środa, 16 lipca 2014

(Wataha Mroku) Od Aoime

Dni mijały na organizacji tego miejsca. Jeśli mamy tu zostać, dopóki nie odkryjemy tajemnicy portalu to chociaż wykorzystujmy możliwości tego miejsca.
Martwiło mnie tylko, że moja wataha gdzieś znikała, przykładowo taki Mins wyruszył gdzieś, nikt nie wie gdzie, by "zrozumieć samego siebie", Love za nim pobiegła, reszta też się gdzieś włóczy... A ja byłam jak bezradna matka, chcąca zapewnić bezpieczeństwo im wszystkim.
I musiałam znaleźć za wszelką cenę Akiego i wyczyścić mu  z pamięci całą tą sytuację...
Jednak nie było mi dane planowanie tego wszystkiego i wyobrażanie sobie jego obitej mordy... Aż serce pęka.

Swoją drogą, czemu coraz więcej osób zapuszcza się do mojego domu bez pozwolenia? Zatęskniłam za nabijanymi wnętrznościami na pal przed domostwem... Chociaż może teraz uznaliby mnie za opętaną i wsadzili w kaftanik bezpieczeństwa i do paki. Kiepski pomysł.
Czekałam, aż podejdzie. Nie znałam jej zapachu, była nowa i zionęła śmiercią. Milusio.

 - Witam. 
Moja rozmówczyni nie wydawała się ani miła ani łagodna, a już na pewno nie kobieca w tym momencie.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Ari, z tego co widzę, macie słabe wilczki. Ty jednak nie jesteś taka słabiutka.
- Skąd możesz wiedzieć jaką kto ma siłę?
- To proste. Jeden się nieco chciał pobawić, wzięłam jego łeb jakbyś chciała to ci go zwrócę - uśmiechnęła się maniakalnie, ale w piękny sposób, miała cięty język, zaczynało mi się to podobać... do czasu, aż nie zobaczyłam jego łba.
- Co?
Tak, bo właśnie w tym momencie pod moimi stopami leżał łeb nikogo innego jak Shadow'a. Na początku odczułam ulgę, bo przypomniałam sobie te wszystkie chwile, kiedy zagrażał mi albo komuś z moich pobratymców, następnie zawód, bo przypomniałam sobie tamtą noc, a na końcu złość, że została mi odebrana możliwość skrócenia go o głowę. Gdzieś tam w środku przebijał się smutek, bo jednak był to mój towarzysz swego czasu... Obawiałam się tylko, że to wszystko odbiło się w mojej mowie ciała, a emocje malowały się na mojej twarzy i było to wszystko widać jak na dłoni.
- Nie wiem, czy wiesz, ale po takim przywódcy wilki się tylko marnowały, do tego był niezbyt przyjazny - jedno trzeba było jej przyznać, potrafiła stać nieruchomo. 
- Kim ty do cholery jesteś? - zaczynałam się denerwować, a ona to odczuła.
- Jednym z popularniejszych morderców. Niestety mam pewnie uniedogodnienia jeśli chodzi o moje gusta smakowe. Jednak bez stresu, nie żywię się wilkami. Tak nawiasem, on był niższy z dwie rangi.
- Rangi? - zbiła mnie z tropu.
- Dzielę wilki na rangi, czyli ich umiejętności. W tym przypadku był z  dwie rangi niżej niż ja, ty jesteś wahająca się z tego co widzę - wbiła we mnie wzrok.
- Słucham?
- Niedługo będziesz równa mojej sile, ponieważ się rozwijasz.
- Jakim żywiołem władasz? - zapytałam.
- Spójrz pod nogi, na ściany i na sufit. - uśmiech jej nie opuszczał.
- Co to? - poderwałam się na nogi.
Zaniepokoiłam się, widząc, jak jej powietrze jest wszędzie. Mogłaby to zniszczyć bez problemu.
- Moja moc.
- Powietrze. - rzuciłam pod nosem.
Cudownie. Kolejna osoba, która ma stanowczo za wysokie ego i będzie rządzić powietrzem.
- Nietrudno zgadnąć.
- Poza tym, może zdradzisz mi wasze nazwy? 
- Jestem Aoime, a ty zabiłaś Shadowa.
- Czyli według waszych zasad mogę zostać alfą, czyż nie? - wyraźnie było widać, że kpi sobie ze mnie.
- Nie wiem, czy taki geniusz jak ty chce się na to pisać. 
- Geniusz to głupia nazwa ludzka na osoby z niemałymi umiejętnościami. Raczej nie było to niegrzeczne czy nietaktowne.
- Na zostanie alfą potrzeba zgody reszty - ciągnęłam dalej, nie zważając na nią - Nie wiem, czy uda ci się ją uzyskać pozostając w takim nastawieniu, a chyba nie chcesz rządzić trupami, mordując nas wszystkich? 
Zamyśliła się, prawdopodobnie wymyślając jakąś ciętą ripostę, która zdenerwuje mnie jeszcze bardziej, ale zamiast tego... cóż, zaskoczyła mnie.
- Więc co proponujesz?
- Zmianę nastawienia, zgarnięcie posady alfy i trochę dobrej zabawy?
- Mówiłaś, że na to potrzebna jest zgoda pozostałych.
- Którą ja jestem w stanie ci załatwić - uśmiechnęłam się tajemniczo - Więc jak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz