czwartek, 24 lipca 2014

(Dzielnica Mroku) od Akatsukiego

Zastanawiało mnie, kiedy Mon Salai uderzy, a w to, że uderzy nie wątpiłem. Na pewno dołączy się do tej zabawy, chociaż moim zdaniem to jest bardziej niczym gra w której nikt nie wygra, ponieważ żadne z nich nie zamorduje przeciwnika, gdyż byłoby to zbyt łagodne.
A ja zostałem w to wszystko wplątany, jako pionek Aoime.
Poza tym ciekawe co u Rin, ponieważ będzie mi potrzebny nowy ekwipunek. Wyszedłem z domu i akurat zobaczyłem, jak wracała do domu i rozstała się z jakimś chłopakiem.
Oooo... Czyżby nieczuła do szpiku kości Rin się zakochała?
Zdawała się mieć całkiem niezły humor.
 - Hej - przywitałem się.
 - Co tam zboczony psie? - Odparła.
 - Mogłabyś to sobie darować? - Zapytałem.
 - Nie - odpowiedziała. - Ponieważ wyzywanie ciebie sprawia mi przyjemność, ale jak chcesz to mogę wymyślić tobie jakieś nowe wyzwiska.
 - Nie dzięki - odparłem.
 - Chcesz wejść? - Zapytała się. -
 - Skorzystam z propozycji - odparłem. - Ale może najpierw wejdziemy do "zbrojowni".
 - Jasne - odparła. - Coś się stało? Od tak dawna nie korzystałeś z trucizn, w ogóle z nich nie korzystałeś od dołączenia do Forever Young.
 - Wynikły pewne komplikacje - westchnąłem.
 - Mam nadzieję, że z kimkolwiek walczysz to cię zabije i wreszcie nie będę miała zboczeńca w sąsiedztwie^^.
 - Aż tak mnie nie lubisz?
 - Nie - odparła i zastanowiła się dłuższą chwilę.
Jej uśmiech rozjaśnił uśmiech sadysty:
 - Ja ciebie naprawdę nienawidzę i bym cię wykastrowała, poddała torturom itd.
 - Więc czemu tego nie zrobisz?
 - Ponieważ Beta powinna dawać dobry przykład - westchnęła.
Zacząłem się rozglądać po dalszej części "zbrojowni" i nagle zobaczyłem rękawice bokserskie.
 - Może chcesz powalczyć? - Zaproponowałem.
 - Tylko potem nie leć do Aoime z płaczem, że cię pobiłam - odparła zakładając rękawice.
To chyba znaczyło "tak".
 - Zobaczymy jeszcze kto poleci do Alfy z podkulonym ogonem - roześmiałem się i również założyłem je.
 - Ooochh... Czyżby mały zboczony kundel nabrał ostatnio za dużo pewności?
 - A w ogóle co to był za chłopak z którym wracałaś? - Zapytałem zainteresowany.
Nagle Rin zrobiła wypad do przodu i zaatakowała mnie z zamiarem uderzenia w szczękę, a mi ledwie się udało to zablokować.
 - Czyżbym trafił w czuły punkt? - Roześmiałem się atakując.
 - O czym ty mówisz ty degeneracie? - Zablokowała mój cios i po chwili uderzyła po raz kolejny. - Dopiero dzisiaj go poznałam i byłam z nim na strzelnicy.
 - Jestem pewny, że jest w tym coś więcej - powiedziałem. - Ty i spotkanie się z chłopakiem? Ty nie kumplujesz się zbytnio z chłopakami nie licząc mnie. - Zaatakowałem ją.
 - Ciebie? A kiedy niby zostałeś moim kumplem? - Znowu próbowała dosięgnąć mojej szczęki. - Nigdy nie nazwałabym ciebie moim kumplem, przecież już ci mówiłam, że jesteś moim wrogiem i zabawką do wyżywania się! - Wciekła się. - Nie zniżyłabym się do twojego poziomu, żeby się z tobą zadawać, jedyne co uważam za słuszne to tępienie, takich zboczeńców, jak ty!
 - A on to niby jest taki fajny i spoko? - Uniosłem brwi i jednocześnie wykonywałem unik przed jej prawym sierpowym, który ostatecznie ledwie mnie musnął, aczkolwiek przy tej sile co włożyła w cios to i tak miałem wrażenie, jakby mi zrobiła dziurę na wylot swoją pięścią.
 - A o co ci niby chodzi? Może byś się odpierdolił od cudzych spraw!? - Tym razem był lewy backhand, który na szczęście zablokowałem. - Ogarnij się, że między nami nic nie ma, a nawet jeśli by było to byś był ostatnią osobą, która by się tego dowiedziała, więc się ode mnie odwal! Poza tym co się ostatnio tak kręcisz wokół Aoime!?
 - A co ma do tego Aoime!? - Wymierzyłem coś w jej podbródek, ale i tak go zablokowała.
 - Na początku wyglądała, jakbyś jej podpadł, ponieważ na moich kamerach było widoczne, jak ciebie śledziła - wyjaśniła. - Co ty jej takiego zrobiłeś ty skończony zbolu?! - Warknęła.
 - Ogarnij się! - Odwarknąłem.
 - To chyba ty powinieneś się ogarnąć!
 - To ty to zaczęłaś!
 - Nie, to ty przypierdoliłeś się do mojego życia!
Oboje zaatakowaliśmy jednocześnie i nasze pięści się zderzyły.
 - Czemu się dzisiaj bijesz, jak pitbul? Czyżby coś się wydarzyło między tobą, a tym chłoptasiem?
Warknęła i zaatakowała mnie serią ciosów, przed trzema z nich się uchyliłem, jednak czwarty mnie trafił.
 - Znowu wracasz do tej kwestii?! - Wyglądała na coraz bardziej wściekłą. - Poza tym jestem wściekła z powodu o tym, że przypominasz mi ciągle o tych niedorozwiniętych glinach...!
 - A co do tego mają gliny? - Zainteresowałem się, atakując ją.
 - Te przebrzydłe ludzkie kreatury przypierdoliły się do mnie, że jestem młoda i powinnam chodzić do liceum, mam tyle lat, że by im gały z oczy powychodziły, w dodatku, jak chciałam ich trochę torturować, to Shane mnie powstrzymał.
 - A więc twój chłopak nazywa się Shane!
 - Mówiłam ci, że on nie jest moim chłopakiem nie jeden raz, więc dlaczego twój niedorozwinięty mózg nie chce przyjąć tej informacji!
Oddaliliśmy się od siebie na chwilę mierząc wzrokiem.
 - Chyba pora trochę podkręcić tempo... - Zaczęła atakując mnie.
 - ... I siłę! - Dokończyłem.
Rzuciliśmy się na chwilę i przez dłuższą chwilę byliśmy w zwarciu.
 - A więc co było dalej z tymi policjantami?
 - Zapisali nas do liceum - warknęła, a jej twarz stała się jeszcze bardziej wściekła na to wspomnienie.
 - Hahhaa - roześmiałem się uchylając przed kolejnym ciosem. - Masz pecha!!! Nie chciałbym tak skończyć.
 - Nie martw się - uśmiechnęła się diabelsko. - Oprócz naszej dwójki pojawi się tam jeszcze jeden uczeń! Zapisałam również ciebie.
 - No chyba coś cię pojebało - warknąłem atakując ją.
Nasze pięści znowu się zderzyły i byliśmy w zwarciu.
 - Co powiesz, żeby na dzisiaj było tyle? - Zaproponowała. - Każde z nas oberwało 5 razy.
Rin wzięła dwie butelki wody i jedną mi rzuciła.
Otworzyłem ją i się napiłem.
Dziewczyna się rozciągnęła.
 - Aach... To była całkiem niezła rozgrzewka przed następną walką.
 - Chcesz kolejną rundę jutro?
 - A co? Tchórzysz? - Uniosła brwi.
 - No chyba nie, za to następnym razem nie będę się wstrzymywał - oznajmiłem.
 - Ani tym bardziej ja - uśmiechnęła się. - I z chęcią zobaczę, jak będziesz leżał powalony przeze mnie na ziemi.
Roześmiałem się:
 - Nie sądzę, żeby to było możliwe, za to chcę zobaczyć, jak będziesz mnie prosić, żebym cię nie skopał - zakpiłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz