Po akcji w której wziąłem udział szybko się zmyłem z Rin, by się ogarnąć, a potem czekałem, aż ona będzie gotowa przed jej mieszkaniem:
- A więc o czym chciałeś pogadać? - Zapytała.
- Masz - rzuciłem jej czarną foliową torebkę.
- Co to jest? - Zapytała.
- Sam chciałbym wiedzieć - stwierdziłem. - Znalazłem to przez przypadek, podczas gdy wybuchło zamieszanie na scenie.
Otworzyła torebkę i zajrzała do niej.
- To przecież?! - Wykrzyknęła zdumiona. - Czy to możliwe, żeby?!
- Mhm - przytaknąłem. - Chciałbym wiedzieć co to tam robiło i z czego to się składa.
Przysunęła się bliżej mnie.
- Jesteś pewna, że nikt tego nie zauważył? - Zapytała cicho. - Byłeś wtedy z nami wszystkimi.
- Może i zauważyli, ale to nie ma znaczenia, ponieważ to było tak całe zabrudzone, więc nie dało się nawet odgadnąć tego kształtu, nie mówiąc o kolorze, ani tym bardziej co to jest.
Wzięła i dyskretnie schowała torebkę, wraz z jej zawartością.
- Czyżby oznaczało to, że jednak wynikną problemy? - Zastanowiłem się.
- Nie sądzę - stwierdziła. - Może to jednak oznaczać, że nawet my, wilki, nie wiemy pewnych rzeczy o tym mieście i ludziach.
- Co zamierzasz zrobić? Chcesz się dowiedzieć co to jest? - Zapytałem. - Nawet, jeśli może to być bardziej niebezpieczne, niż myślisz.
- Oczywiście - odparła.
- Nie sądzisz, że będziesz za bardzo ingerować w sprawy tego świata? - Spytałem.
- Najwyraźniej nie będę pierwszą, która to zrobi - stwierdziła ponuro.
- Nie wydawało ci się to trochę, że to miejsce było nieco dziwne? - Zapytałem.
- Fakt. Nawet, jak na ludzi to nie jest normalne miasto - stwierdziła. - I nie tylko pod naszym względem.
- Normalne również nie było to, że kiedy przyjechaliśmy miasto było puste, a cmentarze były pełne nowych nagrobków - dodałem. - A także ten dziwny gostek tam, który na pewno nie był człowiekiem.
- A potem nagle wrócili wszyscy ludzie, jak gdyby nigdy nic - zastanowiła się. - To też na pewno nie jest normalne, a teraz to co znalazłeś...
Podeszliśmy do jej oczka wodnego, a ona wrzuciła kamyk od niego.
Patrzyliśmy się na poszerzające wokół niego kręgi wody.
- Głupio mi to mówić, ale najwyraźniej wszyscy jesteśmy w błędzie - westchnęła.
- Przeniesienie przez tajemniczy portal? Wola bogów? - Zastanowiło mnie. - Czy nie za bardzo zrzucamy winę na jedynie znane nam czynniki, które są nienależne od nas?
- Co masz na myśli?
- A bo ja wiem, w końcu miałem na myśli nieznane czynniki - wzruszyłem ramionami.
- Myślisz, że jeszcze kiedyś wrócimy? - Je wyraz twarzy był zagadkowy.
Zastanawiało mnie, czy ona chce wracać... Miała tutaj komputery, internet, posiadała wysokie umiejętności hakerskie, niezwykle szybko się uczyła i była sprytna itd. Z pewnością, by sobie tutaj poradziła.
- Rin, myślę, że wszystko jest możliwe - powiedziałem. - Zarówno to, że wrócimy czy to,że nie wrócimy.
- A tak z innej beczki to podobno jutro jesteś zapisana do szkoły, zamierzam pójść? - Wyobraziłem ją sobie w szkolnym mundurku i musiałem stłumić śmiech.
- Chyba o czymś zapomniałeś - spojrzała na mnie. - TY też masz przyjść.
- Ale czy wtedy kogoś z tobą nie było? - Przypomniałem sobie. - Ten chłoptaś z ognia, Shane. On też ma przyjść?
- Mhm - mruknęła. - Co powiesz na wagary pierwszego dnia szkoły.
- Nie no, jeden dzień możemy tam pójść - machnąłem ręką. - Jak będzie nudno to najwyżej zerwiemy się po pierwszej lekcji.
- Jakoś sobie tego nie wyobrażam - westchnęła. - Przecież trzeba rano wstawać, codziennie chodzić, uczyć się... Nie rozumiem ludzi, jak oni coś takiego wytrzymują.
- Jak chcesz to mogę rano po ciebie wpaść - zaproponowałem. - Nie sądzę, żebyś inaczej ruszyła się tam, a na pewno nie chcemy, żebyś znowu zwracała uwagę policji.
Westchnęła ciężko:
- No dobra. Pójdę do tego czegoś zwanego liceum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz