Rano pod moimi drzwiami był Akatsuki. Zwykle nie miałam problemów ze wczesnym wstawaniem, ale dzisiaj nie chciało mi się tego robić, dla mnie ranek w ogólnie mógłby nie nadejść.
- Hej - mruknęłam na przywitanie.
- Co taka ponura mina? - Zdziwił się. - Zawsze słyszałem, jakąś obelgę lub wyzwisko przy przywitaniu, nie jesteś przypadkiem chora?
- Zamknij się niedorozwoju - mruknęłam. - Lepiej?
- Cóż... To brzmi bardziej w twoim stylu - stwierdził.
- Może się dzisiaj przejdziemy? - Zaproponowałam. - Nie mam ochoty dzisiaj jechać samochodem czy busem.
- Jak wolisz - uśmiechnął się. - Naprawdę, aż tak nienawidzisz porannych pobudek?
- Nie - odparłam. - Po prostu nienawidzę rano ruszać się z łóżka, gdy siedziałam do późna próbując dociec czym jest to dziwne coś co mi dałeś.
- I co? - Zainteresował się. - Odkryłaś coś?
- Nic - westchnęłam. - Jednak na razie nie widzę sensu w mówieniu o tym Aoime, jak i tak nic o tym nie wiemy i tak ma pewnie dużo problemów na głowie.
Szliśmy przez pięć minut w milczeniu.
- Tak w ogóle jest jakiś sens, żebyśmy poszli do tej szkoły? - Zastanowiłam się. - Wystarczyłoby sfałszować dokument o tym, że się wyprowadziliśmy i zmieniliśmy szkołę, nie zajęłoby mi to zbyt długo.
- Trochę późno na to wpadłaś - stwierdził. - Cóż, możemy w sumie zobaczyć, jak wygląda ludzkie liceum, to może być całkiem ciekawe i zabawne doświadczenie - uśmiechnął się tajemniczo.
- Co ty planujesz? - Zmrużyłam oczy. - Mam cię na oku, więc nie próbuj wykręcić niczego podejrzanego.
- Poza tym to może być całkiem niezła przykrywka dla ludzi i możesz dzięki temu zabić czas, a przy twojej pamięci nie musisz się nawet uczyć, więc nie ma problemu.
- W sumie to masz rację - zamyśliłam się. - Ale to i tak to jest dosyć uciążliwe.
Zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem, który miał być od dzisiaj naszą szkołą. Zarówno ogrodzenie, jak i brama były imponujące.
- Zastanawia mnie ile to miasto ma pieniędzy, że pozwala sobie na takie luksusy - spojrzałam na przytłaczające wprost zadbane otoczenie i wielki ogród.
- To musiało kosztować fortunę - zagwizdał Akki.
Przekroczyliśmy otwartą bramę i zobaczyłam Shane'a, który stał trochę dalej oparty o murek i odwrócił wzrok.
- To ten twój znajomy? - Zapytał Akatsuki. - Nie wygląda raczej na rozmownego i przyjaznego.
- Dziwne - zastanowiłam się. - Ostatnio tak się nie zachowywał.
Dzwonek przerwał mi te rozmyślania. Za pięć minut była ósma.
- Warto chyba byśmy znaleźli swoją klasę - stwierdziłam.
Weszłam do tej ogromnej szkoły i podeszłam do drzwi sekretariatu.
- A czy nie byłoby spóźnić się na pierwszą lekcję - zaproponował.
- Daruj to sobie - powiedziałam. - Pójdziemy na pierwszą lekcję tak, jak normalni ludzie, ponieważ nie powinniśmy zwracać na siebie uwagi.
- Moim zdaniem zwraca na siebie uwagę fakt ten, że w ciągu jednego dnia przeniosła się do tej samej szkoły, aż trójka uczniów.
Zapukałam. Cisza.
Westchnęłam i weszłam do sekretariatu, gdzie stała jakaś uczennica z czymś na ramieniu co miało napis "przewodnicząca" - może była przewodniczącą szkoły.
- A to wy jesteście tymi nowymi uczniami - młoda kobieta (na oko 20 lat) ubrana niezwykle elegancko oderwała na chwilę wzrok od dziewczyny i wydawało się, że prześwietla nas swoim wzrokiem.
Akki wychylił się za mnie. Oboje byliśmy teraz widoczni.
Skrzywiła się widząc nasze kolory włosów i stroje.
- Co to w ogóle za kolory włosów? W tej szkole nie wolno farbować włosów!
- To są nasze naturalne kolory włosów - wytłumaczyłam. - One nie były farbowane.
- Nawet, jeśli to i tak nie macie mundurków.
- Mundurków? - Zdawało mi się, że się przesłyszałam.
Nagle przypomniało mi się, że wszyscy uczniowie byli w eleganckich mundurkach. Czy ta szkoła musiała być taka... elegancka?
- Tak, mundurków - przytaknęła energicznie i zwróciła się do dziewczyny. - Mogłabyś ich zaprowadzić do magazynu, powinny być tam jakieś nieużywane mundurki.
- A co z naszą rozmo... - Zaczęła mówić, ale po chwili wyglądało, jakby się ugryzła w język i po prostu powiedziała. - Tak, proszę pani.
- W tej szkole wszystko MUSI być PERFEKCYJNE - wyrecytowała. - I NIE będziemy tolerować tutaj żadnego nieposłuszeństwa! Wyjść!
- Ale przecież jeszcze... - Zaczęłam.
Dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Kiedy zamknęła drzwi odetchnęła.
- Coś się stało? - Zapytałam nie rozumiejąc tej całej farsy.
- Nic takiego - powiedziała cicho. - Po prostu według niej w tej szkole wszystko MUSI być PERFEKCYJNE i jest podobno niezwykle straszna, kiedy się jej sprzeciwicie, najlepiej to wgl. jej unikać.
- A my też musimy nosić te mundurki? - Zapytałam.
- Niestety - westchnęła. - Większość osób nie ma z tym problemu, ale ja też ich nienawidzę, w ogóle nie chciałam być przewodniczącą szkoły.
- A więc czemu nią jesteś? Po co się zgłosiłaś? - Zapytał Akatsuki.
- Nie zgłosiłam się. Zostałam zmuszona przez szkołę, ponieważ będą mnie trzymać pod ręką i pod kontrolą, gdyż według nich jestem buntownicza i "niebezpieczna".
- Coraz mniej podoba mi się ta szkoła... - Mruknęłam
W międzyczasie podszedł do nas Shane, on też był bez potwora na sobie zwanego w tej szkole mundurkiem.
- A właśnie, jeśli nie wiecie cała trójka będzie chodzić do klasy 1C, tam gdzie ja.
- Ja jestem Rin - powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam.
- A ja Akatsuki - przybrał niezwykle naturalny uśmiech.
- A ja Shane Collins - powiedział.
- A co z waszymi nazwiskami? - Zapytała się w moją stronę.
- Nie lubię swojego nazwiska - wymyśliłam na poczekaniu.
- Podobnie, jak i ja - dodał. - Poza tym nasze nazwiska są dosyć trudne do wymówienia.
- A ja jestem Alice - powiedziała i nagle zadzwonił dzwonek przez co nie usłyszeliśmy jej nazwiska.
- Wygląda na to, że rozpoczęła się pierwsza lekcja - skomentował Shane.
- Cóż... Już się na nią nie wyrobimy - stwierdziła Alice. - Nie żeby mi się chciało iść na matematykę. Na drugiej jest wychowawcza, to może nawet lepiej, że zerwiemy się z pierwszej godziny.
Spojrzała na kamery.
- Chodźcie szybko - powiedziała. - Musimy się wmieszać w tłum i dotrzeć do magazynu, dopóki jeszcze jest tłum, bo potem zwrócimy na pewno uwagę ochroniarza poprzez te kamery.
- A w magazynie nie ma kamer? - Zapytałam.
- Nie ma - odparła. - To jedno z nielicznych miejsc w którym nie trzeba udawać snobka w bogatej szkole.
- Ty chyba naprawdę jej nienawidzisz - stwierdziłam. - Tej szkoły.
- Wkrótce zrozumiesz dlaczego - powiedziała. - Czasami mam wrażenie, że robią uczniom w tej szkole pranie mózgu, mówiąc im ciągle jacy powinni być i jakie mają szczęście tutaj być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz