Wylądowałem w pierwszym lepszym barze sącząc kolejne słabe
drinki. Przechyliłem szklankę i po moim gardle spłynęła resztka słodkawego
płynu. Oparłem dłonie na stoliku i
przyjrzałem się swojemu zniekształconemu odbiciu w szkle. Od tyłu podeszła
jakaś truskawkowa blondynka.
- Na koszt firmy. – Szepnęła mi do ucha, postawiła kolejną
szklankę na stole i odeszła kręcąc biodrami. Mój wzrok z powrotem powędrował do
pustej szklanki. Palce zacisnęły się na zimnym szkle aż to popękało. Rozkruszyło
się w moich dłoniach.
Chwyciłem nowego drinka i znów zacząłem delektować się ciepłem
rozchodzącym się w moim wnętrzu.
- Alex.? – usłyszałem kroki i niedowierzający głos jakiejś
kobiety. – Myśleliśmy, że nie wrócisz...
Urwała w momencie kiedy przekrzywiłem głowę. Jej oczom
ukazały się ciemne znaki na mojej twarzy. Zmarszczyłem brwi.
- Skąd go znasz.?
- Czemu wyglądasz jak on.? – Odgryzła się.
Złote spojrzenie powędrowało po ciele dziewczyny. Długie
czerwone włosy które kontrastują ze zbyt bladą twarzą.
- Jak Cię nazywają.? – Zadałem kolejne pytanie.
- Hinomoto.
Także mnie zlustrowała.
- No więc. Czemu wyglądasz zupełnie jak Alastair.?
- Był moim bratem.
Zapadła głucha cisza. Złote oczy wpatrzone w czerwone. Dziewczyna
pobladła jeszcze bardziej o ile to możliwe.
- Był.? – Wyszeptała.
- Zabiłem go.
Mimo nieciekawej rozmowy w moim wnętrzu panował spokój .
Wreszcie wszystko się skończyło. Ukrywanie się, śledzenia, zmiany tożsamości.
- Jak.?
Cofnijmy się do tych wydarzeń. Wpadłem w pętle swoich
wspomnień.
***
- Bracie.
Alex odwrócił się błyskawicznie.
- Co Ty tu robisz.?! Przecież zginąłeś.
- Całe życie w błędzie. – Przymknąłem oczy.
- Jakim cudem.? – Spytał sztywno.
- Już na początku wojny musiałem odejść. Udawać zmarłego,
żyć w przestępczym światku. Tylko po to byś mógł żyć spokojnie. Aktualnie
polują na nas ludzie. Sądzimy, że to kwestia działalności mojej poprzedniej
watahy. Przepraszam za to, co zachwalę nastąpi.
Chłopak zmienił postawę na czujną. W smutku pokiwałem głową
i błyskawicznie wbiłem w jego bok zatrute ostrze. Złote oczy powoli bledły. Traciły
swój blask.
Złapałem upadające ciało w ramiona.
- Onii-San… - Słaby głos Alexa.
- Nic nie mów. Cokolwiek się stanie zawsze będę Cię kochał
mój młodszy, głupi braciszku.
Położyłem dłoń na spoconym czole
brata i przy pomocy technik medycznych odebrałem mu świadomość. Z bezwładnym
ciałem na rękach podszedłem do jeziora i wszedłem do wody. Wyciągnąłem ręce
zaciskając pięści. Z melancholią patrzyłam na niknące w głębi ciało mojego
małego brata.
***
- JAK do cholery.!? – Do -rzeczywistości
przywrócił mnie krzyk Hinomoto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz