piątek, 18 lipca 2014

(Wataha Ognia) od Brisingera

Było bardzo wcześnie, coś koło 3 rano. Musiałem iść i zobaczyć, czemu alarm w jednym ze sklepów znów się włączył. Wszystko wyglądało w porządku, bez śladów włamania. Muszę wezwać kogoś, kto naprawi ten cholerny alarm. Zamknąłem sklep. Sprawdziłem szybko czy mam jakieś powiadomienia w telefonie i ruszyłem w stronę domu. Przeniosłem się do małego mieszkania niedaleko starego miejsca zamieszkania. Jakoś nie widziało mi się mieszkać w wielkim wieżowcu, który i tak już prawie mnie zabił. Szedłem dalej. Coś mnie zaniepokoiło. Ktoś uparcie za mną podążał. Nie odwracałem się nawet. Znałem już dość dobrze tą okolicę co dawało mi przewagę. Skręcałem w każdą napotkaną uliczkę. Chciałem pozbyć się ogona. Ten ktoś za mną przyspieszył. Cholera. Zawędrowałem w jedną ze ślepych uliczek i zmieniłem się w wilka na oczach "towarzysza". Spojrzałem na niego. Leżał na ziemi. Pokraka? Wyszczerzyłem kły i zrobiłem kilka kroków, potem potężny sus do przodu.
-Czekaj! - wykrzyczał i sam zmienił się w wilka.
To dziwne. Niby, że jest jednym z nas, ale pierwszy raz na oczy go widzę. Czy to znaczy, że w tym świecie ludzie też rodzą się chimerami, takimi jak my? Zacząłem krążyć wokół nieznajomego.
-Kim jesteś? - powiedziałem.
-Właściwie nikim ważnym. Szukam tylko... domu. - odpowiedział.
-Nadal nie wiem, kim jesteś.
-Nazywam się Shane. Shane Collins. Mieszkałem całe życie w Mortal, małe miasteczko daleko stąd. Uciekłem, kiedy ktoś zastrzelił moich rodziców jakiś czas temu i teraz się tak szwendam bez celu. Ale chciałbym gdzieś osiąść na stałe. Czy ty... Czy jest was więcej? Panujesz tak naturalnie nad swoją wilczą postacią?
-Owszem, jest nas więcej. Kiedyś zajmowaliśmy całą krainę, ale za sprawą bogów jesteśmy tutaj. A co do mojej mocy, tak, naturalnie nad nią panuję. - zmieniłem się w człowieka - Widzisz? Wspominałeś też, że szukasz domu. Chyba mógłbym coś na to poradzić. - uśmiechnąłem się lekko.
-Naprawdę? Byłbym wdzięczny.
-I nawet wiem, jak się odwdzięczysz. Będziesz w zamian pracował w jednym z moich sklepów.
-Masz sklepy?
-Tak. Zarządzam Apple'm w tym mieście. Wracając do sprawy domu. Umowa stoi?

<To jak będzie, Shane?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz