Wkrótce rozstałem się z Rin i w moim mieszkaniu postanowiłem się wyposażyć odpowiednio, ponieważ wkrótce mogło mnie czekać spotkanie z Salai, a jak się okazało było ono jeszcze szybciej niż wyszedłem.
Włóczyłem się po mieście nie mając nic do roboty, gdy nagle stanąłem twarzą w twarz z chłopakiem władającym wodą.
Z moim szczęściem to mogła być tylko jedna osoba z tej watahy - Mon Salai.
- Hej - przywitałem się z nim, jak gdyby nigdy nic. - Chcesz pogadać? Może się gdzieś przejdziemy?
Chyba go nieco zaskoczyłem.
- Skoro już to zaproponowałeś to chciałbym wiedzieć co ty robisz? Jaki jest twój powód, żeby jej pomagać?
- Mój powód, to nie może być, to że ta sytuacja jest dla mnie zabawna?
- Zabawna?
- Wasze akcje są bez sensu. Dlaczego po prostu siebie nie zabijcie? Cokolwiek byście nie zrobili żadne z was nie wygra w tej grze. Czyż to nie jest zabawne?
- Zabicie byłoby zbyt proste - odparł. - W końcu to ma być zabawa.
Wzruszyłem ramionami.
- Chyba ciebie nie rozumiem - stwierdził.
- Nie sądzę, żeby była możliwość, żebyśmy siebie rozumieli - zauważyłem. - Nie osiągnęliśmy, ani jednej z dwóch, jeśli nie trzech podstawowych rzeczy, żeby siebie rozumieć.
- Co nie zmienia faktu, że jesteś nieco interesujący.
- Wzajemnie.
Zamilkliśmy. Dogadywaliśmy się nadzwyczaj dobrze, jak na dwóch wrogów, nie, żebym dbał o to kto jest moim wrogiem, a kto nie, ale on już mógł mieć to na uwadze.
- Mam dla ciebie pytanie - uśmiechnąłem się. - Jakie jest najlepsze na nas* określenie? Co trzeba zrobić, żeby naprawdę zrozumieć kogoś innego? Jestem nieco ciekawy co byś na to odpowiedział.
- Nie mam żadnej intencji, żeby odpowiedzieć na twoje pytanie - odparł.
- Ale nie masz, też nic przeciwko o ile się nie mylę. Zresztą nie musisz odpowiadać na moje pytanie, po prostu byłem nieco ciekawy, co byś powiedział.
- Ja za to jestem ciekawy kiedy zaczniesz mówić z sensem.
- Sam jestem tego ciekawy i niestety nie znam odpowiedzi na to pytanie - wzruszyłem ramionami. - Ale jak na razie nie widzę żadnego powodu żebym zdradzał komukolwiek jakie intencje kryją się za moimi słowami, więc chyba pozostanę przy gadce, która dla was jest bezsensem.
- Pewnie nie jedna osoba chciałaby wiedzieć co masz w głowie.
- Sam jestem ciekawy co siedzi w waszych głowach. Może zmienimy temat? - Zaproponowałem. - Może byś opowiedział coś o sobie? - Dodałem.
Czekałem na odpowiedź.
- Doprawdy nie wiem za kogo się uważasz, że wszyscy powiedzą ci to co chcesz usłyszeć na ich temat, jak ty pewnie ciągle ich zwodzisz tak, jak teraz i nic nie mówisz o sobie.
Zignorowałem to co przed chwilą powiedział.
- Więc jesteś bratem Alastaira?
- Przecież już znasz odpowiedź - stwierdził. - Więc dlaczego pytasz?
- Po prostu chciałem usłyszeć to z twoich ust, może wraz z powodem jego zamordowania?
- Nie sądzę, żebym chciał ci powiedzieć - uciął krótko.
- Eeechh... Co za szkoda, a byłem taki ciekawy - zrobiłem minkę zawiedzionego dziecka.
- Możesz wreszcie przestać pogrywać ze mną? - Westchnął. - Cokolwiek byś nie planował na pewno nie potrzebujesz tej informacji.
- Po prostu byłem ciekawy - odparłem. - Cóż... I tak się dowiem. Bye-bye.
Odwróciłem się i odszedłem kilka kroków.
Kompletnie zapomniałem, że złożono mi propozycję dołączenia do ochrony na pewnym bankiecie (ostatecznie ją odrzuciłem, ale i tak zamierzałem się tam pojawić, chociażby żeby sobie na to popatrzyć).
- A więc gdzie idziesz? - Zainteresował się Salai.
- A mam jakiś powód, żeby ci powiedzieć? - Odparłem.
- Czyżbyś miał, jakiś powód, żeby tego nie zrobić - zaczął brnąć w ten temat. - Czyżbyś coś planował?
- Ależ nie - odparłem. - Idę tylko grzecznie na przyjęcie.
- Ty? Na przyjęcie? Tak po prostu? - Niemalże usłyszałem niedowierzanie w jego głosie. - A jaki masz w tym interes?
- Interes? Żaden - nawet nie starałem się ukryć, że kłamię. - Ale jak mi nie wierzysz to możesz pójść ze mną?
- Nie sądzę, żebym chciał się gdziekolwiek wybierać w twoim towarzystwie.
- A coś jeśli jednak coś planuję - chociaż byłem odwrócony, to byłem pewny, że on domyślił się, że na mojej twarzy ukazał się podstępny uśmiech. - Cóż... Możesz pójść ze mną żeby to sprawdzić.
Wyczułem jego badawczy wzrok.
- To będzie okazja, żeby zaimponować swoją bryką - rzuciłem od niechcenia.
- Skąd o tym wiesz?
- Chyba powinienem wiedzieć, to mi sprzątnął samochód sprzed nosa, ponieważ nie mogłem go kupić, bo jakiś geniusz, którego nie będę wymieniał po imieniu** przebił mi portfel z kartami z banku swoim nożem - powiedziałem ponurym głosem. - Doprawdy mam tej osobie ochotę się jakoś odwdzięczyć w podobny sposób - moją twarz rozjaśnił uśmiech sadysty. - Jednak to musi poczekać, to co, może byś mnie chociaż podwiózł?
___________________________________
*jak coś to Akki ma na myśli wszystkie wilki
** chodzi mu o Salai i ich walkę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz