była strasznie zdenerwowana i mówienie spokojnie przychodziło jej z trudem.
- Jasne - utworzyłam drzwi szerzej.
- Dzięki.
Zaprosiłam ją gestem na kanapę.
- Alex nie żyje.
- Co? O czym ty mówisz?
- Alastair nie żyje.
Poczułam, jak ulatuje ze mnie życie, cała energia pryska i zostaje tylko ogromna pustka.
- Może faktycznie lepiej usiądźmy, słabo wyglądasz - zaproponowała.
Przyniosła mi też butelkę zimnej wody z lodówki. Opowiedziała szczegóły.
Teraz to wszystko zastąpił gniew, ślepa furia, jedynym celem została zemsta. Była chyba równie wkurwiona jak ja.
- Co to za wilk? - zapytała.
- Nie mam pojęcia, znalazłam go podczas spaceru, był ostro zraniony przez jakiegoś dupka, czekam, aż wróci do siebie i go wypuszczę.
Kiwnęła głową na znak, że rozumie i podniosła się.
- Będę się zbierać. A tobie przyda się sen.
Wstała i ruszyła w kierunku drzwi. Ale ja nie wróciłam do łóżka. Sięgnęłam po telefon.
Miałam pewien plan...

- Jest z tobą Hinomoto?
- Nie.
- Dobrze. Nie chcę, żeby o tym usłyszała. - Nie miałam zamiaru nikogo w to mieszać, poza Akkim. Ciekawe, czy wyczuł moją desperację, że zwracam się do niego. Wiedziałam, że kiedyś się tym zajmował i wychodziło mu to bardzo dobrze.
- Jest praca?
- Tak.  Klientka spotka się z tobą dzisiaj. - Klientka. -  Postaraj się w to nie mieszać Hinomoto, lepiej by o tym wiedziała jak najmniej.
- Rozumiem. A gdzie się spotkamy?
- Wyślę ci sms-em miejsce i czas spotkania. Pamiętaj o tym, żeby go skasować od razu potem, jak przeczytasz - przestrzegłam go.
- Cóż... Dawno już nikogo nie zabiłem - westchnął.
Czyżby się wycofywał? Musiałam działać, zależało mi na tym.
- Nie mów, że wymiękasz z tego - zakpiłam z niego. - Wiem o wielu rzeczach. Na przykład o tym, że w miejscu gdzie byłeś ty i Mins, znaleziono ponad setkę trupów, a to nie wygląda na robotę tylko jednej osoby.
- Najwyraźniej nie da się nic przed tobą ukryć. Masz rację, trochę tęskniłem za tym uczuciem, jak kogoś zabijam - roześmiał się. - Mam nadzieję, że nie straciłem formy. Spotkam się z tą osobą.
Idealnie. Godziny przed spotkaniem minęły na planowaniu.

Kiedy dotarłam na miejsce, Akki już tam był. Był trochę zdziwiony, kiedy odsłoniłam twarz.
Sprawa poszło szybko, przyjął moje warunki.
- Mam go zabić? -powtórzył.
- Nie - odparłam z uśmiechem. - Chcę się nim trochę pobawić.
Uśmiechnęłam się szerzej. Radość aż mnie rozpierała na  myśl o torturach, które mu zadam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz