środa, 30 lipca 2014

(Dzielnica Mroku) od Rin

Rano pod moimi drzwiami był Akatsuki. Zwykle nie miałam problemów ze wczesnym wstawaniem, ale dzisiaj nie chciało mi się tego robić, dla mnie ranek w ogólnie mógłby nie nadejść.
 - Hej - mruknęłam na przywitanie.
 - Co taka ponura mina? - Zdziwił się. - Zawsze słyszałem, jakąś obelgę lub wyzwisko przy przywitaniu, nie jesteś przypadkiem chora?
 - Zamknij się niedorozwoju - mruknęłam. - Lepiej?
 - Cóż... To brzmi bardziej w twoim stylu - stwierdził.
 - Może się dzisiaj przejdziemy? - Zaproponowałam. - Nie mam ochoty dzisiaj jechać samochodem czy busem.
 - Jak wolisz - uśmiechnął się. - Naprawdę, aż tak nienawidzisz porannych pobudek?
 - Nie - odparłam. - Po prostu nienawidzę rano ruszać się z łóżka, gdy siedziałam do późna próbując dociec czym jest to dziwne coś co mi dałeś.
 - I co? - Zainteresował się. - Odkryłaś coś?
 - Nic - westchnęłam. - Jednak na razie nie widzę sensu w mówieniu o tym Aoime, jak i tak nic o tym nie wiemy i tak ma pewnie dużo problemów na głowie.
Szliśmy przez pięć minut w milczeniu.
 - Tak w ogóle jest jakiś sens, żebyśmy poszli do tej szkoły? - Zastanowiłam się. - Wystarczyłoby sfałszować dokument o tym, że się wyprowadziliśmy i zmieniliśmy szkołę, nie zajęłoby mi to zbyt długo.
 - Trochę późno na to wpadłaś - stwierdził. - Cóż, możemy w sumie zobaczyć, jak wygląda ludzkie liceum, to może być całkiem ciekawe i zabawne doświadczenie - uśmiechnął się tajemniczo.
 - Co ty planujesz? - Zmrużyłam oczy. - Mam cię na oku, więc nie próbuj wykręcić niczego podejrzanego.
 - Poza tym to może być całkiem niezła przykrywka dla ludzi i możesz dzięki temu zabić czas, a przy twojej pamięci nie musisz się nawet uczyć, więc nie ma problemu.
 - W sumie to masz rację - zamyśliłam się. - Ale to i tak to jest dosyć uciążliwe.
Zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem, który miał być od dzisiaj naszą szkołą. Zarówno ogrodzenie, jak i brama były imponujące.
 - Zastanawia mnie ile to miasto ma pieniędzy, że pozwala sobie na takie luksusy - spojrzałam na przytłaczające wprost zadbane otoczenie i wielki ogród.
 - To musiało kosztować fortunę - zagwizdał Akki.
Przekroczyliśmy otwartą bramę i zobaczyłam Shane'a, który stał trochę dalej oparty o murek i odwrócił wzrok.
 - To ten twój znajomy? - Zapytał Akatsuki. - Nie wygląda raczej na rozmownego i przyjaznego.
 - Dziwne - zastanowiłam się. - Ostatnio tak się nie zachowywał.
Dzwonek przerwał mi te rozmyślania. Za pięć minut była ósma.
 - Warto chyba byśmy znaleźli swoją klasę - stwierdziłam.
Weszłam do tej ogromnej szkoły i podeszłam do drzwi sekretariatu.
 - A czy nie byłoby spóźnić się na pierwszą lekcję - zaproponował.
 - Daruj to sobie - powiedziałam. - Pójdziemy na pierwszą lekcję tak, jak normalni ludzie, ponieważ nie powinniśmy zwracać na siebie uwagi.
 - Moim zdaniem zwraca na siebie uwagę fakt ten, że w ciągu jednego dnia przeniosła się do tej samej szkoły, aż trójka uczniów.
Zapukałam. Cisza.
Westchnęłam i weszłam do sekretariatu, gdzie stała jakaś uczennica z czymś na ramieniu co miało napis "przewodnicząca" - może była przewodniczącą szkoły.
 - A to wy jesteście tymi nowymi uczniami - młoda kobieta (na oko 20 lat) ubrana niezwykle elegancko oderwała na chwilę wzrok od dziewczyny i wydawało się, że prześwietla nas swoim wzrokiem.
Akki wychylił się za mnie. Oboje byliśmy teraz widoczni.
Skrzywiła się widząc nasze kolory włosów i stroje.
 - Co to w ogóle za kolory włosów? W tej szkole nie wolno farbować włosów!
 - To są nasze naturalne kolory włosów - wytłumaczyłam. - One nie były farbowane.
 - Nawet, jeśli to i tak nie macie mundurków.
 - Mundurków? - Zdawało mi się, że się przesłyszałam.
Nagle przypomniało mi się, że wszyscy uczniowie byli w eleganckich mundurkach. Czy ta szkoła musiała być taka... elegancka?
 - Tak, mundurków - przytaknęła energicznie i zwróciła się do dziewczyny. - Mogłabyś ich zaprowadzić do magazynu, powinny być tam jakieś nieużywane mundurki.
 - A co z naszą rozmo... - Zaczęła mówić, ale po chwili wyglądało, jakby się ugryzła w język i po prostu powiedziała. - Tak, proszę pani.
 - W tej szkole wszystko MUSI być PERFEKCYJNE - wyrecytowała. - I NIE będziemy tolerować tutaj żadnego nieposłuszeństwa! Wyjść!
 - Ale przecież jeszcze... - Zaczęłam.
Dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Kiedy zamknęła drzwi odetchnęła.
 - Coś się stało? - Zapytałam nie rozumiejąc tej całej farsy.
 - Nic takiego - powiedziała cicho. - Po prostu według niej w tej szkole wszystko MUSI być PERFEKCYJNE i jest podobno niezwykle straszna, kiedy się jej sprzeciwicie, najlepiej to wgl. jej unikać.
 - A my też musimy nosić te mundurki? - Zapytałam.
 - Niestety - westchnęła. - Większość osób nie ma z tym problemu, ale ja też ich nienawidzę, w ogóle nie chciałam być przewodniczącą szkoły.
 - A więc czemu nią jesteś? Po co się zgłosiłaś? - Zapytał Akatsuki.
 - Nie zgłosiłam się. Zostałam zmuszona przez szkołę, ponieważ będą mnie trzymać pod ręką i pod kontrolą, gdyż według nich jestem buntownicza i "niebezpieczna".
 - Coraz mniej podoba mi się ta szkoła... - Mruknęłam
W międzyczasie podszedł do nas Shane, on też był bez potwora na sobie zwanego w tej szkole mundurkiem.
 - A właśnie, jeśli nie wiecie cała trójka będzie chodzić do klasy 1C, tam gdzie ja.
 - Ja jestem Rin - powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam.
 - A ja Akatsuki - przybrał niezwykle naturalny uśmiech.
 - A ja Shane Collins - powiedział.
 - A co z waszymi nazwiskami? - Zapytała się w moją stronę.
 - Nie lubię swojego nazwiska - wymyśliłam na poczekaniu.
 - Podobnie, jak i ja - dodał. - Poza tym nasze nazwiska są dosyć trudne do wymówienia.
 - A ja jestem Alice - powiedziała i nagle zadzwonił dzwonek przez co nie usłyszeliśmy jej nazwiska.
 - Wygląda na to, że rozpoczęła się pierwsza lekcja - skomentował Shane.
 - Cóż... Już się na nią nie wyrobimy - stwierdziła Alice. - Nie żeby mi się chciało iść na matematykę. Na drugiej jest wychowawcza, to może nawet lepiej, że zerwiemy się z pierwszej godziny.
Spojrzała na kamery.
 - Chodźcie szybko - powiedziała. - Musimy się wmieszać w tłum i dotrzeć do magazynu, dopóki jeszcze jest tłum, bo potem zwrócimy na pewno uwagę ochroniarza poprzez te kamery.
 - A w magazynie nie ma kamer? - Zapytałam.
 - Nie ma - odparła. - To jedno z nielicznych miejsc w którym nie trzeba udawać snobka w bogatej szkole.
 - Ty chyba naprawdę jej nienawidzisz - stwierdziłam. - Tej szkoły.
 - Wkrótce zrozumiesz dlaczego - powiedziała. - Czasami mam wrażenie, że robią uczniom w tej szkole pranie mózgu, mówiąc im ciągle jacy powinni być i jakie mają szczęście tutaj być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz