Przyjrzałam się tej melinie i po chwili już widziałam ją w
moim stylu. Używając powietrza bardzo dużo zrobiłam, a to miejsce zaczęło w końcu jakoś wyglądać. Na
dachu zrobiłam coś na wzór ogrodu. Reszta pomieszczeń była zrobiona w dość
nowoczesnym stylu. Było mało mebli, a pomieszczenia były jasne. Wszędzie było
dużo roślinności. Pod wieczór odsapnęłam. Powoli czułam głód, tak więc zaczęłam
zwiedzać tereny. Nie były mi super obce, ale jednak mało o tym wszystkim
wiedziałam, do tego musiałam znaleźć jakąś niepozorną pracę. Pomyślałam jednak,
że muszę zdobyć tu duże znajomości, a do
tego niestety potrzebuję dość nietypowej pracy. Westchnęłam z niedużą zawiścią.
Nagle zauważyłam ciekawą ofertę. Weszłam do tego miejsca i myślałam, że odór potu
mnie zabije.
- Kosmetyczka jest obok. – Podszedł do mnie jakiś napakowany
cholera wie czym facet.
- A klub dla koksów dwie przecznicę dalej. – Odwdzięczyłam się.
Minęłam go i podeszłam do kobiety, która właśnie uczyła
chłopaka obrony.
- Chciałam zapytać o pracę. – Powiedziałam, a kobieta wyglądała
jakby miała zaraz się roześmiać.
- Dziewczyno, przecież ty nawet 18 lat nie masz skończonych.
– Powiedziała.
- Stań ze mną do
walki. – Powiedziałam od niechcenia.
Weszłyśmy na ring.
- Postaram się nie zrobić Ci krzywdy. – Powiedziała.
- Ja za to Cię nie zabić. – Wszyscy parsknęli śmiechem.
Nagle ona zaczęła jakoś dziwnie skakać, a po chwili
spróbowała mi przyłożyć. „Jaka tandeta” – pomyślałam i się schyliłam i zadałam
jej serie cisów w zebra, przy czym na koniec kopnęłam ją prosto w brzuch.
Opluła się krwią, a jej oczy zalały łzami. Wszyscy skamienieli. Ona za to się z trudnością podniosła i wytarła twarz.
- Nie udawaj, że nie umiesz walczyć. – Zakpiłam z niej.
- Ciekawe gdzie Cię tego nauczyli mała zdziro! – Wrzasnęła i
z dużą prędkością (jak an człowieka) ruszyła na mnie.
Miała tupet by startować z takimi przewidywalnymi ciosami do
mnie, wszystkie zablokowałam, że gdy ją
zaatakowałam to padła po 3 ciosach i nie mogła wstać. Dwóch mężczyzn szybko do
niej podeszło i chciało ja zabrać, ale ja szybko cos dodałam.
- Rozumiem, ze praca jest moja? – Spojrzałam an nią.
- Wypieprzaj stąd, ty dziwaku. – Warknęła.
Teraz była pierwsza do zjedzenia na mojej liście. Odwidziałam
jeszcze parę takich prac i w końcu znalazłam swoje miejsce w judo. Państwo
którzy mieli prawa do tego miejsca przyjęli mnie gdy tylko pokazałam jak potrafię
rozwalić deski. Potem poszłam na jakieś zakupy. Wróciłam do domu i usiadłam w
fotelu patrząc w sufit. Jedyne o co się teraz martwiłam to bezpieczeństwo.
Przeczytałam kilka książek i chciałam iść spać, niestety głód mnie dorwał.
Szybko się przebrałam i ruszyłam szukając tamtej kupy mięsa. Leżała w szpitalu,
ale co to za problem? Za pomocą powietrza zwinęłam ja w beztroskie miejsce.
Kobieta ze strachu zaczęła krzyczeć, ale tu nie było nikogo kto by jej
jakkolwiek pomógł. Nie czułam chęci mordu tylko głód, gdyż jej rana krwawiła.
Najpierw zjadłam mięso z nóg, potem rąk, a
potem wzięłam się za brzuch i jego zawartość. Na końcu tylko się oblizałam
i zakopałam ja gdzieś w jeziorze. Następnie wróciłam do domu, wziąłem długi
prysznic i poszłam spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz