czwartek, 17 lipca 2014

(Wataha Powietrza) Od Ari

 Postanowiłam spróbować na stanowisku alfy, w  końcu może mając swoje stado dało by się jakoś zaleczyć moją klątwę, może oni coś o niej wiedzą. Lepiej to sprawdzić.
- Więc co proponujesz? - Zapytałam
- Zmianę nastawienia, zgarnięcie posady alfy i trochę dobrej zabawy?
- Mówiłaś, że na to potrzebna jest zgoda pozostałych.
- Którą ja jestem w stanie Ci załatwić - uśmiechnęła się tajemniczo - Więc jak?
- Spróbujmy. – Mruknęłam będąc nadal zamyślona, jeśli chodzi o klątwę.
- Dobrze to chodźmy najpierw do meliny Shadowa, trzeba sprawdzić czy jego mieszkanie nie będzie Ci odpowiadać. – Odparła.
- Luz. – Dziewczyna wstała i ruszyłyśmy na tereny tego wilczka.
- Ari, o co chodzi z tymi gustami smakowymi? – Spojrzała na mnie.
- Cóż jeśli chodzi o to… Mogę być sporym problemem w tym mieście. Obejmuje mnie pewna klątwa, przez którą co jakiś czas muszę żywić się ludźmi.- Odparłam.
Było widać, że wilczyca zna się na magii, a co za tym idzie może kiedyś o tym słyszała.
- Klątwa? – Zdziwiła się.
- Niestety. – Oznajmiłam.
- No tak, kiedyś o tym słyszałam. Nagle zaczęły się rodzić kwiorzercze dzieci. Dlatego mówiłaś o sobie morderca? – Patrzyła na mnie z ogromna ciekawością.
- Dokładnie, jestem jedna z najlepszych z tych dzieci. Niestety głodu nie da się powstrzymać, jest tak mocny, że nikt by nie poradził sobie z czymś takim. – Odparłam.
- Dlatego chcesz się do nas przyłączyć? – Uśmiechnęła się zdeczka.
- Nie do końca. Dzieci z tych porodów mordują się nawzajem, bo sądzą, że po zjedzeniu mięsa da się to zatrzymać. – Mówiłam.
- Stanowisz niebezpieczeństwo. – Zamyśliła się.
- Mordują też każdego kto jest z tą osoba powiązany. Niestety mięso nic nie daje. – Oznajmiłam.
- Nie mów mi tylko… - Zaczęła.
- Niestety zabiłam około 30 takich dzieci i je pożarłam. Nic to nie daje. – Stanęłam.
- Wiec wilki o wyższych poziomach zabiły więcej. – Zbystrzyła się mimo szoku.
- Tak, co gorsza są bardzo niebezpieczne i polują na siebie nawzajem. – Odparłam.
- Co z  twoja rodziną? – Zapytała.
- Długo by opowiadać, z resztą to teraz nie ma znaczenia. Teraz powiedz coś o sobie. – Spojrzałam na nią.
- Cóż nasze watahy nie są z tego kontinuum czasowego. – Mruknęła.
- Widać, jesteście zdziczali. – Odparłam.
- Wiedziałaś? – Spojrzała na mnie nieco wściekle.
- Tak, teraz to nie nowość, ponoć dużo wilczków podróżuje. Jednak wracają tak skąd przybyli. – Powiedziałam tajemniczo.
- Wiesz jak wrócić? – Zapytała.
- Nie, ale mam znajomości na całej kuli. Jednak dotarcie tam może niestety dać pokaźną liczbę zmarłych.
- Jak to? – Wpatrywała się we mnie.
- Osoby które znam mają ochronę, która z łatwością was wymorduje, nawet ja bym mogła nie przeżyć. Dlatego musimy być jeszcze silniejsi, ale wy tu nawet nie macie treningów z tego co widzę. – Wzruszyłam ramionami.
- Rozumiem. Jesteśmy. – Pokazała mi miejscówkę.
- Trochę to przerobię i można to nazwać moim miejscem. – Spojrzałam na starą melinę.
- Dobrze, ja na razie się zwijam. – Powiedziała i odeszła.

Po jakimś czasie nagle przyszła z jakąś blondyneczką.
-Rapix to Ari , Ari to Rapix. - przedstawiła nas Ao.
-Ao powiesz mi wreszcie co się stało z Shadowem ?- Zapytała zirytowana.
-Shadowem ? Był strasznie słaby.-Wtrąciłam się trochę.
-Słaby ? Chcesz powiedzieć mi że nie żyje ?-Zdziwiła się.
-Osobiście się nim zajęłam. - Odrzekłam z irytującym uśmieszkiem na twarzy.
-Aoime stoisz tak spokojnie jakby nic się nie stało do cholery !-Wkurwiła się.
-A ty ! za kogo się uważasz ? -Wrzasnęła.
-Za kogo ? Haha za nową alfę powietrza –Uznałam, że zgrywanie kogoś silnego pozwoli mi się jej jak najszybciej jej pozbyć, bo byłam zajęta.
-Chyba śnisz ! – Sprowokowałam ja trochę.
Już miała się na mnie rzucać, ale miała szczęście, bo Aoime weszła między nas.
-Rapix spokojnie teraz Ari będzie nową alfą powietrza.-odrzekła.
Po czym poszły, by wybrać dla niej dom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz